Generał Kasem Sulejmani był jednym z najbardziej wpływowych i popularnych postaci irańskiego życia politycznego i jednym z czołowych dowódców irańskich sił zbrojnych. De facto był drugą osobą w państwie i faktycznie jednoosobowo prowadził irańską politykę zagraniczną – z maniakalnym uporem probował zbudować geopolityczny projekt „szyickiego półksiężyca” czyli „świata irańskiego” na Bliskim Wschodzie – islamskiego brata bliźniaka putinowskiej idei „ruskiego miru”. Jego brutalne narzędzia prowadzenia polityki zagranicznej były podobne do rosyjskich.

 

Kasem Sulejmani rozpoczął karierę jako prosty porucznik Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, ale dzięki odwadze i wrodzonemu talentowi dowódcy bojowego w czasie wojny iracko-irańskiej szybko wspiął się w górę i został dowódcą dywizji nie mając nawet 30 lat.

W ostatnich latach, będąc dowódcą elitarnej jednostki sił specjalnych Al Kuds, rozpalił szereg nieogłoszonych wojen, opierając się na szyitów w państwach Bliskiego Wschodu, mianowicie w Syrii, Iraku, Jemenie, Afganistanie, Arabii Saudyjskiej i Libanie. Społeczności szyickie w Syrii i Iraku stały się posterunkami operacji zwiadowczych i sabotażowych prowadzonych pod dowództwem Sulejmani.

Żołnierze z jego elitarnej jednostki Al Kuds, która jest ostrym narzędziem irańskiej polityki zagranicznej, pod pozorem uzbrojonych grup „lokalnych bojówek” działali na terytorium całego Bliskiego Wschodu. Ich czyny były podobne do działań rosyjskich wojsk działających pod płaszczykiem separatystów na Wschodzie Ukrainy. To generał Sulejmani w 2011 r. wciągnął Iran w wojnę syryjską, przerzucając wojska lądowe Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, aby ocalić reżim dyktatora Baszara al-Asada. Co więcej, to generał Sulejmani przekonał Władimira Putina do rozszerzenia obecności wojskowej Rosji w Syrii w 2015 r. Oprócz tego, zorganizował ingerencję na dużą skalę szyickich „bojówek” w wewnętrzne sprawy sąsiedniego Iraku.

 

Należy także zauważyć, że generał Suleimani był sytuacyjnym sojusznikiem koalicji międzynarodowej kierowanej przez USA, która walczyła z Państwem Islamskim a jego żołnierze, często ramię w ramię z Amerykanami, walczyli przeciwko terrorystom z ISIS. Ale jego walka z sunnickim Państwem Islamskim była walką o ideały szyickiego islamskiego fundamentalizmu.

 

W 2017 r. popularność generała w Iranie osiągnęła taki poziom, że pojawił się potężny ruch społeczny, który promował pomysł o uczestnictwie Sulejmaniego w wyścigu o fotel prezydenta Iranu. Jednak taki pomysł nie wzbudził entuzjazmu wśród przywódców religijnych Iranu, którzy nie chcieli wzmocnienia już i tak bardzo wpływowego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Z kolei, liberalna część irańskiego społeczeństwa obawiała się, że taki przywódca państwa może wzmocnić dyktaturę w tym kraju.

 

Tak czy inaczej, rosnący wpływ generała Sulejmaniego, jednoosobowo ldestabilizującego cały Bliski Wschód, bardzo irytowało Amerykanów, a atak na ambasadę USA w Bagdadzie, który według wywiadu USA został zorganizowany przez irańskiego generała i jego podwładnych, nie mógł zostać zignorowany i pozostawiony bez odwetu.

 

Co ciekawie, w Iranie, pomimo „żałoby po zamordowanym bohaterze narodowym”, wielu jest usatysfakcjonowanych ze śmierci generała. Po pierwsze, jego popularność irytowała duchownych przywódców Iranu, a po drugie, blok gospodarczy rządu przez długi czas ponosił poważne straty z powodu geopolitycznych i wojskowych awantur Sulejmaniego. Warto podkreślić, że to właśnie siły lądowe Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiego są główną gwarancją przetrwania antyamerykańskiego reżimu Baszara al-Asada w Syrii, ponieważ to nie wojska rosyjskie, ale przede wszystkim piechota irańska szturmuje syryjskie miasta podczas operacji lądowych.

 

Trudno przewidzieć konsekwencje zabójstwa generała, jednak histeryczne oświadczenia niektórych obserwatorów, że zabójstwo generała Sulejmaniego może doprowadzić do wybuchu wojny na wielką skalę, są przesadą. Amerykańsko-irańska wojna zastępcza trwa od wielu lat. Zabójstwo generała może wywołać eskalację konfliktu, ale mało prawdopodobne jest, aby wojna na dużą skalę na Bliskim Wschodzie wybuchła w najbliższej przyszłości. „Miażdżąca zemsta” zapowiedziana przez Iran raczej nie doprowadzi do rozpętania wojny na wielką skalę. Byłby to samobójczy krok dla Teheranu. Co więcej, likwidacja Sulejmaniego, jednego z najbardziej wpływowych sojuszników Rosji, w perspektywie średniofalowej, może osłabić wpływ Federacji Rosyjskiej w Syrii i na całym Bliskim Wschodzie, co spełnia interesy całej wspólnoty euroatlantyckiej.

gb/ jagiellonia.org