„Największy problem dotyczy samego Donalda Tuska, który ma jakąś totalną schizofrenię. Z jednej strony wzywa do obrony granic, potem tę obronę krytykuje. Sygnały, które wysyła, są jak jego sposób jazdy po ośrodka miejskich: szalone” – mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl red. Tomasz Sakiewicz, komentując działania opozycji związane z kryzysem na granicy.

Fronda.pl: Premier Mateusz Morawiecki odwiedził szereg europejskich stolic, aby omówić z partnerami kwestie związane z kryzysem na polsko-białoruskiej granicy. Jak ocenia Pan Redaktor obecne zaangażowanie państw europejskich? Ten kryzys z pewnością służy Putinowi m.in. do sondowania jedności europejskich państw. Czy można więc dziś powiedzieć, że Europa jest solidarna i solidarnie przeciwstawia się rosyjskiemu imperializmowi?

Tomasz Sakiewicz, publicysta i redaktor naczelny „Gazety Polskiej”: W kwestii werbalnej Europa jest solidarna. Rządowi udało się sporo uzyskać. Jeśli chodzi o poszczególne partie, to widzimy, że w Parlamencie Europejskim są różnice. Zdarzały się również ataki na Polskę. Trzeba jednak pamiętać, że większość tych ludzi nie reprezentuje ani całych partii, ani całego rządu. Europarlament jest zdominowany przez zupełny amok lewicowy i to widać po jego kolejnych uchwałach. Natomiast tam, gdzie polityka Unii w tej chwili się realnie odbywa, czyli na poziomie rządów, można powiedzieć, że werbalnie uzyskaliśmy to, co chcieliśmy. Udało się też uzyskać bardzo twarde, korzystne dla nas stanowisko w USA.

Trzeba również pamiętać, że większość rządów obawia się reakcji społeczeństw na kolejną falę uchodźców. Również notowania Rosji raczej w Europie nie rosną. Powoli dociera do europejskich państw, że problem z dostawami gazu wynika z rosyjskiej polityki. W kwestii uchodźców, po poprzedniej fali z 2015 roku, Europa jednak utwardziła swoją politykę. Połączenie problemu migrantów z imperializmem rosyjskim na pewno nie jest entuzjastycznie witane przez większość społeczeństw.  

Kiedy jednak polski KPO jest wstrzymywany pod pretekstem rzekomych problemów z praworządnością, Komisja Europejska przekazuje kontrolowanym przez Łukaszenkę organizacjom środki na pomoc dla migrantów. Bruksela uległa szantażowi i chce kupić sobie spokój?

Spokoju nie ma i nikt nie płaci w zamian za spokój. Bruksela zachowuje się schizofrenicznie. Należy zauważyć, że cała akcja Łukaszenki i Putina wpisała się w akcję związaną z próbą obalenia polskiego rządu. Proszę pamiętać, że powrót Donalda Tuska i uruchomienie sankcji wobec Polski, próba pozbawienia rządu większości, to jest niemalże ten sam dzień, kiedy uruchomiono operację „Śluza”. Te daty się pokrywają i to nie jest przypadek. Rzeczywiście jest tak, że Łukaszenka z Putinem zauważyli dużą awanturę w Unii - atak na Polskę i skorzystali z okazji, żeby rozpocząć własną operację. Być może na jakimś poziomie politycznym operację dogadaną również z Niemcami. Tylko, że operacja ta się nie udała, ponieważ nie udało się pozbawić rządu większości. Dzisiaj skutki tego są następujące: nieudany atak na granicę, który przysparza Białorusi w tej chwili więcej kłopotów niż korzyści i sankcje przeciwko Polsce, które trafiły w próżnię, bo nie ma w Polsce wyborów. Być może one dzisiaj pozbawiają rząd części poparcia, ale długofalowo nie przyniosą żadnych efektów.  

Białoruś jest dziś całkowicie podporządkowana Rosji. Mijają kolejne miesiące od sfałszowanych wyborów prezydenckich, trwają represje wobec demokratycznej opozycji. Jaka jest szansa na odsunięcie Łukaszenki od władzy i odzyskanie wolności przez Białorusinów?

Łukaszenka może w każdej chwili zostać odsunięty od władzy, ale przez Putina. Pytanie, jaka jest szansa na ustanowienie demokracji na Białorusi. Demokracja właściwie tam nie zaistniała, funkcjonowała przez chwilę na początku lat 90., zanim Łukaszenka doszedł do władzy. W tej chwili dużej szansy na jej wprowadzenie nie ma. Natomiast erozja władzy w Rosji, która w razie nieudanej ofensywy na Ukrainie pewnie nastąpi w najbliższych miesiącach czy latach, może spowodować, że również społeczeństwo Białorusi dostanie drugą szansę. Łukaszenka bez wsparcia Rosji się nie utrzyma. Pytanie tylko, czy Rosja jest na tyle słaba, aby móc wypuścić Białoruś. Dziś na pewno nie. Ten wściekły atak Rosji, który w tej chwili odbywa się w naszym kierunku, a przede wszystkim w kierunku Ukrainy, wynika też jednak z kończącego się dla niej czasu. Rosja ma coraz mniej szans na przywrócenie swojego imperium. Jej ranking wśród światowych mocarstw spada i to są ostatnie momenty, kiedy Rosja może podjąć próbę odbicia części dawnych terytoriów.  

