Minister Joanna Kluzik-Rostkowska dziwi się temu, że rządowy elementarz został ostatnio poddany ostrej krytyce ze strony Episkopatu Polski. „Wszystkie części elementarza były przecież poddane konsultacjom społecznym” - przypomina w rozmowie z „Rzeczpospolitą” (całość TUTAJ) i dodaje, że każdy mógł wyrazić swoje zdanie na stronie internetowej, która miała pół miliona odsłon.

„Dziwi mnie też, dlaczego akurat pierwszy podręcznik, który nie powoduje wyrwy w skromnych budżetach domowych, spotyka się z taką krytyką biskupów. Nie przypominam też sobie, aby równie gorliwie przyglądali się ofercie wydawców komercyjnych” - wytyka minister edukacji.

Na stawiane zarzuty, jakoby podręcznik nie przekazywał wartości chrześcijańskich, Kluzik-Rostkowska odpowiada, że elementarz był przygotowywany dla dużej grupy dzieci, wychowujących się w różnych kulturach i religiach. W uwagach biskupów pojawiła się także kwestia opłatka, którego zabrakło w rozdziale o Świętach Bożego Narodzenia. Ale minister edukacji nie widzi w tym problemu, bowiem – jak przypomina - osoby prawosławne nie mają tradycji łamania się opłatkiem.

Na koniec Kluzik-Rostkowska odnosi się do zarzutu biskupów, że rola mężczyzny została w elementarzu zdeprecjonowana. „Nie wiem, jak to rozumieć. Czy zdaniem biskupów świat stanął na głowie, bo w elementarzu pokazujemy ojca, który nie dość, że pomaga dziecku w odrabianiu lekcji, to jeszcze sprząta?” - pyta minister edukacji.

MaR/Rp.pl