W Petersburgu funkcjonuje firma „Rosyjska Agencja Badań Internetu”. W istocie nie zajmuje się jednak żadnymi „badaniami”, a szerzeniem kremlowskiej propagandy w sieci. Pracuje w niej przez całą dobę 600 trolli, którzy próbują budować na portalach, portalach społecznościowych, blogach i forach wizję świata sprzyjającą Moskwie. Ich firma jest, jak można się domyślić, bliska środowiskom rosyjskiej władzy. Hakerzy z grupy „Anonymous” ujawnili, że ten, jak to określają, „dom trolli” otrzymuje każdego miesiąca 600 tysięcy euro wynagrodzenia za swoją propagandową działalność.
O rosyjskich trollach dobrze wiedzą służby między innymi na Łotwie. „Policja Bezpieczeństwa analizuje procesy zachodzące w przestrzeni informacyjnej i prowadzi działania badające aktywności rosyjskich trolli, którzy próbują tworzyć przyjazny Kremlowi klimat na Łotwie” – brzmi komunikat łotewskich służb cytowany przez telewizję LTV. Służby dodają też, że trolle pochodzą także z Łotwy – a ich aktywność na Zachodzie zdecydowanie wzrosła wraz z zaostrzeniem konfliktu ukraińskiego. Trolle są narzędziem, poprzez który Kreml toczy prawdziwą wojnę informacyjną w wielu krajach Unii Europejskiej.
Trolle te funkcjonują bez wątpienia także w Polsce – i możemy przypuszczać, że część z 600 osobowej armii to także nasi obywatele. Czy służby o nich wiedzą? Nie ma powodów, by w to wątpić. A więc drżyjcie, rosyjskie trolle, bo już wkrótce kremlowskie ruble mogą wyjść wam bokiem!
bjad/kresy24.pl