Pozycja Niemiec jako europejskiego silnika gospodarczego staje się zagrożona. Wszystko za sprawą przemian w użytkowaniu samochodów. Niemiecka gospodarka opiera się na przemyśle wytwarzającym auta z silnikami spalinowymi. Od takich pojazdów dzisiaj świat jednak odchodzi. To oznacza, że Niemcy czekają potężne wstrząsy.

W lipcu produkcja przemysłowa spadła w Niemczech o 4,2 procent. Popyt jest ograniczany przez spadek popularności Diesla i przechodzenie na auta elektryczne. Na to nakłada się Brexit oraz polityka handlowa Trumpa. Niemiecki sektor przemysłowy wytwarza aż 20 proc. krajowego PKB. Największy kawałek tortu w tym przemyśle przypada właśnie branży samochodowej. Produkcja aut spadła tymczasem o 12 procent, eksport samochodów aż o 14 procent.

Spadki są jednak widoczne takżę w innych dziedzinach. O 9 proc. spadły w tym roku zamówienia na niemieckie maszyny. W branży farmaceutycznej i chemicznej spadek wynosi 6,5 procent. W kryzysie jest przemysłowy gigant ThyssenKrupp AG; chemiczny olbrzym BASF likwiduje tysiące miejsc pracy. Koncern BWM wydał ostrzeżenie ws. zysków w związku z surowymi przepisami o emisji CO2.Wnioski o niewypłacalność złożyli poddostawcy Eisenmann, Weber Automotive, Asir Guss; Leoni AG, producent kabli, jest w dramatycznym kryzysie - akcje firmy straciły 2/3 wartości w ciągu roku. Wielką restrukturyzację zapowiedział gigant oponiarski, Continental; możliwe są bardzo szerokie zwolnienia.

Nic nie wskazuje na to, by miało być lepiej. Układy napędowe w samochodach elektrycznych są mniej złożone niż silniki spalinowe; do ich produkcji potrzeba mniej pracowników i mniejszego nakładu pracy.

A co na to Chiny? Państwo Środka ma ambicję zyskać w ciągu niespełna dekady dominację gospodarczą na świecie. Chińczycy w poprzednich latach za wiele miliardów euro kupili aktywa licznych spółek w Niemczech, w tym motoryzacyjnych, telekomunikacyjnych, produkujących maszyny przemysłowe. 

Według niemieckigo dziennika "Die Welt" niemieckie przedsiębiorstwa są dziś tak silnie zależne od Chin, że Berlin za wszelką cenę chce uniknąć konfliktów z Pekinem. Nie tylko dzięki chińskim inwestycjom - udział Chin w niemieckim eksporcie wzrasta z roku na rok. W 2019 już 7,16 proc. wszystkich towarów z RFN trafiała do Państwa Środka. W liczbach to ogromne sumy - w roku 2018 aż 93,04 mld euro.

W niektórych branżach Chińczycy są dla Niemców najważniejszym partnerem handlowym - przykładowo w przemyśle elektrycznym przeskoczyli już jako odbiorcy towarów z RFN Stany Zjednoczone. Dotyczy to także branży samochodowej - BMW, Mercedes i Volkswagen sprzedały do Chin w 2018 roku aż 5,2 mln samochodów osobowych. To ponad dwukrotnie więcej niż w roku 2010. Niemcy mają też własny biznes w samych Chinach - w Państwie Środka działa obecnie około 30 niemieckich fabryk.

W sytuacji, w której Stany Zjednoczone prowadzą ostrą politykę handlową, zależność Niemiec od Chin tylko rośnie; spadający eksport do USA oznacza konieczność jeszcze ściślejszego związku z Chinami. Wielką zagadką jest też Brexit: jeżeli wyjście Brytyjczyków z UE doprowadzi do oclenia handlu, Niemcy znowu stracą - i znowu z pomocą przyjdą im Chińczycy.