Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Nie ma dnia, by w mediach nie mówiło się, „co znów wymyślił Macierewicz”. Przez wielu komentatorów szef MON oceniany jest jako najgorszy minister w rządzie. O całej sytuacji mówił w najnowszym „Komentarzu Tygodnia” redaktor Witold Gadowski. Zdaniem dziennikarza, ataki wynikają stąd, że minister obrony narodowej „dotknął gniazda szerszeni, które jeszcze trochę potrafi”. Kto się boi ministra Macierewicza?

Krzysztof Wyszkowski, działacz opozycji czasów PRL, członek Kolegium IPN: Można zgodzić się ze sformułowaniem redaktora Gadowskiego. Ministra Macierewicza boją się oczywiście środowiska komunistyczne. Szczególnie środowiska komunistycznych służb specjalnych. Jest to człowiek, który zrobił najwięcej jeżeli chodzi o dekomunizację Polski, za co jest dziś znienawidzony przez „kościec” sowiecki polskiego komunizmu i postkomunizmu. Celem Macierewicza od 1989 roku, w latach 1991-1992, gdy był ministrem spraw wewnętrznych i jeszcze później, gdy zaangażował się w likwidację WSI, było wyeliminowanie z polskiego życia politycznego tych środowisk i ludzi. A oni masowo przeszli do elit politycznych, do organizacyjnych struktur państwa, również struktur bezpieczeństwa, zaś Macierewicz był głównym ordynatorem eliminowania ich. Nietrudno więc zrozumieć, dlaczego skupiają na nim całą swoją nienawiść. Próba wytrącenia go z rządu, wybicia tego „najsłabszego elementu”, to nic innego, jak próba obrony postkomunizmu w Polsce.

Czy takie próby będą się powtarzać?

One trwają przez cały czas. Oczywiście, nie można powiedzieć, że cała krytyka ministra Macierewicza jest zorganizowana przez środowiska postkomunistyczne bądź im podporządkowana. Bardzo głośnym i dość agresywnym krytykiem obecnego szefa MON jest redaktor Łukasz Warzecha, który oczywiście nie wspiera tych środowisk. Jednak, atakując w tak brutalny sposób ministra Macierewicza, zachowuje się jak pożyteczny idiota w stosunku do tego układu komunistycznych służb specjalnych, które jeszcze przetrwały w różnych dziedzinach polskiego życia publicznego, w różnych strukturach państwowych. Postępując w ten sposób, Warzecha nie rozumie, że oddaje ważne usługi temu układowi.

Jak z tej sytuacji powinien wybrnąć rząd Prawa i Sprawiedliwości?

Przede wszystkim rząd PiS nie może się poddać. Skoro przy okazji sprawy Misiewicza, w istocie ogromnej mistyfikacji, próbowano uderzyć w Macierewicza, to „wszystkie sposoby są dobre”... Ośmieszanie, wykorzystywanie jakichś incydentów, które w ministerstwie się zdarzają, wyolbrzymianie ich do gigantycznych rozmiarów, przedstawianie jako największe afery od czasu przejęcia władzy przez PiS, ma na celu właśnie uderzenie w Macierewicza, usunięcie człowieka, który nadal jest największym, doświadczonym i konsekwentnym czynnikiem zwalczającym układy postkomunistyczne. A raczej, co trzeba zaznaczyć, postsowieckie, czyli zarówno służące sowieckiej Rosji, jak i przyjęte później, po upadku komuny, przez służby specjalne innych państw, również naszych obecnych sojuszników. Pamiętajmy jednak, że Polska ma obowiązek pilnować swojej suwerenności i niezależności swoich urzędników i funkcjonariuszy w stosunku do wszystkich. Nie możemy pozwolić na to, aby nasi urzędnicy państwowi służyli interesom czy służbom zagranicy, nawet jeżeli mamy z tą za granicą dobre stosunki. Tak jak już mówiłem, ataki na Macierewicza mogą pochodzić nie tylko ze środowisk „zza wschodniej granicy”, ale również z innych kierunków. Wszystko dlatego, że jest to człowiek, który z całą pasją walczy o suwerenność polskiego systemu państwowego i podporządkowanie go wyłącznie interesom naszego kraju.

Szef MON spotkał się z krytyką również w obrębie rządu Prawa i Sprawiedliwości. Ostatnio w rozmowie z Radiem Zet minister Anna Streżyńska zasugerowała, że szef MON nieco wchodzi w jej kompetencje. Minister cyfryzacji stwierdziła, że „nie zgadza się na militaryzację cyberbezpieczeństwa”

Nie warto tak bardzo skupiać się na tych wypowiedziach. Pani minister Streżyńska jest bardzo kompetentną osobą, jeżeli chodzi o zakres jej obowiązków. Jednak minister obrony narodowej podjął działania z punktu widzenia suwerenności państwa, mające na celu zabezpieczenie tej sfery struktur elektronicznych i ta krytyka wydaje się nieco naiwna. Być może pani minister nie rozumie potrzeb bezpieczeństwa państwa. Warto, aby dostrzegała nie tylko merytoryczny zakres spraw, o których mówimy, ale również oceniała je z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego.

Jak na razie rozmawialiśmy przeważnie o wkładzie Antoniego Macierewicza w dekomunizację Polski. Jak natomiast oceniłby Pan tego polityka jako ministra obrony narodowej?

Jak najwyżej. Dziedzina funkcjonowania państwa, która podlega ministrowi Macierewiczowi, należy do najbardziej dynamicznych części aparatu państwowego. Jeżeli gdzieś mają miejsce przemiany, które można zdecydowanie określić jako fundamentalną, dobrą zmianę, to naturalnie w Ministerstwie Obrony Narodowej. Wszyscy wiemy o pracy podległego minister Rafalskiej resortu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, o programie Rodzina 500 Plus, o wdrażanym przez rząd PiS programie Mieszkanie Plus, o działalności Ministerstwa Rozwoju... Wszystko to jest ważne, we wszystkich dziedzinach funkcjonowania państwa dokonują się istotne zmiany, jednak wydaje mi się, że to właśnie w wojsku mają one najbardziej fundamentalny charakter. Nie tylko strukturalny, merytoryczny, ale również personalny. Faktem jest, że wojsko było dotychczas najbardziej obsadzone pozostałościami po postkomunistycznej III RP, przetrwały tam elementy tych złogów posowieckich. Może więc właśnie te zmiany personalne budzą to przerażenie i opór ze strony tych, których Macierewicz odsuwa.

Bardzo dziękuję za rozmowę.