- Są dwa fronty wojny hybrydowej: na granicy i w Warszawie; gdyby działania opozycji były inne, ta operacja miałaby zupełnie inny przebieg, uformowanie się dwóch frontów zachęciło Alaksandra Łukaszenkę i Władimira Putina do eskalacji i wzmocnienia ataku – mówi w wywiadzie dla "Gazecie Polskiej" prezes PiS Jarosław Kaczyński. Numer ukaże się w najbliższą środę.

W rozmowie z tygodnikiem „Gazeta Polska” prezes PiS stwierdza, że "mamy do czynienia z wieloetapową akcją rosyjską wymierzoną w Rzeczpospolitą i w nasz region", a obecna sytuacja była z wyrachowaniem kalkulowana w białoruskich i rosyjskich scenariuszach.

"Agresorzy zapewne na to liczyli. Gdyby reakcja w Polsce była inna - gdyby w tej sprawie panowała jedność i współpraca, ta operacja miałaby zupełnie inny przebieg. Uformowanie się takich dwóch frontów zachęciło Łukaszenkę i Putina do eskalacji i wzmocnienia ataku" – stwierdza Jarosław Kaczyński.

Jak podkreśla także prezes Prawa i Sprawiedliwości, "oprócz pilnowania granicy rząd musi zmagać się z atakami z Polski, współbrzmiącymi z propagandą Łukaszenki", co jest wynikiem takiej a nie innej opozycji w naszym kraju.

"To konsekwencje tego, że opozycja zdefiniowała się jako totalna, czyli odrzucająca reguły demokracji, uznającą wyłącznie siebie za jedyną możliwą i legalną władzę – ocenia Kaczyński.

- Konsekwencją takiego określenia jest działanie w każdej sprawie przeciwko wybranej w demokratycznych wyborach większości. Totalność wepchnęła ich we wspieranie agresji przeciwko Polsce. Nie liczę niestety na otrzeźwienie ze strony tych ludzi. Ale bez względu na to co robili, robią i co robić będą nasza determinacja nie zmieni się. Granice Rzeczpospolitej Polskiej są święte. Koniec. Kropka" – wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Polską" Jarosław Kaczyński.

 

mp/pap/niezalezna.pl