Żaden z zarządów powstałej w 1945 roku organizacji podziemnej Wolność i Niezawisłość nie utrzymał się dłużej niż rok. Mimo to WiN nie tylko trwała, ale stała się niezwykle silną strukturą walki wywiadowczej i informacyjnej. Właśnie taki kierunek przyjęła Wolność i Niezawisłość w okresie, jak określił go śp. Janusz Kurtyka, najbardziej heroicznym dla tej organizacji. Było to zasługą między innymi prezesa IV zarządu ppłk. Łukasza Cieplińskiego – człowieka wielkiej odwagi i nie mniejszej wiary. Ostatni przywódca WiN realnie oceniając panującą sytuację nie pragnął już odwracania biegu historii, spróbował natomiast wykrzyczeć światu o zbrodniach dokonywanych na naszych ziemiach. Chciał również obudzić sumienia Polaków, którzy głęboko zranieni niemiecką okupacją powoli tracili siły do walki z kolejnym najeźdźcą.
Ruch oporu bez walki?
Nie można opisywać i oceniać działalności WiN-u, a tym bardziej jej ostatniego przywódcy, bez zapoznania się z realiami w jakich działała ta największa po 1945 roku polska organizacja podziemna. Zacznijmy więc od genezy. Jest koniec II wojny światowej. Polska ponownie najechana (dla niektórych wyzwolona?) przez Sowiecką Rosję, znajduje się pod kolejną okupacją. Niemal całe kierownictwo polskiego państwa podziemnego wraz z komendantem AK zostaje wywiezione do Moskwy, gdzie część z nich ginie, w dotąd nie wyjaśnionych okolicznościach (tzw. Proces Szesnastu). Na miejsce unicestwionej warstwy przywódczej pojawiają się bandyci i kolaboranci, którzy pod nadzorem rosyjskim obejmują władzę w całym kraju przybierając nazwę Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Kolejne powstanie tym razem wymierzone w sowietów powoli gaśnie. Widząc rosnącą przewagę wojsk okupacyjnych oraz coraz silniejszą kolaborację (TRJN), przywódcy niepodległościowego podziemia decydują się na zmianę charakteru działań. Zamiast walki zbrojnej zostaje podjęta próba walki politycznej i informacyjnej. Taki właśnie zamysł przyświecał ostatniej wielkiej organizacji podziemnej, której pełna nazwa wyjaśnia w pełni charakter jej działania - Ruch Oporu bez Wojny i Dywersji "Wolność i Niezawisłość". Dotychczasowi komendanci przybierają tytuły prezesów, komendy stają się zarządami. Organizacja rezygnuje również z używania stopni wojskowych. Walka ma od tej pory odbywać się głównie w sferze informacji. Oczywiście toczą się również działania bojowe, jednak mają one charakter bardziej ograniczony, często sprowadzający się do demaskowania kolaborantów i ich zastraszania (np. operacja „O” - Odpluskiwanie).
Mimo aresztowań trzech pierwszych zarządów WiN ostatnią próbę przystosowania do tak niesprzyjających warunków podejmuje ppłk. Łukasz Ciepliński. Jest on postacią nawet na tle elity polskiego podziemia wyjątkową, choć jednocześnie bardzo charakterystyczną dla wychowanków II RP. Karierę wojskową rozpoczyna w korpusie kadetów. We wrześniu 1939 roku, w czasie wielkiej bitwy pod Bzurą, broniąc przeprawy niszczy z obsługiwanego przez siebie działka przeciwpancernego 6 czołgów niemieckich. Za ten czyn jeszcze w trakcie trwania bitwy otrzymuje od generała Tadeusza Kutrzeby order Virtuti Militari. Potem bierze udział w obronie Warszawy, po kapitulacji której zamiast wraz innymi towarzyszami broni idzie do konspiracji. W 1947 roku zostaje Prezesem Zarządu Głównego. Pod przywództwem ppłk. Cieplińskiego WiN z organizacji o charakterze politycznym, ale wciąż mającej bojowy charakter, zaczyna przekształcać się w jeszcze bardziej zakonspirowaną organizację wywiadowczo-informacyjną. Jednocześnie Wolność i Niezawisłość zaczyna odbudowywać swoje struktury, choć już w bardziej zawężonym zakresie. Oczywiście wciąż toczą się intensywne zmagania zbrojne z okupantem, ale zazwyczaj poza kontrolą WIN, która traci łączność z dużą częścią oddziałów zbrojnych niepodległościowego podziemia.
