Lekarze alarmują o tragicznych skutkach pandemii koronawirusa na leczenie chorób z nim niezwiązanych. Od początku pandemii w Polsce drastycznie zmalała liczba zabiegów wykonywanych w polskich szpitalach, gdzie przez pandemię pacjenci najzwyczajniej boją się szukać pomocy.

Jak informuje w rozmowie z RMF FM prof. Adam Witkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, nawet o 70 proc. zmalała liczba zabiegów wykonywanych w jego dziedzinie:

- „Pacjenci z ostrymi zawałami serca wiosną nie zgłaszali się do szpitali i liczba zabiegów spadła w pierwszych miesiącach pandemii nawet o 40 proc. Spadek liczby zabiegów planowych wyniósł nawet 70 proc. To efekt zarówno celowego działania szpitali, które nie chciały stać się ogniskami zakażeń, jak i wybór samych przestraszonych pacjentów” – mówi lekarz.

Podkreśla, że pacjenci w stabilnym stanie mogą dłużej poczekać na zabieg, jednak nie może to przedłużać się w nieskończoność.

Pomiędzy styczniem a kwietniem br. spadła też liczba wykrytych udarów mózgu, a u pacjentów po udarze wykonano w tym roku o jedną czwartą mniej zabiegów. Podobnie jest z cukrzykami. Z tą chorobą do szpitali trafiało o ponad połowę mniej pacjentów w porównaniu z ub. rokiem.

- „Filozofia obecnej ochrony zdrowia jest taka, że wszystko, co nie musi być dziś zrobione, zostaje odłożone w czasie. Możemy coś odłożyć o tydzień, dwa, ale zdarza się, że odkładamy o pół roku. I tu powstaje pytanie: kiedy planowe przypadki zamienią się w ostre? Jak długo możemy to odkładać?” – mówi prof. Leszek Czupryniak z Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.

kak/RMF FM