A jednak, jak wywróżyłem przed tygodniem, oby mój język zamienił się w kołek, prezydent Andrzej Duda w tempie spacerowym zapozna się z poprawkami PiS do swoich propozycji reformy Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego. Po tej analizie odpowie Jarosławowi Kaczyńskiemu, czy przyjmie te poprawki, czy je odrzuci.  

Kolejne spotkanie, już czwarte, Andrzej Duda – Jarosław Kaczyński zatem nastąpi nie wcześniej niżeli w drugiej połowie miesiąca.  Prawdopodobnie wtedy będziemy już mądrzejsi. Na razie jeszcze wszystko jest możliwe. Również rozwiązanie najgorsze. Miejmy nadzieję, że do niego nie dojdzie.

Z Pałacu Prezydenckiego płyną różne sygnały. Szef Kancelarii Krzysztof Szczerski zaleca optymizm w sprawie dogadania się prezydenta Dudy z PiS, a mówiąc jego językiem, „w kwestii osiągnięcia kompromisu między Pałacem Prezydenckim a obozem rządowym”. Jednocześnie przypomniał, że optymizm ten opiera się na ważnym, niekwestionowanym założeniu, że prezydent obiecał reformę sądownictwa w czasie kampanii wyborczej i chce dotrzymać realizacji swojego programu.

Znacznie studzi te nadzieje rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński, który kolportuje publicznie głównie te wymogi prezydenta, których przyjęcie w spornych ustawach stawia jako ultimatum.  Zresztą rzecznik nieustannie, nie wiedzieć czemu, cały czas eksponuje język, w którym przedstawia sytuację Andrzeja Dudy jako nauczyciela, a Jarosława Kaczyńskiego jako ucznia. Nauczyciel publicznie stawia określone wymagania, których wypełnienie jest warunkiem otrzymania pozytywnej oceny. Posłuchajmy rzecznika Łapińskiego, co powiedział po ostatnim spotkaniu prezydenta z liderem PiS: - Prezydent zadeklarował, że dopiero kiedy takie poprawki dostanie na piśmie, one będą jasne i precyzyjnie zapisane, dopiero wtedy może się do nich odnosić. Prezydent powtórzył, jakie są warunki brzegowe, te z których nie ustąpi, które muszą znaleźć się w ustawach, żeby mógł się znaleźć pod nimi jego podpis.

Możemy zapytać, co będzie, jeśli prezydent zinterpretuje, że poprawki nie są jasne i precyzyjnie zapisane?  A nawet jak spełnią te wymogi, prezydent Andrzej Duda nie zgodzi się na nie. PiS już zapowiada, że niestety będzie musiał zrezygnować z reformy sądownictwa. Nie może się bowiem zgodzić na jej wariant powierzchowny, który nie będzie spełniał warunków fundamentu do innych niezbędnych reform państwa.

Nie pozostaje nic innego, jak czekać. I mieć nadzieję…  Jedno jest pewne – ruch należy do prezydenta.      

Jerzy Jachowicz

sdp.pl