Przygotowania do największej wojny religijnej XX wieku
Choć WiN wciąż składa się z tysięcy uzbrojonych żołnierzy to w praktyce jest kilkusetosobową organizacją zajmującą się wywiadem, kontrwywiadem i propagandą. Akcje zbrojne są ograniczane na rzecz coraz bardziej spektakularnych i kompleksowych działań propagandowych. Coraz większą wagę zaczęto również przykładać do utrzymania relacji z emigracją oraz amerykańskim wywiadem. Ta ostania część działań byłą niezwykle istotna ze względu na oczekiwany wybuch kolejnego światowego konfliktu. Jak realny wydawał się wówczas scenariusz wybuchu III wojny światowej świadczy fragment zdobytego przez Wolność i Niezawisłość tajnego referatu niejakiego Sokołowa zatytułowanego: „ZSRR i jego działalność na terenie międzynarodowym”
„Wszyscy są pewni, że dojdzie do największej wojny religijnej XX wieku, do starcia się dwóch systemów (…). Wszystkie nici tajnej dyplomacji przechodzą przez nasze ręce. Nasi agenci i szpiedzy, przekupione kreatury z innych państw siedzą wszędzie wewnątrz nieprzyjacielskich krajów na liniach politycznych, gospodarczych i wojskowych"
Pewnymi politykami kierujemy tak jak marionetkami w teatrze kukiełek. Pozwala nam to być ciągle w ofensywie. Wszyscy bez wyjątku dyplomaci są przez nas dozorowani. Często niektórzy z nich nie wiedzą, że my na nich wpływamy i nimi kierujemy. Posiadamy dostęp do tajnych dokumentów niektórych ministerstw zagranicznych i sztabów wojskowych. Większa część szyfrów i telegramów jest nam znana (…)
„Zbrojenia idą całą parą (…) W ciągu najbliższej pięciolatki ZSRR będzie tak potężny, jak dotąd w historii nie było żadne państwo. Program zbrojeń jest tylko częścią wielkiej ofensywy przeciwko Anglosasom.”
Dzięki działalności WIN dokumenty takie, jak ten mogły ujrzeć światło dzienne. I ta właśnie część działalności ,jak się okazało później, najbardziej niepokoiła wywiad sowiecki.
Zabójczy memoriał
WIN oprócz niezwykle intensywnej akcji propagandowej i informacyjnej na terenie okupowanego kraju zajmuje się również działaniami na arenę międzynarodowej. Pod kierunkiem ppłk. Łukasza Cieplińskiego (jeszcze przed objęciem przez niego Zarządu) powstaje niezwykłej wagi dokument - „Memoriał WiN do Rady Bezpieczeństwa ONZ”. W tworzeniu go biorą udział wybitni eksperci prawa międzynarodowego Uniwersytetu Jagielońskiego. Tak więc dokument wraz z załącznikami zostaje przekazany przez emisariuszy odpowiednim agendom ONZ oraz Międzynarodowemu Trybunałowi Sprawiedliwości w Hadze. Co zawiera sam dokument? Oto jego cztery pierwsze punkty:
pkt1. Akt agresji Związku Sowieckiego wobec Polski, wg art.1 Karty Narodów Zjednoczonych
pkt 2. Naruszenie niezawisłości i całości Państwa Polskiego
pkt 3. Pogwałcenie podstawowych praw człowieka i zasadniczych praw wolnościowych
pkt 4. Sytuacja w Polsce zagraża pokojowi i bezpieczeństwu świata
Jak wielką wagę dla międzynarodowej opinii publicznej mógł mieć ten dokument świadczą dołączone 26 aneksy zawierające zdobyte prze Wolność i Niezawisłość tajne kopie przemówień i referatów sowieckich dygnitarzy, których treści i znaczenia możemy domyślać się po lekturze fragmentu referatu Sokołowa. Memoriał jest praktycznie aktem oskarżenia wobec moskiewskiego agresora, do niedawna wiernego sojusznika Waszyngtonu. Było to prawdopodobnie pierwsze tak kompleksowe ostrzeżenie całego świata przed agresją sowiecką. Przywódcy WiN wystosowali również prośbę do Prezydenta Stanów Zjednoczonych Harry'ego Trumana, Trybunału w Hadze oraz prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Karola Rozmarka o interwencję w sprawie wolnych wyborów w Polsce.
