Z krajowym duszpasterzem Romów w Polsce ks. Stanisławem Opockim rozmawia Gabriel Kayzer. Wywiad ukazał się w numerze 70 kwartalnika „Fronda”.

Od 17 lat jest ksiądz krajowym duszpasterzem Romów. Czego ksiądz nauczył się od Romów, jeśli chodzi o przeżywanie wiary?

- Dużo się od nich nauczyłem. Przede wszystkim ufności i spontaniczności wiary. Romowie często nie mają wiedzy religijnej związanej z katechizacją, gdyż nie chodzili do szkoły. Ich wiara jest prosta, niefilozoficzna, płynąca prosto z serca. Mają tą wiarę w sobie. Podchodzą z pietyzmem wobec spraw bożych. Wierzą bardzo mocno w moc błogosławieństwa wodą święconą. Bardzo łatwo wyczuwają sacrum. Gdy widzą krzyż bądź figurkę świętą, to uklękną, przeżegnają się. Raz przyszedł do mnie jeden z Romów i powiedział, że na śmietniku znalazł obraz przedstawiający Matkę Bożą i Pana Jezusa. Był bardzo przejęty i nie potrafił zrozumieć, jak ktoś mógł wyrzucić święty obraz na śmietnik. Wziął ten obrazek, posklejał go i przeniósł w odpowiednie miejsce. Romowie mają wielki szacunek do księdza i osób duchownych. Bł. Zefiryn Giménez Malla, beatyfikowany przez bł. Jana Pawła II 4 maja 1997 roku, podczas wojny domowej w Hiszpanii stanął w obronie księdza. Został za to skazany na śmierć. Mógł jednak uratować swoje życie, gdyby sprofanował różaniec, na którym się modlił. Nie chciał jednak tego zrobić. Jego ostatnimi słowa przed plutonem egzekucyjnym brzmiały: „Niech żyje Chrystus Król”. W postaci Zefiryna i jego postawie wobec różańca po raz kolejny pojawia się romski kult Matki Bożej i szacunek do sacrum.

Św. Jan Paweł II, który beatyfikował Zefiryna, pierwszego w historii Roma ogłoszonego beatyfikowanym, często spotykał się z Romami. Wypowiedział do nich nawet parę słów w ich języku. Jak Romowie patrzą na papieża z Polski?

- Romowie bardzo go lubią i czczą. Gdy Ojciec Święty zmarł, Romowie dzwonili do mnie nawet z Kanady. Z własnej inicjatywy pojechali także na jego pogrzeb. W styczniu 2005 roku na parę miesięcy przed swoją śmiercią Ojciec święty telefonował do mnie. Pytał, jak ma mówić: Cyganie, czy Romowie. Pisał bowiem wtedy przemówienie dotyczące Holokaustu i chciał się do nich zwrócić tak, jak oni by tego chcieli. Miałem zaszczyt wytłumaczyć Ojcu Świętemu, że można mówić zarówno Cyganie, jak i Romowie, ale oni sami woleliby być nazywani Romami. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że świat, który w większej części hołduje korzyściom i poniżaniu braci najsłabszych, powinien zmienić swoje postępowanie wobec koczowników - Romów - i traktować ich w duchu braterstwa. Ojciec Tłumaczył im, że są bliżej Boga, gdyż są ciągle w drodze i nie przywiązują się do miejsca, do ziemi. Mówił, że Romowie są w sercu Kościoła. Wskazywał, że niechęć do Romów była przyczyną ich niewysłowionych cierpień. Zresztą i dzisiaj Romowie spotykają się z dyskryminacją.

Kiedyś byli prześladowani i oskarżani nawet o konszachty z diabłem i czary. Czy noszą w sobie krzywdę z tym związaną?

- Ci, którzy posądzali o to Romów, często sami nie mieli czystego sumienia. Ta krzywda i narosłe dookoła nich stereotypy powodują, że Romowie separują się i mają dystans do polskiego społeczeństwa. Narzekają, że jak idą do sklepu, to Polacy trzymają się za kieszenie. Nawet w kościele dziwnie na nich patrzą. Rom, chociaż nic nie zrobił, jest postrzegany jako zło konieczne albo niechciany przybysz. Jeśli chodzi o przestrzeganie przykazania "nie kradnij", to muszę powiedzieć, że to nie Romowie kradną, ale złodzieje, którzy znajdują sie w każdym narodzie i w każdej społeczności. Przez lata narosło wiele negatywnych stereotypów na temat Romów, podczas gdy wśród nich jest bardzo wielu ludzi uczciwych. Są wśród nich także kapłani, tacy, jak ks. Roman Ciechowicz, czy dwie siostry zakonne. Przed moim odejściem z parafii w 2010 roku było ośmiu romskich ministrantów i siedem dziewcząt w Służbie Maryjnej.

