Po uprowadzeniu przez reżim Aleksandra Łukaszenki samolotu Ryanair zdawało się, że w Unii Europejskiej panuje zgodność co do konieczności ukarania reżimu oraz nałożenia sankcji. O ile Unia Europejska jest zgodna co do konieczności nałożenia sankcji lotniczych na Białoruś, nie ma jednk wspólnego stanowiska co do konkretnych decyzji. Powstaje w wyniku tego chaos, na którym najbardziej korzysta Moskwa.

Polska wraz z niektórymi krajami UE zablokowała przeloty i lądowanie dla sześciu białoruskich linii lotniczych, w tym Belavii. Litwa i Ukraina rozszerzyły te decyzje na wszystkie samoloty startujące z terytorium Białorusi.

Niemcy, Cypr, Austria i Estonia uważają, że Białorusini mogą latać tak, jak przed skandalem z samolotem Ryanair Sun. Wśród przewoźników lotniczych panuje zgodność co do tego, aby omijać białoruskie terytorium.

Jak nieoficjalnie informuje Rzeczpospolita, na tym zamieszaniu skorzystać ma Moskwa. Rosyjski przewoźnik Aerofłot przebazowuje swoje samoloty do Mińska, żeby następnie uruchomić połączenia do tych miast, do których dotychczas latała białoruska Belavia.

Białoruskie linie miałyby w tej układance latać do krajów Wspólnoty Niepodległych Państw i dowozić pasażerów Aerofłotowi do Mińska.

Wspólnota Niepodległych Państw skupia dawne republiki radzieckie. Należą do niej Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Mołdawia, Rosja, Tadżykistan i Uzbekistan. 

W ostatnią środę Rosjanie nie zezwolili maszynie Air France, lecącej z Paryża do Moskwy, na wlot na terytorium Rosji z ominięciem Białorusi. Wcześniej Francja nie zezwoliła samolotowi Belavii przelecieć nad swoim terytorium w drodze do Barcelony.

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa napisała, że Polska jest odpowiedzialna za zablokowanie lotu, czym "zagroziła bezpieczeństwu ludzi i znęca się nad pasażerami".

W czwartek Rosja ponownie nie zezwoliła samolotowi Air France na ominięcie terytorium Białorusi. Nie zgodziła się na takim sam manewr w stosunku do samolotu linii Austrian Airlines.

- PLL LOT lata do Moskwy, omijając Białoruś nad Litwą i Łotwą – powiedział jednak Rzeczpospolitej Krzysztof Moczulski, rzecznik LOTu.

- Utrudnienie życia Francuzom miało być postraszeniem i pokazaniem, że Moskwa jest solidarna z Mińskiem. Ale to wszystko - mówi Rzeczpospolitej Adrian Furgalski, ekspert lotniczy i prezes Zespołu Doradców Gospodarczych Tor.

Nie wydaje się ponadto prawdopodobne, by Rosja zablokowała europejskim liniom lotniczym przeloty nad Syberią, co stanowiłoby poważny cios. Rosja i Aerofłot w dużej mierze zależą bowiem od opłat za przeloty. Bez nich rosyjski narodowy przewoźnik miałby poważne problemy z płynnością finansową.

jkg/rzeczpospolita