Ciepliński, Skalski, Łupaszka...
Potężnym militarnie Rosjanom działania te bez wątpienia wydają się jeszcze bardziej niebezpieczne od jakichkolwiek działań bojowych słabnącego z dnia na dzień polskiego ruchu oporu. Tym większa wydaje się desperacja w schwytaniu sprawców. Aby przeciwdziałać kolejnej ”wsypie” Wolność i Niezawisłość stosuje coraz większe środki ostrożności. Organizacja staje się jeszcze bardziej zakonspirowana. Co ciekawe często nawet oddziały bojowe, które lojalnie podporządkowały się jej dowództwu nawet nie znały nazwy swojej organizacji. Nie uchroniła to jednak WiN przez coraz większą inwigilacją struktur przez agenturę UB. Nie minął rok od powstania IV zarządu, a podzielił on los trzech poprzednich. Pod koniec 1947 roku w Zabrzu został zatrzymany sam Ciepliński, po nim aresztowani zostali niemal wszyscy członkowie Zarządu oraz szefowie wydzielonych obszarów WiN. Największą jednak zdobyczą zajmującego się całą sprawą II Wydziału MBP były archiwa WIN jakie wpadły w jego ręce. Dostęp do tych materiałów pozwolił na zapoznanie się ze strukturą organizacji.
Ciepliński zostaje osadzony w mokotowskim więzieniu. Pomimo tortur z użyciem środków psychotropowych nie zachwiał się w niezłomnej postawie do końca. Podejrzewając jednak, że nieświadomie mógł coś powiedzieć tak określał na sali rozpraw swoje położenie:
„(…) Nie zostały mi dane do wglądu akta sprawy, nie znam ich zupełnie, protokoły podpisywałem pod przemocą fizyczną, treści większości protokołów nie pamiętam, byłem nieprzytomny, leżałem w kałuży własnej krwi..."
Te słowa możemy znaleźć w zapisie przewodu sądowego z rozprawy, która miała miejsce 6 października 1950 roku. Niezłomną postawę podczas tortur Cieplińskiego potwierdza również Mieczysław Chojnacki, który znalazł się w celi śmierci wraz z kilkudziesięcioma innymi skazanymi w tym właśnie z ppłk. Cieplińskim, ostatnim prezesem WIN. Dzięki temu, że wyrok Chojnackiego zamieniono na dożywocie możemy poznać opis jego spotkania właśnie z grupą ostatnich przywódców WiN oraz innych bohaterów II wojny światowej w tym między innymi słynnego lotnika dywizjonu 303 płk Stanisława Skalskiego oraz mjr Zygmunta Szendzielorza ps. „Łupaszko”, którzy torturowani byli w tym samym budynku co ppłk. Ciepliński. Tak oto Chojnacki opisuje sposób w jaki obchodzili się z WiN-owcami komunistyczni oprawcy:
„Mówiono także o ciężkim śledztwie jakie przeszli prezes Zrzeszenia WiN płk Łukasz Ciepliński i jego kolega Błażej. Pierwszemu czerwoni siepacze uszkodzili ucho, co było widoczne, a drugiego bardzo silnie bili i znęcali się. Podobno z bicia potworzyły mu się ropiejące rany. Pułkownik Ciepliński „Pług” niewysokiego wzrostu, ale wielki duchem, w siódemce winowajców był osobą numer jeden. Widać to było to ze sposobu, w jaki się do niego odnoszono. (…) Udziałem wspomnianych wyżej oficerów były szykany w śledztwie, bicie, trzymanie w postawie siedzącej na nodze odwróconego stołka, wielodniowe przetrzymywanie w „karcu”, głodzenie w celi całymi dniami bez bielizny i ubrania przy otwartym oknie, a nawet przy pomocy „wyjca”, to jest urządzenia przekazującego wstrząsy elektryczne, w których to badaniach więziennych brał udział lekarz więzienny Szombergowa.”
