Internet obiegły hitowe zdjęcia ul. Wicherkiewicz na poznańskich Podolanach, naprawionej w wyjątkowy sposób. Poznański Zarząd Dróg Miejskich wpadł powiem na pomysł załatania dziur w drodze gruntowej asfaltem. - To jest tymczasowe układanie masy na zimno, aby zapewnić przejezdność tymczasową mieszkańcom - tak tłumaczy się poznański ZDM.

- To jest bez sensu robota. Trzeba zrobić konkretnie, żeby było porządnie, jak się należy, a nie łatać po dziadowsku. Jak się robi wszystko na widzimisię, to nic nie wychodzi jak powinno. To nie jest do śmiechu, tylko do płaczu - tak dla "Faktu" na ten temat wypowiedział się mieszkającej przy tej ulicy od kilkudziesięciu lat Jan Gola.

- Odcinek gruntowy był wczoraj równany. Dziś Zakład Robót Drogowych prowadził prace na drugim odcinku – tym utwardzonym materiałem pofrezowym. Ubytki w nawierzchni były tam łatane masą asfaltową. Zastosowanie punktowo pofrezu lub tłucznia byłoby nieskuteczne, nie można właściwie zagęścić takiego materiału na tak utwardzonej drodze. Niezagęszczony materiał zostałby wyrzucony z ubytków przez koła przejeżdżających samochodów - tak z kolei na łamach "Faktu" skomentowała nieszczęsną naprawę rzecznika ZDM Agnieszka Kaniewska.

- Prowadzone prace są pracami doraźnymi, utrzymaniowymi mają ułatwić mieszkańcom poruszanie się. Przebudowa ul. Wicherkiewicz wymaga najpierw budowy kanalizacji deszczowej - dodała.

jkg/fakt