"Rzeczpospolita" pisze, że posiedzenia rządu poza Warszawą, w stolicach poszczególnych regionów, stały się wizytówką premierostwa Ewy Kopacz. Podczas wyjazdów pani premier i jej ministrowie podkreślają swoje zasługi dla poszczególnych województw i składają obietnice kolejnych. Dlatego - jak dobrze ocenia to opozycja - wyjazdowe posiedzenia to po prostu element kampanii wyborczej Platformy za którą .... płaci państwo, czyli My! Opozycja domaga się informacji o kosztach takich podróży. Do tej pory pani premier konkretów podawać nie chciała. - Będę wydawać pieniądze na to, żeby być bliżej obywateli - mówiła pytana o koszty. - Gdyby nie wyjazdowe posiedzenia, Polacy nie mieliby szansy rozmawiać z premierem czy ministrem, nawet kiedy chcą im nawtykać - odpowiadała Kopacz.

"Rzeczpospolita" dysponuje informacjami dotyczącymi trzech pierwszych wyjazdów pani premier i jej ministrów w teren. I tak np. "Wizyta w Katowicach – podczas której rząd przyjął program rozwoju regionu pod nazwą „Śląsk 2.0" – kosztowała Kancelarię Premiera niemal 23 tys. zł. Droższy był wyjazd do Łodzi, gdzie rząd chwalił się głównie podjętymi wcześniej decyzjami, w tym wydatkami na infrastrukturę, służbę zdrowia i kulturę – pochłonął ponad 30 tys. zł. Rachunek za wizytę we Wrocławiu – któremu pani premier obiecała niemal 100 mln wsparcia z racji zdobycia tytułu Europejskiej Stolicy Kultury na 2016 r. – opiewa na ponad 19 tys. zł" - informuje "Rzeczpospolita". 

"Biorąc pod uwagę, że na każdą eskapadę rządu Kancelaria Premiera wydaje po ok. 20-30 tys. zł, to cały objazd będzie kosztował między 150 a 200 tys zł." - uważa Andrzej Stankiewicz z "Rzeczpospolitej".

mm/rp.pl