Tak oto pod okiem rosyjskich specjalistów ubecy obchodzili się z ostatnimi obrońcami niepodległej Polski. 14 października 1950 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie wydaje wyrok na działaczy IV Zarządu WiN w tym na ppłk. Łukasza Cieplińskiego. Otrzymuje on pięciokrotną karę śmierci. Co ciekawe spośród siedmiu skazanych na śmierć członków zarządu WiN pięciu to współtwórcy „Memoriału WiN do Rady bezpieczeństwa ONZ” - dokumentu, który podważał legalność władz komunistycznych. Żaden ze nich nie otrzymuje złagodzenia wyroku, ani aktu łaski. Możemy się domyślać dlaczego tak bardzo oprawcom zależało na ich wyeliminowaniu.
Ciepliński po kilkuletnim morderczym śledztwie w mokotowskim areszcie, wieczorem 1 marca 1951 roku zostaje wyprowadzony na barbarzyńskie zastrzelenie. O rozstrzelaniu trudno tu mówić, bo był to NKWD-owski strzał w tył głowy. Taki sam jak w katyńskim lesie. Wykonał go st. sierżant Aleksander Drej, który miesiąc wcześniej zastrzelił legendarnego majora Zygmunta Szendzielorza „Łupaszkę”. Zanim to jednak nastąpiło ppłk. Łukasz Ciepliński świadom nadchodzącej śmierci napisał w formie grypsu list do swojego czteroletniego syna. Warto przytoczyć tu fragment tego tekstu:
„Odbiorą mi życie, a to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i niesprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że Idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście."
Przed egzekucją ppłk. Ciepliński połyka medalik z Matką Bożą, po to, jak sam określił, aby po jego śmierci można było zidentyfikować jego ciało. Do tej pory jednak nie odnaleziono jego zwłok. Okupanci czy to niemieccy, czy to rosyjscy z udziałem kolaborantów, zawsze zacierali ślady po swoich zbrodniach. Nie zdołali jednak zatrzeć o nich pamięci. 3 maja 2007 roku ppłk. Łukasz Ciepliński został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Epilog
Dnia 1 marca 2013 roku podczas uroczystych obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych pośmiertny awans na stopień pułkownika otrzymał ppłk Łukasz Ciepliński wraz z sześcioma innymi członkami IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, czyli: mjr. Adamem Lazarowiczem, por. Józefem Rzepką, kpt. Franciszkiem Błażejem, kpt. Józefem Batorym, por. Karolem Chmielem i mjr. Mieczysławem Kawalcem. Oni również zostali awansowani o stopień wyżej. Wszyscy zostali rozstrzelani w dziesięciominutowych odstępach tego samego pamiętnego wieczora 1 marca 1950 roku w mokotowskim więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie. Uroczystości wręczenia aktów nadania awansów rodzinom zamordowanych mają odbyć w Rzeszowie podczas odsłonięcia pomnika ku czci heroicznego przywódcy WiN płk. Łukasza Cieplińskiego.
Andrzej Lachowski