"Andrzej Duda będzie walczył o drugą kadencję w łatwiejszym dla siebie układzie sił" - przekonuje na łamach Kontrowersji.net Piotr Wielgucki (Matka Kurka).


Tak będzie, zobaczycie! Pozwoliłem sobie na mały żart, ale jak wiadomo w polityce, szczególnie polskiej, jakiekolwiek profetyczne diagnozy wybiegające w przyszłość dalej niż jeden dzień, zwykle kończą się dokładnie odwrotnie niż sobie analitycy zakładają. Nauczyłem się podchodzić do takich prognoz z dużą pokorą i dystansem, wszak sam niedawno pisałem, że czeka nas system dwupartyjny, ale skończyło się nowymi partiami w sejmie, ponieważ nie nikt nie przewidział, że Kukiz połączy się z PSL, a Schetyna wyrzuci „Lewicę” z Koalicji Europejskiej. Dlatego też do dzisiejszego felietonu też należy zachować dystans, chociaż prawdopodobieństwo realizacji narysowanego scenariusza uważam za duże.

Nadal podtrzymuję swoją ocenę politycznych szans poszczególnych kandydatów i jestem przekonany, że najgroźniejszym konkurentem Andrzeja Dudy byłby Kosiniak-Kamysz, ale wyłącznie jako wspólny kandydat opozycji od Konfederacji po „Wiosnę” Biedronia. Niestety dla Kosiniaka-Kamysza i na szczęście dla Polski, ta opcja jest prawie na pewno niewykonalna. Sprzeczne interesy wielu partii nie pozwolą na podone rozwiązanie, bardziej realne byłoby wsparcie lidera PSL przez wszystkie partie z wyłączeniem Konfederacji, jednak i to wydaje się mrzonką. Przede wszystkim PO, jako największa partia opozycyjna nie może sobie pozwolić na absencję w tak ważnych wyborach. Interesy polityczne „Lewicy” również są zupełnie inne, oni mają ambitny plan, aby walczyć o pierwszą pozycję w szeregach opozycji i to musi determinować do startu w wyborach prezydenckich.

Jak donoszą „anonimowi rozmówcy”, Biedroń od dawna ma obiecany start, ponoć był to jeden z warunków porozumienia, przed wspólnym w wyborach parlamentarnych. Pozostaje sam Kosiniak-Kamysz i tutaj też nie ma wątpliwości, że nowa „polska koalicja” musi walczyć o swoje. O Konfederacji nie ma co wspominać, niemiej nie chcę być Jackiem Kurskim, to dopiszę, że oni z pewnością wystawią swojego kandydata, a jak znam życie i ten polityczny koloryt to będzie ich nawet kilku. Jednym podsumowującym zdaniem, czekają nas takie wybory prezydenckie, w których wszyscy wystartują przeciw jednemu. W przeciwieństwie do rywalizacji sportowej, ten układ polityczny jest dla samotnego Andrzeja Dudy wybitnie korzystny i chociaż to co napisałem wydaje się oczywiste, wypada przytoczyć jakieś argumenty.

Przytoczę jeden mocny argument, mój ulubiony – arytmetyczny. Wyniki wyborów parlamentarnych pokazują wyraźnie, że przy takim samym rozkładzie głosów kandydat PiS ociera się o większość w pierwszej turze, a drugi w kolejce nie przekracza 30% głosów. Trudno o lepszy start i przewagę psychologiczną, co nie znaczy, że to będą łatwe dla Andrzeja Dudy wybory. W łatwiejszym i korzystniejszym wariancie na pewno, natomiast cała reszta to zbieg znanych i nieznanych okoliczności, które mogą sprawić, że ostateczny sukces uda się osiągnąć 1-5% większością głosów. PiS zostawia obecnemu prezydentowi bardzo dobry start, jednak do 8 milionów głosów trzeba jeszcze dodać co najmniej milion, aby myśleć o drugiej kadencji i tutaj raczej pomylić się nie można.

Wybory prezydenckie od zawsze cieszyły się największą popularnością i wyłącznie na podstawie tej przesłanki da się ustawić frekwencję na co najmniej 60%, czyli powtórkę z wyborów parlamentarnych. Przepływ głosów pomiędzy elektoratami pewnie będzie, ale raczej mówimy o promilach nie procentach, zatem kopiowanie wyników i frekwencji sejmowej ma sens, tym bardziej, że lepszego odniesienia po prostu nie ma. O ile Andrzejowi Dudzie nie uda się wygrać w I turze, czego nie wykluczam, jednak uważam za plan więcej niż ambitny, to kluczem w drugiej turze będą głosy PSL-Kukiz. Nie w Konfederacji Andrzej Duda musi szukać rezerw, bo jeśli skręci tak radykalnie w prawo, to zrobi prezent i Kosiniakowi-Kamyszowi i kandydatowi PO, rezerwy są w elektoracie PSL-Kukiz oraz w niższej frekwencji przy II turze. Tak to mniej więcej widzę tu i teraz, co się wydarzy za miesiąc, dwa i na samym końcu, jak zwykle nieprzewidywalne życie pokaże.

Matka Kurka