Chociaż kampania prezydencka jeszcze się formalnie nie rozpoczęła, to znamy wszystkich kandydatów na najwyższy urząd w państwie. Żaden z nich - poza Andrzejem Dudą - nie przedstawił jednak do tej pory żadnego programu, którym chciałby zdobyć serca Polaków.

Odnoszę - poparte obserwacją poprzednich batalii o prezydenturę - wrażenie, że jest to świadome działanie, ponieważ Polacy nie przywiązują zbyt dużej wagi do kwestii programowych, liczą się dla nich głównie personalia i przynależność partyjna. Gdyby Koalicja Obywatelska czy Lewica wystawiły kogoś innego do rywalizacji z urzędującym Prezydentem RP, miałby on takie same szanse jak Małgorzata Kidawa-Błońska i Robert Biedroń.

Takie podejście do wyborów prezydenckich wydaje mi się rozsądne, ponieważ wiadomo, że zwycięzca będzie realizował program tego ugrupowania, które reprezentuje, nie musi więc formułować własnego.

Jedyne, co może przekonać niezbyt interesujących się polityką rodaków do oddania głosu na tego lub innego kandydata, to jego umiejętność (albo jej brak) dobrej prezentacji w mediach, czyli wywierania dobrego (bądź przeciwnie) wrażenia. Dlatego o wyniku wyborów mogą przesądzić debaty telewizyjne, które są chętnie i masowo oglądane, szczególnie przed drugą turą.

Jerzy Bukowski