Wypowiedź prof. Hanny Świdy – Ziemby w „Wysokich Obcasach”, w której stwierdziła, że z jej doświadczenia wynika, iż małżeństwa studenckie były zwykle nieudane, przypomniała mi się podczas niedawnego wakacyjnego spotkania przyjaciół z okresu studiów, jakie kończyliśmy 36 lat temu. Okazało się, że w tym gronie są trzy małżeństwa zawarte w okresie studiów, które dobrze się mają i jedno po doświadczeniu rozwodu. Nie należy zatem generalizować i twierdzić, że z reguły małżeństwa studenckie są skazane na niepowodzenie.


Nie znam badań, które potwierdzałyby tezę Pani Profesor i ona sama na takie się nie powołuje. Główny Urząd Statystyczni nie dostarcza danych na temat rozwodów par, które pobrały się w okresie studiów. Podaje natomiast dane o wieku rozwodzących się małżonków i okazuje się, że największa ich liczba dotyczy wieku w przedziale 40-49 lat (w 2009 r.), a więc daleko po ukończeniu studiów.


Procesy dezintegracji rodziny obejmują obecnie wszystkie generacje małżeństw - zarówno młodych, jak też par o dłuższym okresie wspólnego pożycia. Coraz rzadziej przeszkodą do rozwodu jest wychowywanie małoletnich dzieci.


Wiek zawierania związków małżeńskich systematycznie rośnie zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Nie jest to korzystne zjawisko, jeśli spojrzymy na to z punktu widzenia prokreacji i zapaści demograficznej, w jakiej się znajdujemy. Te względy powinny zachęcać do takich działań by stwarzać młodym, ale dojrzałym już ludziom, możliwości zawierania związków małżeńskich także na studiach. Sprzyjałoby temu tworzenie odpowiednich warunków mieszkaniowych i stypendialnych. Warto tworzyć takie warunki także dlatego, by dawać młodym realne możliwości wyboru swojej życiowej drogi.

 

Antoni Szymański