Na lubelszczyźnie działacze wypowiedzili się przeciwko startowi Ruchu Narodowego do Parlamentu Europejskiego - z tym stanowiskiem nie zgadza się Kowalski.

"Skoro jestem desygnowany do Rady Decyzyjnej, to chciałbym, żeby moje zdanie było brane pod uwagę" - mówi dla Rzeczpospolitej. "Wprowadzono dziwaczny rodzaj dyscypliny przy głosowaniu i wiele osób głosowało niezgodnie ze swoimi poglądami. To zwykłe partyjniactwo."

"Moje nazwisko padało jako potencjalnego kandydata z Lubelszczyzny. Deklarowałem, że będę kandydował jeśli uzyskam mandat dzięki prawyborom, ale traktuję to jako wotum nieufności. W tej sytuacji nie mógłbym prosić ich o pomoc w kampanii wyborczej" - ocenia.

ToR/rp.pl