Pojawił się nowy raport na temat rosyjskiej dezinformacji. Został przygotowany na potrzeby amerykańskiego Senatu i zawiera nowe informacje dotyczące działań Moskwy podczas wyborów prezydenckich w 2016 r. Kreml miał pomóc Donaldowi Trumpowi w objęciu fotela prezydenta. Co ciekawe, to pierwszy taki raport, który został stworzony wyłącznie na podstawie opinii i badań dostarczonych przez największe firmy technologiczne. 

Jak wynika z badania, Federacja Rosyjska wykorzystywała media społecznościowe do prezentowania treści mających pomóc obecnemu prezydentowi USA w wygraniu wyborów. Raport z badania Oxford University w ramach Computational Propaganda Project oraz Graphika wskazuje na nowe szczegóły dotyczące sposobu wpływania przez Rosjan pracujących dla Internet Research Agency na postawę Amerykanów podczas kampanii wyborczej przed dwoma laty. Dane dostarczyły największe platformy mediów społecznościowych: Facebook, Twitter, Google. Mowa o materiałach z kilku lat. Raport nie zawiera natomiast informacji na temat ostatnich wydarzeń politycznych, m.in. wyborów do Kongresu w listopadzie b.r.

W ocenie specjalistów, główne grupy będące przeciwko kandydaturze Donalda Trumpa miały otrzymywać specjalne komunikaty mające na celu zachwianie ich pewności wobec Demokratów i skłonienie do oddania głosu na Donalda Trumpa. 

Działania Moskwy skierowane były przede wszystkim na konserwatystów i dotyczyły wielu kontrowersyjnych kwestii, takich jak chociażby prawo do broni i imigracji. Wśród Afroamerykanów Rosja starła się osłabić wiarę w demokratyczne procesy Stanów Zjednoczonych poprzez rozpowszechnianie błędnych informacji odnoszących się do procedury głosowania. Kampania dezinformacyjna dotknęła również inne grupy, w tym m.in. latynosów, muzułmanów, gejów czy chrześcijan. Moskwa wykorzystywała nie tylko główne platformy mediów społecznościowych, jak Facebook, Twitter, YouTube, Instagram czy Google, ale i mniejsze: Pinterest czy Tumblr. Eksperci wykryli ponadto, że rosyjscy agenci posługiwali się e-mailami z serwisów Yahoo, Gmail i Hotmail. Reakcja wyżej wymienionych firm technologicznych, jak wynika z danych dostarczonych do badań, była "opóźniona i nieskoordynowana". Mimo odkrycia incydentów, podmioty te nie udostępniły wyczerpujących informacji o naruszeniach. 

W raporcie opracowanym dla Senatu wyrażono zaniepokojenie zagrożeniami, jakie stwarzają media społecznościowe dla sceny politycznej poszczególnych państw. W dokumencie podkreślono wprost, że social-media z "naturalnej infrastruktury do dzielenia się zbiorowymi problemami" stały się "narzędziem kontroli społecznej". Autorzy raportu zwracają uwagę, że rosyjscy agenci działali w sposób nierozważny, przez co szybko się zdekonspirowali. Mowa o wykorzystywaniu rubla do kupowania reklam czy używanie rosyjskich numerów telefonu celem uzyskania określonych informacji. 

Rosyjscy agenci działali na różnych platformach, publikując linki między konkretnymi kontami i stronami. Celem było zwiększenie docieralności promowanych treści, jak również silniejsze oddziaływanie na Amerykanów. Łącząc posty na określonych portalach byli w stanie pozyskiwać darowizny, organizować protesty, a nawet wiece w świecie rzeczywistym- dowiadujemy się z nowego raportu.

yenn/CyberDefence24, Fronda.pl