„Dobrze by było uświadomić Europę, że może sobie ona wyobrazić mapę bez Polski, ale musi też wyobrazić sobie konsekwencje tej wizji...” – pisze poseł Barbara Dziuk, komentując obecne spory pomiędzy Polską a Brukselą.

 

Zaczęło się od postrzegania praworządności...

i żądania, byśmy byli traktowani tak samo jak inne kraje. Tymczasem poprzez wspieranie czynnie w Polsce wewnętrznej opozycji, przy pomocy mediów i użyciu narzędzi propagandowych uznano, że instytucje europejskie zadecydują, wbrew prawu i ustaleniom, o tym, o czym decydować prawa nie miały. Polska uznaje nadrzędność reguł unijnych względem prawodawstwa krajowego we wszystkich tych obszarach, gdzie kompetencje zostały przekazane do UE – przekazał swoje zdanie premier Mateusz Morawiecki. Nie ma naszej zgody na szantaż. Przekaz jest jasny: ani rząd, ani parlament nie zaakceptuje polityki szantażu. Pamiętać należy, że ten spór ma swoją historię i trwa od dawna. Bruksela słyszy, ale nie słucha. Ta pozorowana głuchota ma wszelkie szanse na rewanż i to wcale nie taki, jaki sobie Europa wymarzyła. Wygląda zaś na to, że my po raz kolejny będziemy płacić cudze rachunki. 

 

Nasz rząd powiedział, ku zgorszeniu nowoczesnej Europy, „nie" lewackim ideologom...

Nic w przyrodzie nie ginie. Już kiedyś, co prawda dawno temu, wymyślono, że zaistnieje światowa federacja komunistyczna. Dziś te apetyty nie są komunistyczne, tylko opierają się na tamtych pomysłach, co nie zmienia faktu, że wszystkie mają jeden podtekst: marzenie o wolności dla siebie i niewolnictwie dla bliźnich. Nigel Farage jako pierwszy zwrócił uwagę, w 2000 roku, że Bruksela chce stworzyć superpaństwo kosztem suwerenności każdego z narodów, że chce rządu brukselskiego, który, mówiąc krótko i dobitnie, zniszczy kulturę narodową i tożsamość każdego z państw, narzucając im swoją wizję. I Brytyjczycy podziękowali za tę propozycję. 

 

Po drodze była decyzja, wbrew naszym wspólnym interesom, o budowie Nord Stream 2...

Wskazywanie, że ten biznes może być skazany na porażkę wyłącznie denerwowało Brukselę. Tymczasem Gazprom już doszedł do momentu, w którym wstrzymał dostawy i podniósł ceny, czym wprowadził panikę na rynkach europejskich. Mamy gorzką satysfakcję, że mieliśmy rację, wskazując na ryzyka z tym związane - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Drugim problemem są pozwolenia na emisję CO2, handel nimi winduje ceny. Tymczasem trwa polityka szantażu, który nijak się ma do problemów klimatycznych i wydaje się, że tania energia i czyste środowisko zeszło na plan dalszy. Poza tym polityka klimatyczna winna uwzględniać i to, że stan gospodarczy krajów jest różny - są bogaci i są biedni, Nie można tak samo traktować jednych i drugich, ta transformacja powinna być sprawiedliwa i nie można jej wprowadzać kosztem ludzi. Ludzie są tu podmiotem, nie przedmiotem sporu. Dobro społeczne najpierw, polityka potem. Premier Morawiecki w Glasgow mówił o tym, że: Całkowita moc energii słonecznej w Polsce 4,2 gigawata", czyli 250 procent wzrostu rok do roku, co oznacza, że Polska prowadzi właściwą politykę klimatyczną. 

Ze względu na kryzys energetyczny premier podjął rozmowy z Sekretarzem ds. Energii USA w ramach Polsko-Amerykańskiego Strategicznego Dialogu Energetycznego. Przedmiotem rozmowy był rozwój programu energetyki jądrowej i dostawa skroplonego gazu. W tej samej sprawie, tj. w energetyki jądrowej, premier spotkał się z Francuzami - wysłannikami prezydenta Macrona. 

 

Jakby tego było mało, to mamy groźne oznaki związane z migracją...

Skoro Unia na nas „naskakuje”, to wiemy, że na pochyłe drzewo to i koza wskoczy... Zatem przyszło hybrydowe zagrożenie. Opozycja wewnętrzna, opozycja unijna - wielkie są te naciski, to i sąsiedzi sprawdzają, co z tego wyniknie. Być może, jak zawsze, można się cudzym kosztem wzbogacić i na cudzej uczcie zająć miejsce gospodarza. A premier Morawiecki mówił, tylko nikt nie słuchał, że testowani jesteśmy wszyscy, że sztucznie wywołany szturm migracyjny doprowadzić może do destabilizacji nie tylko w Polsce, ale i na świecie, że są państwa, które niczego, poza ludźmi, nie tracą, podczas konfliktów zbrojnych. Już to przerabialiśmy, napisano o tym tony książek, których niestety współcześni politycy nie czytają...

 

Poza ekonomicznym jest i spór światopoglądowy...

Unia, która siłą i propagandą chce wdrożyć, jak to określił premier Morawiecki, światopoglądowe rewolucje, jest po prostu niebezpieczna. Nie tylko grozi nam wynarodowienie, grozi nam po takich eksperymentach, unicestwienie. Nie będzie Polaków (odwieczne marzenie naszych sąsiadów), nie będzie Polski. A swoją drogą bardzo ciekawe jest wyobrażenie sobie na naszym terenie osamotnionych Europejczyków, którzy będą musieli stawić czoła nie tyle Rosji, ile Azji. Proszę sobie wyobrazić, że nagle nie jesteśmy przedmurzem, że otwiera się droga na Europę. Azja jest duża, ma wielu obywateli, którzy chętnie skorzystają z tej okazji. I za nic będą mieć jakiekolwiek wartości europejskie. Role się odwrócą: niewolnicy staną się wolni, a wolni zostaną wzięci w niewolę. Niemożliwe? A skądże, nawet realne. Biorąc pod uwagę demografię i miękkie podbrzusze Europy. Ktoś, kto opowiada ludowi, że stanie się wolny bez dzieci, wie, co robi. Huxley w Nowym wspaniałym świecie mówi jasno: pogrąży nas dążenie do nieustającej zabawy. Nie tortury i nie więzienia, ale lenistwo umysłowe i fizyczne jest naszym wrogiem. Już dziś GPS prowadzi nas do celu, bez Internetu mamy problem z podstawową wiedzą, bez kalkulatora księgowe są zagubione...

 

Spróbujmy podsumować - biorąc pod uwagę te wszystkie poruszone problemy, od obrony naszej tożsamości, przez obronę naszych praw, w tym prawa do światopoglądu, prawa do równego traktowania i problemów na granicy, a także problemów gospodarczych i energetycznych można dojść do zaskakującego wniosku - ciągle się bronimy i ciągle jesteśmy pod ostrzałem. Nie ma sprawy i problemu, który nie budzi kontrowersji – wszystko jest na „nie". Aż dziwne, że ciągle sobie radzimy i mam wielką nadzieję, że tak będzie dalej, że nie zabraknie nam ani siły, ani determinacji. Dobrze by było uświadomić Europę, że może sobie ona wyobrazić mapę bez Polski, ale musi też wyobrazić sobie konsekwencje tej wizji...

 

Barbara Dziuk, poseł na Sejm RP