Totalna opozycja wpadła w prawdziwy szał po wczorajszym spotkaniu liderów europejskich partii konserwatywnych w Warszawie. Rozpoczęły się oskarżenia o przyjmowanie proputinowskich polityków. W tym kontekście prof. Andrzej Zybertowicz przypomniał na antenie Radia Zet, kto w Europie rzeczywiście realizuje interesy władcy Kremla.

Największe kontrowersje wzbudziła obecność szefowej francuskiego Zjednoczenia Narodowego i kandydatki na prezydenta Francji Marine Le Pen. Pytany o jej prorosyjskie sympatie na antenie Radia Zet prof. Andrzej Zybertowicz zwrócił uwagę, że musimy rozróżnić dwie formy proputinizmu.

- „Pani Le Pen, która wzięła kilka milionów kredytu i pani (ustępująca kanclerz Niemiec, Angela) Merkel, dzięki której Rosja zarabia miliardy na sprzedaży gazu”

- wskazał.

Przypomniał, że wielu byłych polityków z Niemiec, Austrii, Francji czy Finlandii pracuje dziś dla firm związanych z rosyjskim Gazpromem.

- „Mniejszym złem są politycy, którzy punktowo, dla celów taktyk politycznych, mogli Putina popierać, czy ubierać się w koszulki proputinowskie, od polityków, którzy w powiązaniu z grupami biznesowymi swoich krajów, strukturalnie rozbijają zdolność Unii do bezpiecznego rozwoju swojej energetyki. Porównajmy punkty ciężkości”

- zaznaczył gość Radia Zet.

Dodał, że „Jarosław Kaczyński nie jest i nie będzie zakładnikiem pani Le Pen, a Donald Tusk był i jest zakładnikiem elit niemieckich”.

kak/PAP