Portal Fronda.pl: „Kiszczak wykonał majstersztyk, bo zrobił Okrągły Stół i przekazał władzę swoim agentom” – mówi Janusz Korwin Mikke. Z kolei Dominika Wielowieyska pisze, że „Przemiana pokojowa to nasz sukces!” Czym było Porozumienie Okrągłego Stołu?

 

Piotr Semka: Okrągły Stół był przejęciem inicjatywy przez wąską grupę polityczną, która składała się z trzech typów ludzi. Pierwszy, typ Lecha Wałęsy, drugi – umacniająca się elita lewicy solidarnościowej i trzeci – stosunkowo nieliczna grupa prawicy jak Andrzej Stelmachowski, czyli ludzi związanych z Kościołem, i wreszcie  takich jak Lech Kaczyński, a także wówczas jeszcze antykomunistyczny Władysław Frasyniuk - którzy bardzo poważnie traktowali postulaty „Solidarności”.

 

Wszystkie te środowiska przeplatały się ze sobą. W okresie „Okrągłego Stołu” nastąpił podział tych grup. Lech Wałęsa, który był twarzą porozumień, w trakcie trwania negocjacji, oddał inicjatywę lewicy solidarnościowej. Tacy ludzie jak Adam Michnik, Jacek Kuroń czy Bronisław Geremek, zaczęli tworzyć szerszy projekt polityczny - otwarty na sojusz z liberałami z PZPR, również za plecami uczestników rozmów. Było bardzo dużo procesów, które trwały jednocześnie.

 

Obrazek, który wyłania się z filmu Cezarego Gmyza („Taśmy z Magdalenki”) pokazuje, że część osób z „Solidarności” zaczęła się szybko fraternizować z władzą. Ten obrazek jest prawdziwy, jednak przesłania fakt, że w Magdalence byli również politycy, którzy traktowali ustalenia jak negocjacje, a nie jako wchodzenie do pewnego układu politycznego. Jest to bardzo skomplikowana sprawa.

 

Czy można jednoznacznie powiedzieć, że Porozumienie Okrągłego Stołu było zdradą narodową, czy jednak takie określenie jest nadużyciem?

 

Jedni szli na sojusz z PZPR, inni traktwowali te rozmowy jako etap w dochodzeniu do wolności. Podam przykład Mieczysława Gila, który brał udział w obradach w Magdalence, był politykiem solidarnościowym, starał się reprezentować robotników z Krakowa. Nawet Władysław Frasyniuk, czy Zbigniew Bujak – oni również starali się rozmawiać z władzą w sposób godny. Jednocześnie mamy do czynienia z Adamem Michnikiem, który bardzo szybko zaczął nad nimi dominować i tworzyć tę alkoholową otoczkę.  Całą układankę dodatkowo komplikuje fakt, że rozmowy żyrował Kościół.

 

Bardzo szybko inicjatywę przejął Adam Michnik z Jackiem Kuroniem, a inni uczestnicy rozmów nie nadążali za ich kolejnymi projektami. Wiemy, że Kuroń z Michnikiem prowadzili rozmowy m.in. z Aleksandrem Kwaśniewskim, które odbywały się nieoficjalnie np.: w mieszkaniu Kuronia i w mieszkaniu Kwaśniewskiego w Wilanowie.

 

Minister Antoni Macierewicz powiedział, że „Epoka Okrągłego Stołu zakończyła się raz na zawsze! Istotą tego układu była gwarancja bezkarności elity esbecko-komunistycznej.” Czy zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?

   

Duch okrągłostołowego – coś innego niż same rozmowy - zakładał budowę nowej Polski jako państwa, które będzie trwale rządzone przez sojusz postkomunistów i lewicy solidarnościowej. Prawica miała być trzymana z dala od władzy. Ten model jest powielany  - z Unii Wolności zrodziła się Platforma Obywatelska - typowe partie władzy, a z prawicy Prawo i Sprawiedliwość, które miało być trwale izolowane.

 

Czy w takim razie da się jednoznacznie ocenić obrady Okrągłego Stołu?

 

Pod tym określeniem łączą się wspomniane przeze mnie procesy – same rozmowy, fraternizacja z władzą komunistyczną i ideologia okrągłostołowa. Te trzy procesy są ze sobą mylone. Środowisko „Gazety Wyborczej” zawsze wspomina, że w obradach brał udział Lech Kaczyński. Należy podkreślić, że faktycznie był obecny, jednak nie po to, by tworzyć projekt państwa, z którego nie wynika nic dobrego.

 

Wczoraj w „Gazecie Wyborczej” Dominika Wielowieyska opublikowała artykuł, w którym wzywała do zjednoczenia się opozycji – wszyscy przeciwko PiS-owi. Jest to działanie właśnie w duchu okrągłostołowym.

Rozmawiała Karolina Zaremba