Episkopat opublikował niedawno statystykę przestępstw seksualnych i pedofilskich dokonywanych przez osoby duchowne. Tomasz Terlikowski stwierdził, że raport stygmatyzuje homoseksualnych księży. Polemikę z Terlikowskim podjął Roman Motoła z pch24.

"Według dzisiejszych danych wśród ofiar jest 50 proc. dziewcząt i 50 proc. chłopców. Co z tego wynika? Otóż tyle, że narracja, zgodnie z którą problem stanowi tylko lobby homoseksualne (sam kiedyś prezentowałem takie opinie), okazuje się nieprawdziwa. Problemem jest niedojrzałość, klerykalizm, brak odpowiednich metod reagowania. Stygmatyzacja jednego środowiska jest nieprawdziwa i niesłuszna" - napisał Terlikowski.

Z twierdzeniami Terlikowskiego nie zgodził się Roman Motoła w swojej polemice opublikowanej na portalu pch24.

"(...) nawet bowiem jeśli «tylko» połowa skandalicznych nadużyć jest dziełem homoseksualistów przebranych w sutanny" - pisze Motoła.

"Choćby i najbardziej pesymistyczne przypuszczenia nie mówią o tym, że ludzie o skłonnościach do osób tej samej płci stanowią połowę rezydentów seminariów i plebanii. Gdyby tak było, można by dywagować o jakiejś równowadze, ale o czym tu w ogóle dyskutować?" - kontynuuje myśl.

Publicysta stwierdził następnie, że przełożeni seminariów powinni wykazywać szczególną czujność w odniesieniu do osób o skłonnościach homoseksualnych, które są kandydatami do stanu duchownego.

"Żadna osoba z zaburzeniami tożsamości płciowej nie powinna nawet przekroczyć progu seminarium a jeśli to już się zdarzyło, w ciągu kilku lat przebywania tam, jest aż za dużo czasu by pokazać jej drzwi. To właśnie rola przełożonych na wszystkich szczeblach" - twierdzi Motoła.

Jego zdaniem nie może być mowy o jakiejkolwiek stygmatyzacji osób homoseksualnych, którzy są sprawcami przestępstw seksualnych i pedofilskich w Kościele.

"Czy przestępca, którego postępowanie jest słusznie piętnowane, podlega stygmatyzacji?" - pyta.

Zdaniem Motoły wierzący homoseksualiści zdają sobie sprawę, że stan kapłański nie jest ich powołaniem. "Stronią od takich miejsc jak seminarium duchowne" - podkreśla.

W jego ocenie jednak w sytuacji, w której osoba homoseksualna dostaje się do seminarium, a jej skłonności są tam tolerowane, świadczy to o "głębokiej chorobie toczącej struktury Kościoła hierarchicznego".

Publicysta zwrócił także uwagę na fakt, że w Kościele dochodzi również do przypadków molestowania kobiet i dziewcząt. Stwierdził, że takie przypadki są "całkowicie nieakceptowalne i godne jedynie potępienia", ale jednocześnie "rodzą się na gruncie naturalnego pociągu mężczyzn do osób płci odmiennej".

"Mamy tu więc do czynienia z jakościową różnicą w ocenie nadużyć homo- i heteroseksualnych. Potępiając i zwalczając wszystkie spośród nich, zachowujmy jednak rozsądne proporcje w ocenie tych zdarzeń i zjawisk" - konkluduje autor.

jkg/pch24