Jak wśród Romów, którzy żyją w kulturze patriarchalnej wygląda kult Matki Bożej?

- Oddzielają to od siebie. Czczą Matkę Bożą, ale w życiu codziennym to mężczyzna dominuje. Nadal silny jest wśród nich patriarchat, zresztą tak jak dawniej i u nas. Maryi oddają jednak szczególną cześć. Do Matki Bożej Częstochowskiej Romowie modlili się i otaczali ją kultem, jak jeszcze jeździli taborami. Nawet jeśli dziś nie chodzą co niedzielę do kościoła, to kult Matki Bożej i czczenie jej wizerunku są u nich bardzo mocno zakorzenione. W Polsce żyje dziś niecałe 20 tys. Romów. Wielu w ostatnich latach wyjechało z Polski za granicę. Z tych, którzy pozostali, ok. 90 proc. to katolicy. Reszta to świadkowie Jehowy i zielonoświątkowcy. Romów trudno odciągnąć od wiary katolickiej. Po części jest to spowodowane tym, że w innych religiach nie jest uznawana wyjątkowa pozycja Matki Bożej, a także nie są organizowane pielgrzymki, które Romowie tak bardzo lubią. Najczęściej przyjmowali oni religię państwa, w którym się znajdowali. Na Wschodzie są więc Romowie prawosławni, na Zachodzie protestanci, a w Polsce większość Romów to katolicy.

[koniec_strony]

Czy romskie pielgrzymki różnią się czymś od polskich?

Tak. Romowie, jako lud nomadyczny, koczowniczy, bardzo lubią pielgrzymki. Sami organizują trzy, każda z nich zaś różni się od siebie. Możemy jednak odnaleźć w nich wspólny mianownik. Wyraźnie widać różnice w przeżywaniu duchowości. Romowie są bardziej wylewni niż Polacy. Dają się ponieść uczuciom, których się nie wstydzą. Na przykład na pielgrzymce do Rywałdu w Grocie Lurdzkiej, podczas modlitwy, romscy pielgrzymi wypowiadali swoje modlitwy głośno, z płaczem, ufnością i z wielką wiarą. Pielgrzymowanie Romów wpisuje się w ich naturę i sposób życia. Tak jak kiedyś jeździli od wsi do wsi, od miasta do miasta swoimi cygańskimi taborami, tak dziś odnajdują w tym pielgrzymowaniu cząstkę siebie. Ta cząstka wcale nie obumarła poprzez przymusowe ich osiedlenie, ale skryła się. Pielgrzymka pomaga im na nowo odkryć siebie i przypomina to, że są na tej ziemi tylko przejazdem.

Jakie problemy występują najczęściej w relacjach między ich obyczajami a religią katolicką?

- Niektórym Romom trudno zrozumieć, że muszą chodzić do kościoła. Twierdzą, że Bóg jest wszędzie. Próbuję im tłumaczyć, że msza św. jest obowiązkiem każdego katolika. Są grupy, które zdają sobie z tego sprawę, są jednak osoby, które oddzielają wiarę od obowiązków wynikających z przynależności do Kościoła katolickiego. Bywa różnie. Jednak odkąd pełnię posługę duszpasterską, nie spotkałem Roma, który by i nie wierzył w Boga, był ateistą.

Romowie często zawierają małżeństwa zwyczajowe już w wieku 14 lat, co oczywiście jest niezgodne z nasza wiarą. Muszę im tłumaczyć, prowadzić dialog, uświadamiać ich. Niektóre niepokojące rzeczy staram się zmieniać, ale nie można niczego robić na siłę. Na szczęście coraz częściej nie poprzestają tylko na ślubach zwyczajowych, w ramach tradycyjnych rytuałów, ale zawierają śluby kościelne. Na samych pielgrzymkach udzieliłem dotychczas około 100 ślubów. Na jednej z pielgrzymek aż 13 par zawarło sakrament małżeństwa. Romowie bardzo wierzą w przysięgę. Gdy już przysięgną, boją się ją złamać. Poważnie traktują zobowiązania wobec Boga. W związku z tym jest śród nich o wiele mniej rozwodów niż u Polaków.

Jak ma się moralność Romów, do moralności proponowanej przez współczesny świat?

