Współcześnie rzadko porusza się temat postu. Jest on nie­modny. Kto go porusza może narazić się na zarzut, że zajmuje się przestarzałym zagadnieniem, nie mającym nic wspólnego z prawdziwą religijnością. Zarzut taki nie jest bezpodstawny. Nie ulega wątpliwości, że post nie jest częścią składową religii, tym bardziej chrześcijaństwa. Nie jest znakiem rozpoznaw­czym prawdziwej religijności. Religia jest uczuciem zależności od Boga i wyraża się w ufnej wierze i posłuszeństwie. Dotyczy to przeżywania Boga w chrześci­jaństwie i w religii Starego Testamentu. Jezus jednak kilkakrotnie wypowiedział się na temat postu. Nie może on zostać przemilczany. W Biblii spotykamy się z opisami praktyki postnej, a więc to co znajduje się w Piśmie Świętym, nie może być nam obce. Przede wszystkim nas interesuje stosunek Jezusa do postu.

Jezus po chrzcie w Jordanie, przygotowując się do publicznej działalności, udał się na ustronne miejsce i przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy pościł (Mt 4,2 i paral.). Zaaprobował więc poprzez swoją postawę właściwie pojętą praktykę postną. Mając na uwadze teologię kuszenia, oczywiście w formie przekazanej nam przez ewangelistów synoptycznych: Mateusza, Marka i Łukasza, post Jezusa, towarzyszący zapewne żarliwej modlitwie, należy rozumieć i uznać jako przygotowanie do dzieła zbawienia świata. Jezus na pewno praktykę postną łączył z modlitwą. Z wypowiedzi do uczniów skierowanej do nich w związku z uzdrowieniem lunatyka (epileptyka): „Ale ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę i post” (Mt 17,21) wynika, że post obok modlitwy traktował jako środek walki z światem złego. Godne zauważenia jest to, że pozostali ewangeliści synoptyczni w tekstach paralelnych (Mk 9,2-13; Łk 9,28-36) nic nie wspominają, aby Jezus mówił coś do uczniów swoich o poście. Ewangelia św. Mateusza przeznaczona była dla judeochrześcijan. Autor jej nie mógł więc nie zasygnalizować tych zagadnień i tematów, które żywo interesowały nawró­conych na chrześcijaństwo Żydów. Do tych tematów na pewno zali­czyć należy także post.

Stosunek Jezusa do postu nie był formalistyczny, sztywny, jak było to w wypadku faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Wyraźnie można to było zau­ważyć w zachowaniu i postępowaniu Nauczyciela z Galilei. Podobnie było zapewne w wypadku uczniów Jezusa. Dlatego uczniowie Jana Chrzciciela, naśladujący w praktykowaniu postu swojego mistrza, przyszli pewnego dnia do Jezusa, aby Go zapytać, dlaczego Jego uczniowie nie poszczą. Znamienna jest relacja ewangelisty Mateusza rozmowy Jezusa z uczniami Jana na intere­sujący nas temat. Warto przytoczyć ją w całości. „Wtedy przyszli do niego uczniowie Jana i mówili: Dlaczego my i faryzeusze pościmy, a uczniowie twoi nie poszczą? I rzekł im Jezus: Czyż mogą się goście weselni smucić dopóki z nimi jest oblubieniec? Nastaną jednak dni, gdy oblubieniec zostanie im zabrany, a wtedy pościć będą. A nikt nie wstawia w starą szatę łaty z suk­na nowego, bo taka łata ściąga cały materiał i rozdarcie staje się gorsze. I nie wlewają wina młodego do starych worów, bo inaczej pękają wory, wino wycieka, a wory niszczeją. Ale młode wino wlewa się do nowych worów, a wtedy zachowa się jedno i drugie” (Mt 9,14-17). Aluzja Jezusa do godów weselnych jest nawiązaniem do starotesta­mentowych obrazów stosunku Boga do Izraela i Jego związku z ludem przymierza. Bóg w zwiastowaniu proro­ków, aby osiągnąć pełną ekspresję napomnień i wezwań do wierności Jahwe, przedstawiany jest jako małżonek lub oblubieniec ludu wybranego. Jezus w odpowiedzi danej uczniom Jana Chrzciciela wydaje się identyfikować z Tym, który w profetycznej wizji związku Boga z Izraelem występuje jako oblubieniec lub małżonek. Pytający się są więc świadkami godów weselnych. Oblubieniec przyszedł, nie mogą przeto płakać, smucić się i pościć ci, do których on przyszedł. Jezus uważa się za oblubieńca, pana młodego, dlatego nie przystoi pościć gościom weselnym, uczniom i tym wszystkim, którzy poszli za Nim.

Według Jezusa post nie pasuje do nowej sytuacji, pogłębionej religijności, duchowego odrodzenia zainicjowanego przez Jezusa. Nie można tego, co Jezus przyniósł, reprezentował i zainicjował włożyć w stare formy pobożnoś­ci. „Nie wlewają wina młodego do starych worów”. Nie oznacza to jednak, że Nauczyciel z Galilei odrzucił całkowicie post, jako relikt przeszłości, bez­użyteczny ryt, mogący wypaczyć sens ewangelii. Jezus powiedział przecież: „Nastaną jednak dni, gdy oblubieniec zostanie im zabrany, a wtedy pościć będą”.

Wedug relacji ewangelisty Mateusza Jezus oczyścił post z faryzejskiego piętna, nadającego mu znamiona działania zasługującego, godnego reklamy. W kaza­niu na górze Jezus powiedział: „A gdy pościcie, nie bądźcie smętni jak obłudnicy; szpecą bowiem twarze swoje, aby ludziom pokazać, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: Odbierają zapłatę swoją. Ale ty, gdy pościsz, namaść głowę swoją i umyj twarz swoją. Aby ludzie cię nie widzieli, że pościsz, lecz Ojciec twój, który jest w skrytości; a Ojciec twój, który widzi w skrytości, odpłaci tobie” (Mt 6,16-18). Post w nauczaniu Jezusa jest więc rzeczą godną uwagi i polecenia, lecz osobistą. Post posiada wartość tylko wtedy, gdy jego intencją jest uczczenie Boga i łączy się go z modlitwą. Wtedy jedynie przed Bogiem będzie posiadał wartość. Post może być pewnego rodzaju modli­tewnym wołaniem do Boga, które nie może być przez Wszechwidzącego nie zauważone. W żadnym wypadku post nie może być traktowany jako czyn­ność zasługująca. Jezus powiedział: „Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo cośmy winni byli uczynić, uczyniliśmy” (Łk 17,10). Mając również na uwadze semickie, a przecież Jezus według ciała był semitą i wśród semitów działał, pojmowa­nie somatyczno-duchowej jedności człowieka, można post uważać także za pomocniczy środek odkrywania nie tylko potrzeb ciała lecz również ducha. Z tej przyczyny post winien być zawsze łączony z modlitwą i podob­nie jak w Starym Testamencie winien być rozumiany jako forma przygoto­wania się do jakiegoś zadania i dzieła. Post winien być zwrócony nie na zewnątrz lecz do wewnątrz. Nie może być praktykowany ze względu na ludzi, lecz jak modlitwa musi być wyrazem potrzeby serca. Nie może być wyzwaniem rzuconym Bogu, lecz pokornym oczekiwaniem na Boże działanie.


środa, 18 lutego 2009

Teologia żywa- blog ks. Manfreda Uglorza