Nie zawłaszcza. Kto i czego? Kościół i dzień 1 stycznia. Wprawdzie poleca wiernym być w tym dniu na Mszy św. (można być na niej już o północy), ale w tekstach oficjalnej modlitwy Kościoła nie wspomina się Nowego Roku. Wciąż na „pierwszej stronie” jest Boże Narodzenie – Jezus i Maryja. Owszem, jest i początek roku kościelnego, ale mogą go zauważyć tylko ci, którzy chodzą do kościoła.

Na przełomie listopada i grudnia zmienia się kolor szat liturgicznych z zielonego na fioletowy, a czytania z Biblii przypominają, że będzie koniec świata i jakiś nowy początek, do czego trzeba się przygotować. Tak zwany „świat” zaganiany za prezentami, w ogóle o tym nie pamięta. A zapowiedzi i przepowiednie? Pamiętamy, co mówili niedawno jasnowidzowie. Zima będzie sroga już od listopada, a w grudniu, ojej! I klęski, katastrofy pod koniec ubiegłego roku – już, już, w tych dniach.

No i co? Zima podobno jest gdzieś w Syrii, asteroidy omijają ziemię, katastrofy tu i ówdzie się zdarzają, a te polityczne może będą – nie wiadomo kiedy i dla kogo. Początek roku jest zresztą sprawą umowną. Także dla żydów, mahometan, Chińczyków i wielu innych populacji Dalekiego Wschodu. I Kościół przyjmuje do wiadomości taki początek w zależności od kultury, w której istnieje i działa. W naszej kulturze przyjęliśmy Nowy Rok od pogańskich Rzymian, którzy właśnie wtedy czcili swego Boga – Janusa.


Na przepowiednie patrzymy z przymrużeniem oka. A czas szanujemy. Przecież my też jesteśmy czasem. Od nas w dużej mierze zależy, czy czas mierzony rokiem 2020 będzie dobry czy zły. Odwagi!


o. Leon Knabit OSB

Felieton pochodzi z Dziennika PolskiegoO autorze: Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.