Szefowa rządu wraz z minister Anną Marią Anders wzięła wczoraj udział w obchodach Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Augustowie.
 
 Jesteśmy dzisiaj tutaj, żeby oddać cześć tym, którzy do końca trwali wiernie, bo wiedzieli, że ojczyzna ich potrzebuje. Przez kilkadziesiąt lat komuniści próbowali wymazać pamięć o Żołnierzach Wyklętych z pamięci Polaków i z naszej historii, ale oni byli silniejsi. Byli silniejsi, a ich legenda rosła - zaznaczyła Beata Szydło.

- Pamiętamy o Ince, o Roju, o rotmistrzu Witoldzie Pileckim i o wielu innych - mówiła premier. Przypomniała, że ziemia augustowska była terenem działania wielu oddziałów Żołnierzy Wyklętych.

- Dzisiaj tutaj w Augustowie trzeba też powiedzieć o tych, którzy byli w czasie Obławy Augustowskiej byli bestialsko torturowali. Kilka tysięcy osób, a ponad pół tysiąca z nich nigdy nie wróciło do domu i wciąż szukamy ich grobów. Dojście do prawdy o Obławie Augustowskiej jest naszym moralnym obowiązkiem - podkreśliła.

W lipcu 1945 roku oddziały Armii Czerwonej przy pomocy Wojska Polskiego oraz funkcjonariuszy i współpracowników Urzędu Bezpieczeństwa przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną na terenie Puszczy Augustowskiej i jej okolic, określanej mianem Obławy Augustowskiej. Oddziały sowieckie przetrząsały lasy i wsie, aresztując podejrzanych o kontakty z polską partyzantką niepodległościową.

W sumie zatrzymano kilka tysięcy osób, część z nich więziono i poddawano brutalnemu śledztwu. Około 600 osób nigdy nie powróciło do domów i do dziś nie są znane ich losy.

wbw/IAR