Kardynał kurialny Walter Kasper, jeden z najbardziej wpływowych teologów współczesności, zaproponował otwarcie zniesienie obowiązku bezżenności księży i dopuszczenie kobiet do diakonatu. Takie zmiany miałyby zostać podyktowane głodem eucharystycznym ludów Amazonii, bo to w tym właśnie obszarze "reforma" dokonałaby się w pierwszym rzędzie.

Takie propozycje Kasper przedstawił w przededniu Synodu Amazońskiego. Według Kaspera regularny i częsty dostęp do Eucharystii jest tak ważny, że uzasadnia dokonanie zmian w celibacie i roli kobiet w Kościele. W jego ocenie Kościół nie może być "Kościołem wizyt", w którym kapłan raz czy dwa razy do roku przyjeżdża do lokalnych wspólnot; musi być Kościołem "towarzyszenia i obecności". Stąd potrzeba, aby w takich regionach jak Amazonia, gdzie brakuje księży, dopuszczać do święceń kapłańskich tak zwanych viri probati - doświadczonych i znających dobrze wiarę chrześcijańską żonatych mężczyzn, którzy będą mogli celebrować Eucharystię. Do tego zdaniem Kaspera trzeba gruntownie przemyśleć rolę kobiet w Kościele. Nie ma szans na otwarcie im dostępu do prezbiteriatu, bo to doprowadziłoby do schizmy, ubolewa Kasper; możliwy jest jednak być może diakonat, uważa kardynał.

Synod Amazoński odbędzie się w Rzymie w dniach 6-27 października.

Według deklaracji idzie o pochylenie się nad losem ludów Amazonii i opracowania odpowiadającego na zapotrzebowanie regionu duszpasterstwa; ponadto biskupi mają zająć się kwestią ochrony środowiska naturalnego.

Problem polega na tym, że w Amazonii mieszka bardzo niewielu katolików. W skali globalnej ten akurat region nie ma dla Kościoła żadnego specjalnego znaczenia.

A jednak pochylają się nad nim tacy kardynałowie jak Walter Kasper i wielu innych prominentnych liberalnych hierarchów, co więcej - głównie z Niemiec i Austrii?

Odpowiedź jest prosta. Duchowni ci od dawna chcą znieść obowiązek celibatu i wprowadzić kapłaństwo kobiet. To jeden z wielkich elementów postępującego programu protestantyzacji Kościoła. Sprawa Amazonii daje im doskonałe narzędzie do realizacji tych celów.

W "trosce" o ludy rdzenne Ameryki Łacińskiej opracowane zostaną teologiczne i praktyczne podstawy rewolucyjnych zmian. Następnie liberałowie stwierdzą, że w zasadzie sytuacja w ich krajach jest podobna do tej, w Amazonii, bo też brakuje kapłanów; poza tym ludzie chcą zmian. Wtedy gotowe rozwiązania zostaną przeszczepione na zachodni grunt - i dokona się rewolucja.

hk/kai, fronda.pl