Panie Andrzeju , jak to się stało, że zaangażował się Pan w zatrzymaniu „Edukacji seksualnej” w gimnazjum Pana córki?

A.K.: Przypadkowo.

Przypadkowo? Nie miał Pan żadnego planu?

A.K.: Nie miałem. Nie chciałem nawet pójść na zebranie rodziców we wrześniu. Umówiliśmy się z żoną, że ona pójdzie.

I poszła?

A.K.: Niestety nie. Dostała gorączki 40 stopni, a lekarz stwierdził, że to zapalenie płuc.

Czy już zdrowie się poprawiło?

A.K.: Tak, a ponadto na badaniach kontrolnych, drugi lekarz stwierdził, że to nie było zapalenie płuc tylko klasyczna grypa. Tak czy owak, żona wyzdrowiała, ale 11 września b.r. musiałem pójść na zebranie rodziców w 1 klasie gimnazjum.

Czy na zebraniu rodziców mówili Państwu, że w szkole jest „Edukacja seksualna”?

A.K.: Nie.

I co było dalej?

A.K.: Omawiane były sprawy organizacyjne i wybór Trójki Klasowej.

Czy zgłosił się Pan do Trójki Klasowej?

A.K: Nie chciałem być w Trójce i dlatego nie zgłaszałem swojej kandydatury i nie odzywałem się, żeby nie zostać przypadkowo wybrany.

To skoro Pan nie chciał i się nie odzywał to jak Pana wybrali?

A.K.: Wybór się bardzo przedłużał i były już 3 kandydatki. Powiedziałem tylko, że przecież już są 3 kandydatki i przegłosujmy te osoby. Ktoś z Sali zauważył, że dobrze byłoby gdyby był przynajmniej 1 mężczyzna w Trójce. W ten sposób zostałem wybrany.

I co dalej?

A.K.: Był wybór reprezentanta do Rady Rodziców gimnazjum. Ktoś z sali powiedział, że najlepiej jak zostanie wybrany mężczyzna. I tak zostałem wybrany do Rady Rodziców gimnazjum.

Kiedy było zebranie Rady Rodziców?

A.K.: 10 minut po zakończeniu zebrania w klasie.

Jak odbyło się zebranie Rady Rodziców?

A.K.: Na początku przyszedł Pan dyrektor, przedstawił się, przedstawił i pochwalił byłą przewodniczącą Rady Rodziców i wyszedł. W związku z tym, że wcześniej rozmawiałem z Panem dyrektorem i wydał mi się bardzo w porządku: zaproponowałem byłą przewodniczącą na kontynuowanie funkcji, a sam zgłosiłem się na wiceprzewodniczącego. Prezydium zostało wybrane.

Czy zrobiliście coś jeszcze?

A.K.: Tak. Głosowaliśmy nad 10 uchwałami. 8 zostało przeczytanych i uchwalonych. Były proste i przeważnie głosowaliśmy wszyscy za uchwaleniem. 2 ostatnie uchwały dotyczyły „Programu wychowawczego” i „Programu profilaktycznego”. Niestety Pani przewodnicząca nie miała ze sobą tych „Programów”, ale mówiła, że są to standardowe i były przygotowywane w zeszłym roku przez poprzednią Radę Rodziców w porozumieniu z Radą Pedagogiczną. Zostaliśmy też poinformowani, że „Ustawa o systemie oświaty” mówi, że programy muszą być przyjęte do 30 września. W związku z tym, że następne nasze spotkanie będzie w połowie października to dzisiaj powinniśmy je uchwalić. Jeżeli nie uchwalimy to, dyrektor w porozumieniu z organem sprawującym nadzór pedagogiczny przyjmie własny program, który może być gorszy.

To byliście Państwo pod ścianą. Praktycznie nie było wyjścia, trzeba było uchwalić.

A.K.: Wydawało mi niezręczne to, że mieliśmy głosować nad czymś o czym nie mieliśmy pojęcia. Poprosiłem, abyśmy te Programy otrzymali mail-em, a potem zagłosujemy również mail-em. Większość pochwaliła ten pomysł.

Kiedy Państwo otrzymaliście „Programy”?

A.K.: Otrzymaliśmy mail-a po 4 dniach, tj.: 15 września wieczorem.

O, to mieliście Państwo dużo czasu aby się zapoznać z materiałami?

A.K.: No właśnie nie. W mail-u była informacja, że uwagi powinniśmy wnieść do 18 września.

To wysłanie maila zajęło przewodniczącej 4 dni, a Państwo musieliście zapoznać się z materiałem i przesłać uwagi w ciągu 3 dni?

