Przyznam, że gdy zobaczyłem zdjęcie pana redaktora, a pod spodem tytuł "O Franciszku" już spodziewałem się prokuratorskiego tonu, że reżim w Argentynie, że prześladowania lewicy, że junta, etc., etc...

Tymczasem czołowy ekspert "Gazety Wyborczej" pogodnie deklaruje: "Cieszę się, że nowy papież przyjął imię Franciszek", po czym opisuje postać wielkiego patrona Ojca Świętego z Asyżu rodem, nadmieniając, że święty "jest też symbolem odważnych reform".

Zdaniem Turnaua papież o imieniu Franciszek będzie dążył do odnowy moralnej całego Kościoła. Na czym polega wspomniana "odnowa moralna całego Kościoła"? I tu zaczynają się schodki... 

"Czy otworzy się tak szeroko na świat bez wiary religijnej jak na świat bez pieniędzy? Będę się modlił, by tak się stało. By papież Franciszek otworzył się bardziej na ludzi innej orientacji seksualnej, których ocenie niesprawiedliwie. Im też jest na świecie ciężko z winy chrześcijan" - przekonuje publicysta "Gazety Wyborczej".

Pytanie, jak owo "otwarce" na homoseksualistów ma wyglądać? Na czym polega "niesprawiedliwość", jaką z oskarżycielską swadą przypisuje Ojcu Świętemu red. Turnau? O ile dobrze kojarzę, to właśnie kard. Jorge Bergoglio, czyli obecny papież Franciszek, odwiedził hospicjum dla umierających na AIDS - również homoseksualistów. 

Oczywiście kard. Jorge Bergoglio nie jest kard. Christophem Schoenbornem. Ale, Panie Redaktorze, czy jest o co kruszyć kopię? Ja też życzyłem sobie innego kandydata (moimi cichymi faworytami byli kardynałowie: Burke, Ranjith i Turkson), ale po wyborze napisałem dwa proste słowa "Deo gratias!".

I w tym miejscu, buńczucznie (z racji młodego wieku i małego doświadczenia), poradzę Panu Reaktorowi to samo.

Aleksander Majewski