Filip Memches przypomniał na łamach „Rzeczpospolitej”, że Jacek Żakowski „w audycji w radiu TOK FM łajał Bartłomieja Sienkiewicza za to, że ten dopuścił do odwołania spektaklu ‘Golgota Picnic’” w Poznaniu. Jak wskazuje publicysta, Żakowski ujawnił, jakie powinny być jego zdaniem priorytety MSW.

„Panie ministrze, jeżeli jestem w stanie panu wybaczyć wszystkie rozmowy podsłuchane nielegalnie w różnych warszawskich restauracjach, z całą pewnością nie jestem w stanie wybaczyć tej indolencji, zgody na to, by bandyci terroryzowali twórców i konsumentów kultury” – mówił Żakowski.

Jak zauważa Memches, „kupczenie ustawą w zamian za dymisję niewygodnego polityka to dla publicysty drobiazg. Znacznie ważniejszą sprawą jest w oczach Żakowskiego stracona przez wyzwolonych artystów okazja do podrażnienia ciemnogrodu i widmo różańcowej krucjaty interpretowanej jako akt bandytyzmu”.

Memches przypomina następnie komentarz Tomasza Terlikowskiego, w którym ten wskazał, że „ktoś, kto atakuje czyjeś świętości, musi się liczyć z gwałtownymi reakcjami”. „I chyba głównie na taki odzew liczy. W tym sensie antagoniści spektaklu okazali się sprzymierzeńcami jego twórców” – dodaje Memches.

Zdaniem publicysty komentarz Żakowskiego obnaża też problemy, jakie są istotne dla lewicowych intelektualistów. A są to „problemy ekscentrycznej klasy próżniaczej (…). To, że państwo się rozlatuje, zdaje się nie obchodzić ich wcale”. „Być może się z tym państwem w ogóle nie utożsamiają. Należeć do politycznej wspólnoty z jakimiś katotalibami to przecież obciach” – kończy Memches.

bjad/rzeczpospolita.pl