Religijna ekstrema: liberałowie z lewa i tradycjonaliści z prawa nie odpuszczają kolejnemu papieżowi. Po znienawidzonym Wojtyle, nieustannie plują na Jorge Bergoglio, określając go mianem anty-papieża czy antychrysta.

Liberałowie skupiają się na wyrywaniu słów z kontekstu wypowiedzi papieskich. Po ich sprostowaniu rozczarowani wylewają swoje pomyje na następcę św. Piotra. Tradycjonaliści czytają to, co wypisują liberałowie i tak samo pastwią się nad Franciszkiem.

W ten sposób, harmonijnie współpracując stworzyli nowy nurt religijny – antyfranciszkanizm zbudowany na duchu kłamstwa, buntu i nieposłuszeństwa.

Doskonale było to widoczne na kanwie ostatnich wypowiedzi papieskich na temat rodziny. Papież Franciszek przypomniał w nim nauczanie społeczne Pawła VI, wraz z postulatem otwartości na życie. Tymczasem opinia publiczna skupiła się na kwestiach pobocznych: podanych przez papieża przykładów igrania z Panem Bogiem czy niewłaściwego odczytania przesłania encykliki Humane Vitae.

To smutne czytać cały czas, jak papieżowi czy biskupom wciąż przypisuje się złą wolę, zarzuca się odchodzenie od nauki Kościoła i widzi się w hierarchii wyłącznie złe intencje. W piekle jest karnawał, gdy na Ziemi najgłośniej krzyczą zbuntowani katolicy.

Tomasz Teluk