- Prawie każda dziedzina życia Romów jest określona w ich kodeksie molarnymzwa­nym Ro­ma­ni­pen, który wpływa także na ich wiarę i podejście do religii. Specjalną czcią otoczone jest dziewictwo. Każda kobieta, która idzie do ślubu powinna być dziewicą. Wtedy bowiem taka kobieta ma wartość. Romki ubierają się bardzo skromnie. Seksualność jest u nich tematem tabu. Na różnych uroczystościach kobiety i mężczyźni siedzą osobno. Romowie nadal mocno obstają przy swoich zwyczajach i zasadach. Dziś jednak ich moralność się osłabia i laicyzuje. Starszyzna mówiła mi, że obecni Romowie, nie są już tacy, jak byli kiedyś. Nieraz rozmawiałem z romską młodzieżą i pytałem, czy będą zachowywali swoją tradycję. Odpowiadali, że będą, gdyż inaczej zatraciliby swoją tożsamość. Jednak widać wyraźnie, że częste wyjazdy za granicę i laicyzujący się świat nie sprzyjają temu. Ich tożsamość jest wystawiana na próbę. Z jednej stronny oddalili się od starego świata, a z drugiej nie weszli w pełni w świat obecny. Są zawieszeni. Często czują się zagubieni, gdyż ta nowoczesność ingeruje w ich tradycję, osłabiając ją i dostosowując ją do współczesnego życia. Wydaje mi się jednak, że ponieważ Romowie trzymają sie razem i podtrzymają swoje zasady, będą jednymi z ostatnich społeczności oraz narodów, które zatracą swoją odrębność i tradycję.

Jak wygląda romska duchowość i przeżywanie wiary?

- U Romów można zaobserwować solidną bazę religijności naturalnej i rozbudowaną duchowość, na których można budować wiarę. Można śmiało powiedzieć, że Romowie są bardziej skłonni do wiary niż nie-Romowie. Mocno chłoną tematy związane z religijnością. Zadają mi w związku z tym wiele pytań. Pytań prostych, ale prawdziwie dla nich ważnych. Są w tym wszystkim bardzo naturalni, szczerzy i otwarci. Nie boją się mówić przy innych o religii czy o Panu Bogu. Wierzą także w cuda. Pociąg do religii i uduchowienie Romowie mogli w sobie zakodować, będąc jeszcze w Indiach Zachodnich, z których pochodzą. Spotkałem wśród nich wiele osób głęboko uduchowionych, którzy są blisko Pana Boga. Chociażby Karolinę z Gorzowa. Są jednak różni Romowie i dziś coraz trudniej jest mówić o powszechnym wyczuleniu na rzeczy duchowe. Na pewno trzeba do nich podchodzić, używając odpowiednich sformułowań. Porozumiewać się językiem dostosowanym właśnie do nich. Na poły magicznym.

Jak wygląda u nich połączenie świata magicznego z ich życiem chrześcijańskim?

- Romowie wierzą bardzo mocno w duchy, sny i wróżby. Staram się jednak uświadamiać im zagrożenie duchowe, jakie się z tym łączy, i przypominać, że wszystko zależy od Boga, a nie od wróżb czy uroków. Że to Bóg jest mocny, a nie szatan. W kontaktach z Romami na polu religijnym nie wolno być formalistą. Aby wtopić się w społeczność Romów, trzeba poznać ich mentalność. Trzeba - tak jak misjonarze - bazować na tym, co zastane. Nie zwalczać od razu wszystkiego, co związane z tożsamością tych ludzi, ale powoli wprowadzać, przekształcać, tłumaczyć. Trzeba przeprowadzać inkulturację – wprowadzić i zakorzenić Ewangelię i Chrystusa w ich kulturze i obyczajach. Gdy byłem młodszy, myślałem o tym, żeby pojechać na misję do Afryki. Teraz widzę, że wśród Romów, którzy są często marginalizowani i pogardzani odnalazłem swoją misję.

Co według księdza jest wyjątkowe u Romów? Czego moglibyśmy się od nich nauczyć?

- Szczególnie zależy im na ich rodzinach, na bliskich, zarówno tych żyjących, jak i zmarłych, których czczą i obdarzają wielkim szacunkiem. Często się za nich modlą. Jest nawet takie powiedzenie: My czcimy święto, a Romowie czczą zmarłych. Jeżeli ktoś bliski umrze, to budują grobowce, które licznie i często nawiedzają. Przy grobie na cmentarzu polewają wódkę, spożywają posiłki. Łączą się w ten sposób ze zmarłymi. Dla nich obrzędy pogrzebowe są bardzo ważne. Mocno przeżywają odejście bliskich. Gdy umrze osoba bliska, mają rok żałoby, podczas której najczęściej nie piją alkoholu. Bardzo mocno wierzą w istnienie duszy i życie pozagrobowe. Podziwiam ich szacunek dla osób starszych, przejawiający się chociażby w tym, że 30- latek całuje w rękę 70 - latka, czy nieposyłaniem swoich dziadków do domów starców. Pod tym względem są doskonałym przykładem dla innych katolików. Romowie są również ludźmi bardzo gościnnymi i pomagają sobie nawzajem. Ich rodziny są wielodzietne. Często w swoich homiliach w tej kwestii daję Polakom za przykład właśnie Romów.

Wywiad Gabriela Kayzera z ks. Stanisławem Opockim ukazał się w kwartalniku "Fronda LUX" nr 70.

http://www.pismofronda.pl