Na antenie Radia ZET wiceprezes Solidarnej Polski Michał Woś komentował sobotnie zebranie zarządu, na którym głosowano nad wnioskiem o opuszczenie Zjednoczonej Prawicy. Polityk przyznał, że dyskusja była bardzo ożywiona, jednak ostatecznie przyznano, że Solidarną Polskę z koalicjantami więcej łączy niż dzieli.

W ub. tygodniu premier Mateusz Morawiecki, w czasie szczytu UE, przystał na propozycję kompromisu ws. mechanizmu praworządności. Polska i Węgry nie zawetowały pakietu budżetowego. W zamian przyjęto deklarację, która ma zagwarantować, że mechanizm praworządności będzie dotyczył wyłącznie kwestii finansowych, a nie politycznych. Wobec przyjętego porozumienia sprzeciw wyraziła Solidarna Polska. Lider ugrupowania Zbigniew Ziobro stwierdził, że deklaracja nie ma żadnej mocy prawnej i realnie nic nie zmieniono w kwestii warunkowości. W sobotę zebrał się zarząd partii, na którym wiceminister Janusz Kowalski złożył wniosek o wyjście z koalicji. Ostatecznie wniosek odrzucono i ugrupowanie Zbigniewa Ziobry pozostało w Zjednoczonej Prawicy.

- „Koalicja ma to do siebie, że są różne jej koleje. Błędne przyjęcie konkluzji Rady Europejskiej postawiło nas przed dylematem: Czy zostać i puścić ten temat w samopas, czy powinniśmy być w rządzie i móc zaskarżyć do TSUE ten temat” – komentował w Radiu ZET wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

- „Jako Solidarnej Polskę jest nam bliżej do PiS niż Platformie, PSL-owi, SLD czy innym” – dodał.

Polityk powtórzył przy tym pogląd swojego ugrupowania, wedle którego przyjęte konkluzje RE nie mają znaczenia. Zdaniem wiceministra Polska zgodziła się na przyjęcie rozwiązania, które stanie się narzędziem nacisku Brukseli na rządy państw członkowskich.

kak/Radio ZET, DoRzeczy.pl