Jakże bardzo kochamy wyobrażenie Boga, który jest odległy i któremu trzeba jedynie oddawać cześć. Właśnie stąd - z braku osobistej relacji z Bogiem przez Słowo Boże - rodzi się większość błędów w wierze i magiczne traktowanie niektórych praktyk modlitewnych. Lepiej się przecież czymś zabezpieczyć przed zagniewanym Ojcem, niż odkrywać, że jest się Jego dzieckiem.

ZBYT BLISKI BÓG?

Dziś Żydzi podnoszą ręce na Jezusa i chcą Go kamienować. Za co? Za to, że Boga nazywa swoim Ojcem, a siebie samego Synem. Dla słuchaczy Jezusa jest to zbyt mocne spoufalanie się i zabroniona relacja, jakiej nikt z ludzi nie może doświadczyć. Bóg w końcu jest Bogiem - nie będzie zadawał się z jakimś tam człowiekiem. Boga trzeba czcić, a nie rozmawiać z Nim; bić pokłony i bać się, a nie przyjaźnić; przestrzegać przykazań, aby nie zagniewać i tak już zagniewanego Ojca i pokutować, wtedy może okaże miłosierdzie.

Jakże chore wyobrażenia możemy mieć o Bogu i jakże musi cierpieć Jego ojcowskie serce, gdy słyszy, gdy ktoś tak opowiada o Nim, zabrania innym bliskiej relacji Ojca ze swymi dziećmi i w dodatku posługuje się jeszcze do tego Słowem Bożym wyjętym z kontekstu całego Objawienia. Owszem, Bogu należy się cześć, ale nie ze strachu, jak niewolnik, lecz podziw i adoracja Jego dziecka. W końcu „nie jesteś już niewolnikiem lecz synem, a jeśli synem to i dziedzicem z woli Bożej". Piękną rzeczą jest np. pokuta, ale tylko wtedy, gdy jest właściwie rozumiana - jako terapia serca po ranach spowodowanych grzechem, aby odkryć z powrotem serce Ojca, a nie jako narzędzie przebłagania zagniewanego Boga lub - co gorsza - zapłata za grzechy, za które swoją śmiercią zapłacił już Jezus.

BÓG OJCIEC, ALE NIE TEN, KTÓREGO OBJAWIŁ JEZUS!

Wiele takich fałszywych obrazów Boga, krąży dziś w Internecie w nauczaniu nawet kapłanów. Tworzą oni - niczym Żydzi z dzisiejszej Ewangelii - duchowość strachu, przepisów prawnych, karania, zasługiwania i Boga odległego oraz zagniewanego. Dlaczego jest to tak popularne i wygodne? Bo łatwiej jest dalekiemu Bogu złożyć daninę w postaci jakichś ciężkich modlitw, niż wejść w relację miłości. Łatwiej jest zrobić jakiś pobożny uczynek, niż odsłonić przed Bogiem swoje serce i stać się Janem - człowiekiem żyjącym przy sercu Jezusa. Łatwiej zmierzyć swoje osiągnięcia religijne według norm i przykazań (które są przedszkolem duchowym i mają być interpretowane tylko w duchu Ewangelii), niż porównać swoje serce do serca Boga i zobaczyć, czy jestem już choć trochę podobny w myśleniu, kochaniu i działaniu do Jezusa.

JAK SIĘ UCZYĆ BOGA?

Nic nie ma takiej mocy formowania naszych serc niż codzienny kontakt z Jezusem obecnym w swoim Słowie. "Wiara rodzi się ze słuchania, a tym, co się słyszy jest Słowo Boże". Tylko Słowo Boże może ukształtować twój obraz Boga i zbudować prawidłową relację z Nim. Bez Słowa Bożego sakramenty i sakramentalia będą magią, bo nie będziesz ich rozumiał lub zrozumiesz po swojemu, a nie w duchu Jezusa i Kościoła. Bez Słowa Bożego będziemy uciekali się w milion cudownych modlitewek, pobożności i nabożeństw (nawet pięknych i szlachetnych), lecz zbudowanych na złym fundamencie.

Słowo Boże możesz rozważać codziennie czytając i modląc się Biblią. Poznajesz wtedy świat Boga, i to z pierwszej ręki. Odkrywasz, co On naprawdę mówi o sobie i zachowujesz Jego Słowo na trudne dni. Dopiero wtedy, codziennie nasiąkając Słowem i tym, jak w niewidoczny sposób zmienia ono serce, nieraz po długich miesiącach i latach Słowo Boże tworzy w tobie prawidłowy, całościowy obraz Boga, w którym jest miejsce i na cześć wobec Niego i na synowską bliskość.

Poproś dziś Maryję, Matkę Słowa, aby nauczyła cię patrzeć na Boga, tak jak Ona. Weź do ręki różaniec i ucz się od Niej, jak rozważać Słowo i żyć nim. Modlitwą różańcowa to tak naprawdę rozważanie Słowa Bożego przy Jej pomocy, Jej sercem i Jej oczami. Ona chętnie cię tego nauczy!

Ks. Piotr Spyra @ Facebook