Pytani o to, czy chcieliby zmian w Kościele, Polacy często (aż 48 procent respondentów) odpowiadają, że tak. Ale, gdy zacząć pytać o szczegóły okazuje się, że większość z nas nie chce zmian w kluczowych kwestiach moralnych. Tylko 7 procent pragnących zmian w Kościele chciałoby zmiany w kwestii stosunku do antykoncepcji (choć w mediach wciąż powtarzają, że to katolickie być albo nie być), podobnie 7 procent chcących zmian jest zdania, że trzeba zmienić nauczanie w kwestii in vitro. Uznania cudzołóstwa (w formie związków pozamałżeńskich) chciałoby od Kościoła 5 procent badanych przychylnych zmianom, a zabijania nienarodzonych podobnie 5 procent z chcących reform. Jeszcze mniej – bo 2 procent – chciałoby, żeby Kościół uznał rozwody. Nieco więcej zwolenników reform chciałoby zniesienia celibatu. Tych jest 28 procent (ale spośród tych, którzy zmian w ogóle chcą).

Jednym słowem wieloletnia praca medialnych reformatorów wzięła w łeb. Polacy chcą być po prostu katolikami, a nie wyznawać jakieś liberalne popłuczyny po nauczaniu Kościoła. I chwała im za to.

TPT/Wyborcza.pl