W ub. tygodniu w Niemczech podpisano nową umowę koalicyjną. Nie zabrakło w niej odniesień do Polski. W dokumencie podkreślono znacznie polsko-niemieckiej współpracy. Znalazły się jednak też odniesienia do kwestii praworządności, choć wówczas nie wymieniano wprost żadnego kraju. Jak Pana zdaniem będzie wyglądała polityka nowego niemieckiego rządu wobec Polski?

Niestety, w Niemczech nie ma dla nas dobrych układów. To jest wielka tragedia zarówno polityki polskiej jak i niemieckiej, że polityka niemiecka w zasadzie słabo uwzględnia suwerenność Polski w jakiejkolwiek sprawie. Jest rosyjsko-centryczna, co prowadzi do bardzo wielu tragedii od dziesiątek, jak nie setek lat. To nieuznawanie podmiotowości narodów Europy Środkowej, próba dzielenia między Niemcy i Rosję strefy wpływów, prowadzi potem do walki i do wielkich wojen. Niemcy popełniają cały czas ten sam błąd. We współpracy z Polską mogłyby uzyskać naprawdę dużo, dużo więcej. Niestety, chyba ciągle jednak nie są gotowe do tego, aby nas zapytać o zdanie. Przynajmniej w naszych sprawach, nie mówiąc już o sprawach europejskich. Wolą mieć w Polsce takich polityków, którzy wykonują polecenia, czego efektem są kariery różnych „Tusków i Sikorskich”.

W nowej umowie media najbardziej zainteresował wątek dot. dalszej federalizacji Europy. Wskazano, że jako najsilniejsze państwo Europy, Niemcy powinny odegrać szczególną rolę w tym procesie. Brzmi to jak wprost wyrażone imperialne aspiracje nowego niemieckiego rządu.

Dzisiaj plan federalizacji tak naprawdę powoduje, że większość krajów unijnych będzie się dystansować od polityki niemieckiej. Prawie to samo robiła Merkel, tylko tego nie ogłaszała. Teraz to zostało ogłoszone jawnie i Niemcy mają duży kłopot, bo za chwilę będą w mniejszości w Unii Europejskiej.

W rozmowie z niemiecką agencją prasową premier Morawiecki przypomniał, że Polska nie wycofała się ze swoich roszczeń wobec Niemiec. Szef rządu powołał Instytut Strat Wojennych. Wkrótce cały świat ma poznać raport sejmowej komisji do zbadania zniszczeń wojennych. Uzyskanie konkretnych reparacji od Niemiec jest możliwe i warto o nie walczyć, czy te działania wpisują się jedynie w politykę historyczną i mają przypomnieć światu o tym, kto był katem, a kto ofiarą?

Jedno i drugie. Nam się te pieniądze po prostu należą. Zostaliśmy napadnięci. Dokonano zniszczenia całego kraju i wymordowania znacznej części naszego społeczeństwa. Wpadliśmy w niewolę komunistyczną właśnie w wyniku tego, że Niemcy w porozumieniu z Rosją rozpoczęły wojnę. Przez dziesiątki lat nie możemy dogonić Zachodu gospodarczo. Reparacje nam się więc należą. Odpuszczanie z kolei, widać to bardzo wyraźnie, powoduje próby przerzucania na nas odpowiedzialności za II wojnę światową. W tej sprawie więc równie istotny jest i porządek moralny, i nasza godność, która niestety ma swoją cenę również wymierną: polityczną i ekonomiczną, bo rezygnacja z tego tematu ułatwia atak na Polskę. Ale istotne są też bezpośrednie odszkodowania. Czy oni zapłacą więcej, czy mniej, to jest kwestia negocjacji. Zapomnieć o tym nie wolno.

Premier spotka się dziś z przedstawicielami wszystkich sił parlamentarnych, aby omówić z nimi obecne zagrożenia. Od początku kryzysu obserwujemy absurdalne działania „opozycji totalnej”, która próbuje atakować rząd kosztem bezpieczeństwa Polski. Absurdalne również politycznie, bo Polacy negatywnie oceniają torpedowanie działań związanych z ochroną granicy, co pokazują sondaże. Jest jeszcze szansa na przebudzenie opozycji i solidarną współpracę wszystkich sił politycznych w kwestiach związanych z bezpieczeństwem kraju?

Część opozycji wykazuje wolę współpracy. Na przykład Konfederacja w sprawach bezpieczeństwa, ku mojemu zdumieniu, zachowuje się zupełnie przyzwoicie. Krytykują rząd, ale taka jest rola opozycji. W większości głosowań Konfederacja jednak wsparła rząd. Również PSL w jakiejś mierze potrafił przynajmniej nie iść razem z Tuskiem i Lewicą. Natomiast największy problem dotyczy samego Donalda Tuska, który ma jakąś totalną schizofrenię. Z jednej strony wzywa do obrony granic, potem tę obronę krytykuje. Sygnały, które wysyła, są jak jego sposób jazdy po ośrodka miejskich – szalone.

 

Rozmawiał Karol Kubicki