Światło na świętej górze jest inne, i co do tego nie ma wątpliwości, niż na dole. Bardziej rozproszone, mocniej ukazujące kolory. I pewnie takie samo, tyle że bardziej i mocniej, było gdy Maksymin i Melania zobaczyli, tuż po przebudzeniu, kulę światła. Światła, które oświetlało mocniej i pełniej niż jakiekolwiek inne światło. To właśnie w tej kuli po raz pierwszy ujrzeli Płaczącą, Piękną Panią. Światło, które od Niej promieniowało nie pochodziło jednak od Niej, a od… Krzyża, który trzymała w rękach. To z Niego biło światło, to on rozświetlał całą Postać Maryi.

„Nad kamieniem, na którym spali niedawno, unosi się tajemnicza, wielka ognista kula. To wyglądało jak słońce, które spadło na ziemię – powiedzą dzieci później – ale o wiele piękniejsze i jaśniejsze niż słońce” – opisywane jest to wydarzenie przez same dzieci. „W tym momencie jasność zaczyna robić się nagle przeźroczysta. W roziskrzonym świetle ukazują się dwie ręce, w rękach zaś ukryta twarz. Coraz wyraźniej zarysowuje się kształt postaci. Zdaje się siedzieć, pochylona z głową do przodu, jak kobieta, którą przygniata ciężkie brzemię lub wielkie cierpienie (…)Przed nimi stoi Pani pełna dostojeństwa, ale i matczynej troski. Jest tak piękna, iż od tej pory dzieci mają dla Niej tylko jedno imię – "la belle Dame" – Piękna Pani. Ma na sobie złocistą szatę, na której promienieją niezliczone gwiazdy. Korona z róż otacza Jej głowę. W każdej róży lśni świetlisty diament, a całość wygląda jak lśniący diadem królowej. Na długą, białą szatę ma zaś założony złocistożółty fartuch. Na Jej nogach – skromne białe buty, obsypane jednak perłami, a Jej stopy przyozdabia mała girlanda z róż we wszystkich kolorach. Trzeci wieniec z róż okala Jej niebieską chustę na ramionach, na których dźwiga ciężki, złoty łańcuch. Na małym łańcuszku wokół szyi wisi krzyż z młotkiem i obcęgami po bokach. A Chrystusa na krzyżu widzą dzieci, jak gdyby był żywy. Promienieje z Niego całe światło, w którym zanurzona jest Zjawiona” – możemy przeczytać w opisie Orędzia Matki Bożej z La Salette.

I już tylko ten obraz uświadamia niezmiernie mocno, że źródłem godności Maryi są zasługi Jej Syna, że Światłość, Łaski jakie za Jej wstawiennictwem otrzymujemy zawsze pochodzą z tego samego źródła. A jest nim Jezus Chrystus Ukrzyżowany i Zmartwychwstały. W Krzyżu jest zbawienie, a światłość jaka z niego bije to światłość paschalna, w którą każdy z nas może i powinien wchodzić, otwierając się na łaskę przebóstwienia. Maryja jest tą, która pozostaje pełna łaski, całkowicie otwarta na wielki dar jakim jest paschalne światło. Ona, jako jedyna wśród ludzi, była w stanie tak w pełni przyjąć Boży dar, że sama stała się – by posłużyć się porównaniem z tradycji wschodniej – jakby stworzonym bogiem, kimś, kto jest doskonały jak doskonały jest Ojciec.

Obraz jaki dostrzegły dzieci wprowadza nas w najważniejsze tajemnice naszej wiary. Po pierwsze uświadamia, że Niepokalane Poczęcie, to, że jest Ona łaski pełna, że nie ma w Niej grzechu, że cała jest światłem to łaska, którą otrzymała Ona nie z siebie samej, ale przez Zasługi Jej Syna, który umarł na krzyżu. To właśnie z krzyża i zmartwychwstania promienieje światłość Maryi. Ona jest Tą, którą miażdży głowę węża, bowiem jest mocna, rozświetlona chwałą Swojego Syna. Nic, co ma nie jest Jej, wszystko pochodzi od Boga. Jej zasługą jest zaś to, że chciała powiedzieć owej gigantycznej łasce tak, że chciała przez wiarę przyjąć łaskę. I zostać zbawioną, a to znaczy także przebóstwioną z łaski przez pełnię wiary. Nie ma też wątpliwości – i to jest także prawda katolickiej mariologii – że ta światłość, możliwość przebóstwienia jest otwarta dla każdego i każdej z nas. Przebóstwienie to droga jaką prowadzić chce nas Bóg. Bóg nie tylko nas, jak chcieliby tego luteranie, zbawia pozostawiając w stanie grzesznym, ale On chce nas także uświęcić, wprowadzić w przestrzeń swojego światła. I wystarczy, jak zrobiła to Maryja powiedzieć Mu „tak”, wystarczy z wiarą zawierzyć się Jego mocy, by On zaczął to robić. Nasze „tak” jest jednak tylko pierwszym krokiem, reszty dokonuje Chrystus przez krzyż i zmartwychwstanie.

Maryja zaś, i to kolejna prawda, którą przypomina nam ten niezwykły obraz, prowadzi nas nie ku sobie, nie ku swojej jasności, ale do Chrystusa. On jest w centrum. Jego Krzyż, i to nawet w tym obrazie, ma centralne znaczenie. Maryja płacze nad swoimi dziećmi, daje rady, napomina, ale centralne w obrazie objawienia pozostaje światło. A Ono nie pochodzi od Niej, ale od Jej Syna. Prawosławni powiedzieliby, że przez krzyż, a dokładniej przez Ukrzyżowanego dostrzec możemy energię Boga, Jego Miłość. Maryja jest tylko pośredniczką (a i to z małej litery) tej wielkiej Łaski jaką Bóg ma dla nas. Ona jej nie przynosi, a jedynie przekazuje. Słowo „tylko” nie powinno nas jednak zwodzić. Stworzenie ma w oczach Bożych znaczenie, a gdy człowiek przyjmuje łaskę, gdy ucodziennia ją, gdy daje się prowadzić Bogu i w pełni przyjmuje Jego łaskę może stawać się nie tylko obrazem Boga, znakiem Jego obecności, a także przekaźnikiem Jego łask. Maryja otrzymała, przez swoje posłuszeństwo i wiarę, ten dar w całej pełni. A teraz nam go przekazuje. Jeśli tylko mamy dość cierpliwości, by wpatrywać się w światło. Jeśli nie uciekamy od niego w wygodną ciemność.

Tomasz P. Terlikowski