To już kolejny kuriozalny wyrok ws. osób wulgarnych i atakujących funkcjonariuszy na służbie, ale nie tylko. Mowa o tzw. „babci Kasi”, która jest znana z atakowania i wyzywania policjantów. Warszawski sędzia uznał, że otrzyma ona 20 tys. zł zadośćuczynienia. Jaki sędzia i za co?

Jak wynika z ustaleń portalu wPolityce.pl autorem takiego wyroku jest sędzia Andrzej Krasnodębski z Sądu Okręgowego w Warszawie.

Jak podane portal sędzia ten jest aktywnie zaangażowany w krytykę reformy sądownictwa. W marcu 2020 r. miał on odmówić ujawnienia, do jakiego stowarzyszenia należy. Warte odnotowania jest także, że Krasnodębski jest jedmym z sygnatariuszy listu sędziów, którzy wzywają do wykonania postanowień TSUE.

To aktywny uczestnik sędziowskiego oporu przeciwko reformom sądownictwa” – czytamy.

„W marcu 2020 r. odmówił on ujawnienia do jakiego stowarzyszenia sędziowskiego należy. To obowiązek sędziego. Krasnodębski tego jednak nie zrobił, powołując się na konstytucję. W swoim oświadczeniu zaznaczył jednak, że do żadnej partii politycznej nie należał” – podaje portal wPolityce.pl.

We wtorek 17 maja sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Andrzej Krasnodębski zasądził dla aktywistki Katarzyny Augustynek znanej jako „babcia Kasia” 20 tys. zł zadośćuczynienia.
Sprawę tę skomentowała obrońca „babci Kasi” w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Zdarzenie, które było przedmiotem sprawy miało miejsce w 2021 r. Kobieta pluła wtedy na funkcjonariuszy oraz wyzywała ich. W efekcie została przewieziona do komendy policji w Pruszkowie.

"Sąd zauważył, że czynności mogły być wykonane na komendzie w Warszawie, a nie w Pruszkowie. Poza tym gdy ustalono jej tożsamość, powinna zostać zwolniona, a trzymana była całą noc. Do tego prowadzono czynności rewizji osobistej w brudnej toalecie, policjantki próbowały jej ściągnąć rajstopy, zakuto ją w kajdanki. Sąd podkreślił, że to upokarzające traktowanie. Do tego dodał, że środki przymusu bezpośredniego były użyte nieprofesjonalnie i policjanci swoimi działaniem narazili panią Katarzynę na krzywdę" – powiedział Agata Bzdyń, obrończyni „babci Kasi” dla „Gazety Wyborczej”.

Wyrok jest nieprawomocny.

 

mp/wpolityce.pl