Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, gdy spojrzeć na rzecz procentowo. Ale biorąc pod uwagę stan faktyczny, o prawdziwej wiktorii trudno mówić - ocenia na łamach ,,Rzeczpospolitej'' Artur Bartkiewicz.

Według autora ostateczny wynik PiS w minionych wyborach jest jednak zbyt mały. Rządzącej partii po prostu nie udało się ,,wyjść poza krąg swojego elektoratu''. Bartkiewicz zauważa, że w Warszawie na przykład Patryk Jaki ,,dwoił się i troił'', podczas gdy kampania jego kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego była ,,raczej średnio udana''. Ale ostatecznie wygrał Trzaskowski. Bartkiewicz zauważa też, że PiS-owi nie udało się ponownie wygrać w zachodnich województwach, więc w zasadzie wszystko zostaje po staremu.

Dziennikarz zauważa, że PiS cierpi z powodu braku zdolności koalicyjnych - i dlatego nie wystarczy, aby wygrywał; rywali musi po prostu ,,deklasować''. ,,PiS z każdym swoim zwycięstwem zostaje praktycznie sam'' - zauważa. Reasumując, PiS według Bartkiewicza nie potwierdziło ,,bezwzględnej dominacji na scenie politycznej'', bo opozycja w postaci PO-N/PSL ,,wciąż trzyma się mocno''; więcej nawet - łączny wynik rywali partii Jarosława Kaczyńskiego jest wyższy, niż PiS-u właśnie. ,,A Polską rządzi nie ten, kto wygrywa, lecz ten, kto ma większość'' - przypomina Bartkiewicz.

Cóż, wszystko to prawda i rzeczywiście, PiS musi ostro wziąć się do pracy, bo widmo rządów totalnej opozycji, która połączywszy siły zyskuje większość w parlamencie nie jest wcale takie wyimaginowane. 

Nas pociesza jednak, że wybory samorządowe nie są dobrym prognostykiem przed wyborami parlamentarnymi. I żywimy nadal nadzieję, że w roku 2019 przy urnach wyborczych Polacy zagłosują tak, jak dyktuje to rozum, nie pozwalając liberalnym pogrobowcom PRL na powrót do władzy.

bb/rzeczpospolita.pl, fronda.pl