- W 2004 roku, kiedy internet nie był jeszcze tak popularny jak dziś, Zbigniew Izdebski zdołał przeprowadzić jedno z pierwszych badań na temat homoseksualizmu mężczyzn. Wyszło, że geje mają, średnio, w życiu o wiele więcej partnerów niż reszta populacji. Teraz o seks jest jeszcze łatwiej, każdy ma pozakładane profile randkowe. Prawie każdy ma kilkudziesięciu partnerów w życiu – mówi Janiszewski. I dodaje, że są tacy, którzy mają ich jeszcze więcej: „niektórzy idą w tysiące”

Dlaczego tak jest? Odpowiedź Janiszewskiego jest do bólu szczera. - Seks dla geja to wręcz instytucja. Seks określa wszystko. Każde miejsce, które jest jakoś gejowskie, w mniejszym czy większym stopniu jest podpięte pod seks. Niemal każda knajpa gejowska ma jakiś darkroom, a w ostateczności duży kibel, gdzie można uprawiać seks ze świeżo spotkaną osobą. Są też sauny i inne miejsca. Mam specjalną aplikację w telefonie, loguję się, patrzę, kto jest online i po co. Każdy może określić swój status, czego chce. Że np. szuka znajomych albo związku, chce umówić się na randkę, chce sobie tylko popisać albo niczego nie szuka, choć wtedy nie wiadomo, po co tam siedzi. Albo że szuka seksu. I jak zaznaczasz jakąkolwiek opcję poza seksem, pies z kulawą nogą do ciebie nie zajrzy, a jak zaznaczysz seks, to dostajesz masę propozycji – mówi Janiszewski.

Janiszewski sam zastanawia się, skąd bierze się takie nadwartościowanie seksu. Jego zdaniem jest to element grupowej tożsamości. - To ogólna hipoteza, sam chciałbym wiedzieć, dlaczego to jest takie ważne. Czym byłoby życie bez seksu i czy gej, który nie sypia z facetami, jest jeszcze gejem – zastanawia się i dodaje, że „bycie osobą homo bez seksu wiąże się z jakaś utratą. Jakby seks to była forma gratyfikacji, skoro już jesteśmy tą wywaloną na margines grupą, to przynajmniej będziemy mieli dużo funu”.

Seks według niego jest również formą buntu, agresji przeciwko normalnemu światu. Jest on buntem przeciw „temu, że seks ma się wiązać z uczuciami”. - Wszystkim nam się to kładzie do głowy, a geje - mam wrażenie - jakoś inaczej na to reagują. W ogóle inaczej reagują na aspekt więzi uczuciowych. A może właśnie seks ma się nie wiązać z uczuciami, może ma być czystą zabawą albo sportem? Może... trochę boję się, że to zabrzmi homofobicznie... Może jesteśmy dużo gorsi w budowaniu stałych więzi i może seks jest dla nas zastępczą metodą ich budowania? - mówi Janiszewski. - Może formą najbardziej dostępną dla gejów nie jest tworzenie związku, który wszyscy dookoła wspierają, tylko samo pieprzenie się? Mam czasem wrażenie, że seks w środowisku gejowskim zastępuje podanie ręki. Nie twierdzę oczywiście, że tak jest z każdym i zawsze, ale jak spotykasz geja, to zawsze jest opcja pójścia do łóżka. Mnóstwo facetów, z którymi rozmawiałem, mówi: "To jest mój kumpel, kiedyś ze sobą sypialiśmy, jak to zwykle". W świecie hetero nie słyszę ciągle opowieści, że jak się ktoś z kimś zaczyna przyjaźnić, to idzie z nim do łóżka – podkreśla Janiszewski.

 TPT/Gazeta Wyborcza