Portal Fronda.pl: W ostatnim czasie mieliśmy głośne odejścia kapłanów. Najpierw ks. Michał Macherzyński porzucił kapłaństwo dla kobiety; zaraz po tym ogłoszono ekskomunikę ks. Michała Misiaka, która była wynikiem przyjęcia chrztu u protestantów. Teraz odejście z kapłaństwa (formalnie: urlop) ogłosił ks. Łukasz Kachnowicz z Lublina. Jaka jest przyczyna takich "coming outów"?

Ks. dr Jan Sikorski: Szatan wchodzi w każdą szczelinę człowieka. Gdy człowiek jest zdrowy, to mówi "widzisz Pan Bóg jest ci niepotrzebny, bo jesteś zdrowy", gdy człowiek jest chory, to szatan mówi: "widzisz jak cię Pan Bóg zostawił? Jesteś chory". Szatan również wchodzi w kapłańskie życie. Wiadomo, że jak uderzy się w pasterza, to wtedy giną i owce. Dlatego każdy ksiądz jest narażony na takie ataki. Musi być człowiekiem mocnym i opartym też o mocną wiarę.

W tej chwili społeczeństwo jest słabe, labilne. Są rozwody, jest brak męskiego wzorca. Słabe są rodziny, dzieci wychowywane są bez ojców. To sprawia, że niektórzy mężczyźni są zniewieściali. Starsze pokolenie było szlifowane męczeństwem, okupacją, walką z komunizmem. Teraz mężczyźni są trochę rozpieszczeni.

Czy te trzy przypadki, o których jest ostatnio głośno, zwiastują jakąś niepokojącą falę?

Kaźde odejście jest przykre. Pan Jezus wśród dwunastu miał jednego, który się sprzeniewierzył. W Polsce jest ponad 30 tysięcy księży, więc myślę, że ta statystka od czasów ewangelicznych nie jest taka zła. Oczywiście każde odejście jest wielkim bólem, nieszczęściem i dramatem.

Często jest to też słabość psychiczna tych ludzi. Dzisiaj spotykamy ludzi, którzy pozornie są mocni, a w rzeczywistości mają psychiczne, czy charakterologiczne braki. To wszystko wykorzystuje diabeł.

Nie jest łatwo być księdzem. Trzeba być mocnym, odpornym na różne przeciwności. Jeżeli jest ktoś małoodporny, do tego dochodzi hejt społeczny, to łatwo ulec słabościom. Trzeba spojrzeć na to z ubolewaniem, modlić się za tych ludzi. Każdy grzech jest słabością człowieka i jest złem. Tym bardziej, że kapłan to ktoś, kto ma prowadzić ludzi do Boga. Społeczeństwo staje się takie rozmazane, przeżarte dobrobytem, mało odpowiedzialne. Tacy są księża, jakie jest społeczeństwo. 

Okazuje się, że podobno wierni bili brawa dla księdza, który opuszcza kapłaństwo dla kobiety.

To mnie bardzo dziwi. Nie jestem pewny, jak to było naprawdę. Może to przyjęli jako żart? Nie mogę sobie wyobrazić tego, żeby przyjęli to poważnie. Bicie braw w takiej sytuacji jest nietypowym zachowaniem. Nie wyobrażam sobie, żeby to było gdzieś powtórzone. Jeżeli tak, to całe społeczeństwo jest zepsute do dna.

Jednak nie wydaje mi się, żeby to była poważna reakcja. Trudno mi określić, bo nie było mnie w tamtym miejscu. Zawsze do tej pory odejście kapłana spotykało się z wielkim bólem, tak jak w rodzinie odejście ojca z domu, czy matki, rozwód - dla dzieci to jest nieszczęście. Parafia jest rodziną, odejście ojca z tej rodziny jest nieszczęściem, bólem i ogromną krzywdą.


Dzisiaj obchodzimy Światowy Dzień Modlitwy o Uświęcenie Kapłanów. Święto ustanowione przez Jana Pawła II przypada w uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego. Święty kapłan, czyli jaki?

Pójdź za mną. Jak Pan Jezus powoływał? "Pójdź za mną!" Jeżeli człowiek idzie śladami Jezusa Chrystusa to jest święty. Jest z Nim złączony, ma w sobie łaskę. Jeżeli idzie za słabościami, odruchami, pokusami tego świata, to się wykoleja. Z każdym człowiekiem tak jest, tak i z kapłanem. Jeżeli nie trzyma się twardych zasad, nieraz trudnych, to wiadomo, że się potem gubi.


Tylko, że np: Michał Misiak, były ksiądz, związany z ruchem charyzmatycznym, mówi własnie, że odchodząc z kapłaństwa idzie za Jezusem, że tak "rozeznaje", że "odczuwa pokój", że to "wola Boża".

To zdecydowanie jest patologia. Nie chcę go osądzać. Dla mnie ta wypowiedź jest patologiczna. Subiektywizm zupełnie nieewangeliczny. Diabeł działa w różny sposób, nieraz zmienia sposób myślenia, korzysta z jego słabości. Trudno mi oceniać, bo nie znam człowieka, ale patrząc z perspektywy księdza - jest to po prostu patologia.

Jak my wierni możemy pomóc księżom w przeżywaniu kryzysu?

To jest właśnie problem! Ksiądz żyje dla wiernych, to jest jego rodzina, jego posłannictwo, jego radości, ale i smutki. Jak w rodzinie ktoś choruje, to rodzina się zbiera i stara pomóc. Trzeba chorych leczyć, dać otuchy, siły. Ksiądz żyje również siłą wiernych. To wierni dają znak, że jest potrzebny. Jeżeli się zamienia w głupawy hejt i nienawiść, to człowiek o słabszej konstrukcji psychicznej może się załamać. Tak jak w rodzinie, kiedy wszyscy się odwracają i zamiast kochać, prześladują, to zaczynamy się załamywać.

Księża nie spadają z nieba. Są wychowywani w naszych rodzinach, jeżeli rodzina jest słaba, to i człowiek jest słaby.

Wczoraj odbył się post w intencji powrotu do Kościoła katolickiego Michała Misiaka zorganizowany przez łódzkich jezuitów. W akcji wzięło udział 3500 tysiąca osób. Jaką moc ma modlitwa i post?

Pan Jezus mówił, że ze złymi duchami trzeba walczyć postem i modlitwą. Pięknie, że wierni zorganizowali takie wydarzenie; bez większej sensacji, ale z bólem. Myślę, że trzeba kapłanów otoczyć modlitwą. Jan Paweł II mówił o tym często, jako człowiek natchniony, święty, miał wyraźną wizję, aby był dzień modlitwy za kapłanów.

Czy oprócz modlitwy możemy jakoś jeszcze wesprzeć kapłanów?

Oczywiście, że tak. Życzliwością, gotowością do pomocy. My jako księża spotykamy się z takimi sytuacjami. Przychodzą do nas parafianie i pytają, w czym można pomóc, żeby było jeszcze lepiej. Jesteśmy tym otoczeni. Ilu wolontariuszy jest w każdej parafii. Takie rzeczy są. Chyba, że ksiądz zaczyna wydziwiać i ulega różnym patologiom. Wtedy reakcja jest odwrotna. Ale kiedy jest człowiek, który służy i spełnia swoją kapłańską rolę, to mogę powiedzieć z własnego doświadczenia - zawsze może liczyć na wiernych.

Grzeczność, życzliwość i modlitwa. To sprawa całego Kościoła. To nie jest tak, że są księża i Kościół, tylko wszyscy jesteśmy Kościołem.

Rozm. Karolina Zaremba