Paweł Chmielewski, portal Fronda.pl: Jarosław Kaczyński powiedział w poniedziałek, że krzyż najprawdopodobniej wróci przed Pałac Prezydencki. Jak odebrał ksiądz te słowa?

Ks. Stanisław Małkowski: Krzyż został ustawiony przed Pałacem Prezydenckim krótko po zamachu smoleńskim. Odkąd został usunięty przez ówczesne władze, co wieczór przynoszono tam inny krzyż. Modlitwy trwały i trwają do dzisiaj. Dobre słowa, które padły z ust pana Jarosława Kaczyńskiego, są potwierdzeniem słuszności obrony krzyża, modlitwy przy krzyżu pamięci, prawdy i nadziei. Tak, jak obrońcy krzyża pragną jego powrotu przed Pałac, tak pragnie tego także pan Jarosław Kaczyński, z czego bardzo się cieszę. To, co usłyszeliśmy 10. listopada, we wtorek, jest zresztą dopełnieniem tego, co pan Kaczyński mówił wcześniej. Wielokrotnie wyrażał pragnienie, by krzyż wrócił przed Pałac. Tak powinno się stać. Krzyż jest znakiem zwycięstwa dobra nad złem, znakiem wyprowadzenia dobra z ofiary, która jest ogromną stratą w wymiarze ludzkiego doświadczenia i rozumienia, ciosem w serce Polski. Krzyż jest potrzebny, żeby z tych śmierci smoleńskich, śmierci drugiego Katynia, tak jak z krzyża zmartwychwstania, wyrosło dobro.

Ostateczna decyzja będzie należeć do prezydenta Andrzeja Duda. Rozumiem, że nie wątpi ksiądz, iż prezydent Duda pomysł zaakceptuje?

Nie mam co do tego wątpliwości.

Jakie inne kroki powinny podjąć nowe polskie władze celem upamiętnienia tragedii smoleńskiej w sferze symbolicznej?

To zależy od gospodarzy miejsca, od księży proboszczów, rektorów, władz lokalnych. Jeśli chodzi o symbolikę, to pamięć mogą wyrazić w formie tablicy, krzyża czy jeszcze innej. Jednak najlepszym wyrazem pamięci jest dążenie do prawdy. Wyjaśnienie wszystkich okoliczności, motywów, sposobu przeprowadzenia i celu owej zbrodni.

W ubiegłym roku przeprowadził ksiądz na Krakowskim Przedmieściu egzorcyzmy. Dziś nie ma już u steru władzy ludzi, którzy gardzą polskością i wiarą chrystusową. Czy ten ubiegłoroczny egzorcyzm mógł się przyczynić do takiego przebiegu wydarzeń, mógł stać się takim wołaniem do Pana Boga, które zostało wysłuchane?

O tak! Egzorcyzmy są potrzebne nadal. Ustępująca władza opanowała wiele instytucji na szkodę Polski. Z tymi ludźmi, którzy w owych instytucjach sprawują różne funkcje, trzeba się jakoś zmierzyć. Służba złu jest zarazem służbą Złemu - złemu duchowi, który jest pierwszym sprawcą kłamstwa, nienawiści i morderstwa. Dlatego obok działań społecznych, politycznych, publicznych i informacyjnych, potrzebne są też działania duchowe, modlitewne. Krucjata różańcowa, egzorcyzmy.

Ksiądz zamierza nadal intensywnie działać w tym obszarze, organizować takie przedsięwzięcia modlitewne, inicjować walkę duchową?

Chcę działać w zakresie swoich kompetencji. Choćby wczoraj po Mszy świętej celebrowanej o godzinie 10. u św. Aleksandra poszliśmy pod Sejm i otoczyliśmy go modlitwą różańcową. Po każdej części różańcowej odmawiane były tajemnice radosna, bolesna i chwalebna. Odmawialiśmy też egzorcyzmy. Zwycięstwo jest częściowe, nie całkowite. To krok ku zwycięstwu, ale z przeciwnikiem trzeba się uporać. Trzeba przejąć media publiczne, zwolnić szereg osób… Postąpić tak, jak postąpił Wiktor Orban na Węgrzech. Nie wchodząc w żadne kompromisy, w jakąkolwiek powtórkę Okrągłego Stołu. Gdyby to miało nastąpić, to zwycięstwo to mogłoby zostać zmarnowane, tak, jak zmarnowane zostało zwycięstwo na przełomie lat 80. i 90., gdy powstała III RP jako kontynuacja PRL.

Jednym z najbardziej wymownych symboli węgierskiej przemiany są umieszczone na samym początku nowej konstytucji słowa: „Boże, błogosław Węgrów!”. Polska konstytucja potrzebuje podobnego odwołania do Pana Boga?

Właśnie, by zmienić konstytucję, trzeba zwyciężyć z taką przewagą, która to umożliwia. Fałszerstwa wyborcze, częściowo ujawnione, ale w dużej mierze skuteczne, uniemożliwiły przejęcie wystarczającej większości parlamentarnej przez stronę polską. Bez zmiany konstytucji zwycięstwo nadal jest ograniczone i działania są w pewnej mierze sparaliżowane.

Na koniec o obchodach święta Niepodległości. Jak ksiądz odebrał wczorajsze obchody, pierwsze od wielu lat w sytuacji, w której władza zarówno na szczeblu prezydenckim jak i parlamentarnym jest – czy też wkrótce będzie - władzą polską.

Wielu znajomych, zarówno w moim wieku jak i starszych, mówiło mi wczoraj z pewną radością i satysfakcją, że teraz, pierwszy raz w życiu, śpiewali: „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”. Jan Paweł II w czasie stanu wojennego, gdy wciąż powtarzało się wołanie „Ojczyznę wolną racz nam wrócić panie”, śpiewał: „Ojczyznę naszą pobłogosław Panie”. Nie było to tak drażniące dla władz, a zarazem było zgodne z prawdą. Nasza ojczyzna, czy jest w danej chwili wolna czy nie, jest zawsze nasza. 

Dziękuję za rozmowę.