Jak donosi „Irish Times”  Kongregacja Nauki Wiary miała przestrzec 66-letniego kapłana, że jeśli pozostanie przy swoich poglądach, zostanie wyłączony ze wspólnoty Kościoła.  W wypowiedzi dla dziennika zakonnik zarzucił Stolicy Apostolskiej, że stosuje „nieproporcjonalne, mające na celu zastraszenie i przypominające o czasach inkwizycji” środki. 

 

Ponadto kapłan został napomniany i wezwany do zerwania wszelkich stosunków z założonym przez niego Association of Catholic Priests, zrzeszeniem kapłanów krytycznych wobec katolickiego nauczania. Ojciec Flannery ma nie zabierać głosu w mediach ani nie publikować książek czy artykułów.

 

Już w styczniu redemptorysta został zwolniony z zadań kapłańskich.  Przywrócenie stanie się możliwe wyłącznie wtedy, gdy opublikuje on zatwierdzony przez Kongregację Nauki Wiary artykuł potwierdzający nauczanie Magisterium odnośnie ordynacji kapłańskiej, środków antykoncepcyjnych oraz homoseksualizmu. Poza tym musi zrezygnować z udzielania sakramentów rozwodnikom żyjących w nowych związkach.

 

Irlandzcy redemptoryści, do których o. Flannery należy od 1964 roku, stają za nim murem.  Tamtejsze władze zakonu wyjaśniły, że wspierają one starania kapłana, który „wyraża opinie ludzi otoczonych jego opieką duszpasterską”.  Irlandzka prowincja redemptorystów wyraziła też żal na brak struktur dialogu w Kościele, które mogłyby się zmierzyć z pytaniami wiernych.

 

To już kolejny kapłan, który zdaje się wyżej cenić własne poglądy niż do matki, która przez prawie 50 lat karmiła go, kształciła, zapewniała schronienie i nadawała sens życiu. Jeśli nie potrafił przyjąć nauczania Kościoła, czemu ze zwyczajnej wdzięczności i szacunku dla niego nie zamilknął?


Jr3/kath