A.K.: Tak. To wydało mi się dziwne i w związku z tym zacząłem studiować „Programy” bardzo dokładnie.

Czy było w nich coś niepokojącego?

A.K.: „Program wychowawczy” był dobry. „Program profilaktyczny” był również dobry poza 1 wyjątkiem.

Jakim?

A.K.: Na 3 stronie były następujące informacje:

Co Pan na to?

A.K.: Chciałem otrzymać materiały do programu „Bezpieczniejszy nastolatek”. W związku z tym, że w tabeli napisane jest, że organizują to psycholodzy i pedagodzy, więc poszedłem tym tropem. 16 września poszedłem do poradni psychologiczno-pedagogicznej, która zajmuje się tym gimnazjum. Uprzejmie poprosiłem o materiały do w/w programu. Pani była zdziwiona, bo niestety nie słyszała o tym programie, mimo że nadzoruje to gimnazjum od kilkunastu lat. Pokazałem jej tabelkę, w której napisane jest, że to organizuje psycholog i pedagog. Przejrzała tabelkę i powiedziała, że wg tego co widzi to „Program” ten może przynieść więcej szkody niż pożytku. W związku z tym, że ona nadzoruje szkolnych psychologów i pedagogów zaprosiła mnie na spotkanie z nimi następnego dnia. Niestety psycholog szkolny też nie udostępnił mi materiałów do tego programu. 16 września poprosiłem o analizę „programu edukacji seksualnej” przez eksperta zewnętrznego. 17 września otrzymałem mail-em merytoryczną analizę „programu edukacji seksualnej”. W skrócie powiem, że ekspert zewnętrzny źle ocenił program „Edukacji seksualnej”.

 Co Pan zrobił z tą analizą?

A.K.: Wysłałem do rodziców z klasy i Przewodniczącej Rady Rodziców z prośbą o przesłanie do członków RR, którzy mieli sami określić czy wyślą do swoich klas. Tylko przewodnicząca miała kontakty do pozostałych członków RR.

Co rodzice na to?

A.K.: Niestety nie otrzymali tych materiałów. Przewodnicząca nie wysłała tych informacji pozostałym członkom RR.

Dziwne. Dlaczego?

A.K.: Wolałbym to pozostawić bez komentarza.

Co było dalej?

A.K.: Jeszcze tego samego dnia, 16 września: wieczorem poszukałem w internecie programu „Bezpieczniejszy nastolatek”. Okazało się, że prowadzi go zewnętrzna Fundacja. Poprosiłem ich o materiały, ale niestety do tej pory ich nie uzyskałem, zamiast tego w mail-u od Fundacji otrzymałem taką informację: „ Zajęcia prowadzone są metodami interaktywnymi (m.in. burza mózgów, praca w parach, praca w grupach)”. Ciarki mi przeszły po plecach, bo wyobraziłem sobie, że obca osoba robi tam co chce.

Może Pan przesadza, przecież „Edukacja ...” dobrze się kojarzy.

A.K.: Na początku chciałem tylko uzyskać wiedzę na ten temat. Edukacjawsprawachseksualnościjestujętawramyprzedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”.Wszystkiewymienionewrubryce"Edukacjaseksualnamłodzieży"tematyznajdująsięwpodstawieprogramowejprzedmiotu. Książkę „Wychowanie do życia w rodzinie” widziałem i bardzo podoba mi się kontekst w którym te tematy są poruszane. Tego samego chciałem uzyskać od „Edukatorów seksualnych” - książki lub innych materiałów. Niestety trafiłem na blokadę informacyjną co utwierdziło mnie, że coś niefajnego jest w tym programie.

Co było dalej?

A.K.: Okazało się, że tylko rodzice, którzy złożyli oświadczenie, że nie chcą „Edukacji seksualnej” mogli dzieci ochronić przed tym. Niestety rodzice nie byli informowani o zajęciach z „Edukacji seksualnej”. Skoro nie wiedzieli, to nie składali oświadczenia, a w związku z tym większość dzieci była poddana temu programowi.

Odpuściłem. Uznałem, że jest jakaś moc, która promuje ten program i musi to być przeprowadzone. Będąc jednak w szkole złożyłem oświadczenie, że nie chcę aby moja córka była „Edukowana seksualnie”. Szkoda było mi tylko dzieci, które będą „Edukowane seksualnie”, a ich rodzice nawet nie będą o tym wiedziały.

Myślałem, że uratuje Pan trochę dzieci przed „Edukatorami”.

