"Dlaczego nie pamiętamy o długiej pruskiej historii wewnętrznej kolonizacji Polaków, którzy żyli zaledwie dwieście kilometrów na wschód od bram Berlina?" - zapytuje Felix Ackermann, niemiecki historyk. Na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że niemiecka napaść na Polskę w 1939 roku nie bynajmniej przypadkiem, ale kolejnym krokiem całej tradycji pogardliwego traktowania Polaków.

"Trwająca od lat debata (...) pokazuje, że dziedzictwo kolonializmu w Niemczech jest kojarzone głównie z dążeniem do posiadania zamorskich kolonii i grabieżą dzieł sztuki poza Europą. Dlaczego jednak nie pamiętamy o długiej pruskiej historii wewnętrznej kolonizacji Polaków, którzy żyli zaledwie dwieście kilometrów na wschód od bram Berlina?" - pisze Ackermann.

"Polityka pruska w części Polski po 1772 roku nie była identyczna z imperialistyczną logiką, jaką Niemcy stosowały w Afryce i Azji. Rzeczywistość Afryki Subsaharyjskiej zasadniczo różniła się od tej wokół Poznania. Ale także w polskojęzycznych częściach Prus utrwalano asymetrię opartą na systematycznym ucisku i rasistowskich uprzedzeniach, które do dziś w Niemczech kształtują postrzeganie sąsiada i wywołują odpowiednie reakcje w Polsce" - wskazuje dalej.

Według Ackermanna, który jest historykiem z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie, w Berlinie musi powstać pomnik nie tylko polskich ofiar nazizmu, ale także centrum dokumentacji polityki niemieckiej wobec Polski.

bsw/niezalezna.pl