- Mimo że zostałam wychowana w duchu katolicyzmu, zawsze miałam sporo wątpliwości i pytań na ten temat. Nie wierzę w zorganizowaną religię i instytucję Kościoła. Moim bogiem są moi fani. Po prostu – wyznaje w rozmowie z Newsweekiem Lady Gaga.


Piosenkarka często wykorzystuje motywy związane z chrześcijaństwem. Nierzadko w obrazoburczy sposób. - Przekonałam się zresztą, że umieszczenie Boga w tekście piosenki pop to najbardziej kontrowersyjna rzecz, jaką można zrobić. Wiem, że moje koncerty są często odbierane jak jakieś diabelskie misteria z golizną, przekleństwami, obrażaniem wszystkiego i wszystkich. Co wieczór przed moimi występami są demonstracje i transparenty przypisujące mi wszystko, co najgorsze. Niewiarygodny jest ten kontrast pomiędzy ogromem miłości obecnej na koncercie i nienawiści na zewnątrz. I wyrażania tak brutalnych opinii przez ludzi niemających pojęcia, o czym mówią – wyznaje Lady Gaga.


- Dla mnie Bóg to synonim miłości. I nieważne, kogo kochasz. Przekonałam się, że ludzie z jakiegoś powodu odrzuceni, czy to z uwagi na orientację seksualną, czy kłopoty w szkole, nieakceptowani przez otoczenie, to osoby o najbogatszym wnętrzu i życiu duchowym. I zawsze było dla mnie zaskoczeniem, że moi fani mówią mi o tym, jak modlą się o przyszłość, o akceptację rodziny. Zrozumiałam, że mówią o Bogu – kontynuuje piosenkarka.


Na pytanie o modlitwę kontrowersyjna artystka odpowiada, że robi to cały czas. Do kogo się modli? Do nieżyjącej siostry ojca. Do mojego dziadka. Wierzę w życie duchowe, w anioły (...). Na swój sposób modlę się co wieczór do moich fanów, którzy pomagają mi być lepszą artystką i lepszym człowiekiem – zapewnia Lady Gaga.


Ciekawe czy GaGa modli się do Boga trzymając w ustach różaniec jak robiła w klipie „Alejandro”?  Czy może robi gdy jeździ na harleyu, obejmując nogami gościa nazywającego się Judas? Lady GaGa jest osobą bardzo wierzącą. Bez wątpienia. Pewnie tak samo jak jej idol, Barack Obama, odrzuca ona „mroczne fragmenty św. Pawła” i skupia się na Kazaniu na Górze. W końcu modli się do swoich fanów, którzy po koncercie zatapiają się w przyjemnościach znanych z „Bad romance”.

 

maja/Ł.A/newsweek