A.K.: Kilka dni potem otrzymałem mail-a od Przewodniczącej RR, że zwołuje nadzwyczajne zebranie RR 30 września (wg Ustawy o systemie oświaty jest to ostatni dzień na uchwalenie Programów: profilaktycznego i wychowawczego).

Napięcie rośnie...

A.K.: Na zebraniu okazało się, że żaden z członków Rady Rodziców nie wiedział o „Edukacji seksualnej” w szkole!!! Można przyjąć założenie, że w takim razie większość rodziców nie wiedziała o tym programie!!! Zdałem relację z moich doświadczeń. Stał się cud: Rada Rodziców przegłosowała, że uczestnictwo ucznia w Edukacji seksualnej wymaga pisemnej zgody rodzica.

To taka wielka różnica czy trzeba zgłosić zgodę lub niezgodę na coś?

A.K.: Ogromna jeśli rodzice będą tak samo informowani o tym co się dzieje w szkole. Rodzice nie zgłaszali sprzeciwu bo nie wiedzieli o tym. Obecnie jeśli nie będą o tym wiedzieli i nic nie zgłoszą to ich dziecko nie będzie „Edukowane seksualnie”.

Faktycznie jest to odwrócenie sytuacji o 180stopni.

A.K.: Dobrze powiedziane.

Jak się Pan czuje?

A.K.: Jakbym uratował większość dzieci przed deprawacją seksualną w szkole.

Jak oceniłby Pan krótko całą sytuację „Edukacji seksualnej” w gimnazjum Pana córki?

A.K.: Jestem zaskoczony nie tym, że wygrałem z „Edukatorami seksualnymi”, ale to że wygrana przyszła tak łatwo. Zaskoczyła mnie również pozytywna reakcja zarówno rodziców, dyrektora oraz Rady Pedagogicznej. Jak się tak głębiej zastanowić to „promotorów Edukacji seksualnej” w tej szkole można policzyć na palcach jednej ręki. Trudno mi to pojąć, że kilka osób mogło narzucić większości seksualizację dzieci. Wygrałem bitwę z Goliatem, ale wojna w całej Polsce trwa nadal.

Co by Pan radził rodzicom w całej Polsce?

A.K.: Dwie sprawy:

  1. Przygotowałem „Oświadczenie” (poniżej!), które należy złożyć w sekretariacie placówki oświatowej do której chodzą nasze pociechy, np.: przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum, liceum. Nie ma znaczenia czy obecnie w placówce jest „Edukacja seksualna” czy nie. Warto złożyć w każdym przypadku bo to daje gwarancję zabezpieczenia dziecka teraz oraz w przyszłości. To, że dzisiaj nie ma tego programu to nie znaczy, że jutro nie zostanie wprowadzony.

Idealnie byłoby abyśmy dotarli z „Oświadczeniem” do wszystkich rodziców. Uważam jednak, że aby to się stało musiałby nastąpić jakiś cud. Musiałyby włączyć się wszystkie media i instytucje, którym zależy na dobrym wychowaniu dzieci i młodzieży. Obawiam się jednak czy wielu mediom i instytucjom na tym zależy? Poczekamy zobaczymy. „Po owocach ich poznacie”.

  1. Warto też aby moralni rodzice byli wybierani do trójek klasowych oraz Rady Rodziców. Z mojego doświadczenia wynika, że jak ktoś chce to będzie wybrany. Większość unika prac społecznych. Tylko będąc w Radzie Rodziców możemy mieć realny wpływ na Programy Wychowawcze i Profilaktyczne, w których może być wiele dobrego, ale też złego. Pamiętajmy, że w/w Programy są przygotowywane na wiosnę, a uchwalane już przez nową R.R. we wrześniu następnego roku szkolnego. Moralni rodzice muszą patrzeć na to czego uczą dzieci w placówkach oświatowych, a w szczególności poza tradycyjnymi przedmiotami umieszczonymi w planie lekcji. Największa demoralizacja odbywa się z wykorzystaniem „specjalistów” z zewnętrznych Fundacji i Stowarzyszeń, którzy nie są kontrolowani w sposób właściwy. Uważam, że te organizacje wymagają głębokiej kontroli rodzicielskiej. Rodzice w prawie polskim mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie musimy się poddawać narzuconym przekonaniom innych ludzi.

Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że wiele instytucji i mediów włączy się w informowanie rodziców jak uniknąć deprawacji seksualnej dzieci poprzez złożenia „Oświadczenia”.

Andrzej K. (prawdziwe nazwisko znane redakcji)

OŚWIADCZENIE: