Fronda.pl: Czy bez reakcji PiS, zarówno w Radzie Warszawy, jak i na szczeblu krajowym, podczas sobotniej konwencji, bez silnej reakcji społecznej, prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski także wycofałby się z decyzji w sprawie bonifikat, będącej nie do przyjęcia nawet dla wielu jego wyborców?

Jan Pietrzak, satyryk, publicysta: Nie wiem, co by zrobił bez tego odzewu społecznego. Na pewno opinia publiczna zaatakowała go za to oszustwo wyborcze bardzo mocno i jakoś się wycofał, chwała Bogu. W ten sposób podkopał całą ideę uwłaszczenia, która sama w sobie jest dobra. Odbieranie ludziom ich własności to relikt czasów komunistycznych, ustawa była bardzo ważna i potrzebna, tymczasem Trzaskowski postanowił zrobić jakąś dywersję. Po wyborach chciał zwiększyć opłaty, co uniemożliwiłoby ludziom przejęcie na własność swoich mieszkań. Chwała Bogu, odzew społeczny spowodował, że prezydent Warszawy zreflektował się czy może nawet wystraszył.

A co w sytuacji, gdy tego odzewu nie ma? Tak jak przez wiele lat w przypadku reprywatyzacji, która de facto wyszła na jaw dopiero pod koniec rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz?

 W wielu sytuacjach opinia społeczna nie reaguje tak, jak powinna. Stąd tutaj jest zadanie dla Państwa, dziennikarzy Frondy, ale i innych mediów, aby nie pozwolić opinii publicznej zapomnieć o różnych oszustwach, ale je dostrzegać, nagłaśniać i piętnować. Są rzeczy, które żeśmy przegapili jako społeczeństwo i one pociągnęły za sobą zgubne skutki, które teraz trzeba odwracać. W naszych czasach przez cały czas trwa nierówna walka dobra ze złem.

Czy Pana zdaniem istnieje ryzyko, że skoro prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski odważył się "podnieść rękę" na wysokość bonifikat przyjętą pod koniec poprzedniej kadencji Rady Warszawy, to tak samo może stać się np. z programami społecznymi obecnego rządu, takimi jak 500 Plus, w przypadku powrotu do władzy Platformy Obywatelskiej?

Nie wiem, co będzie dalej wyprawiał prezydent Trzaskowski. Po to są media, ruchy społeczne i inne partie, żeby reagować na świństwa, które wyrządzają nam zwłaszcza przedstawiciele tej właśnie partii pana Trzaskowskiego, Schetyny, Kopacz, Tuska. To ugrupowanie nie popisało się w Polsce dobrymi rządami, zrobili wiele strasznych rzeczy, które teraz trzeba odrabiać, odkręcać, poprawiać. Musimy po prostu patrzeć im na ręce tam, gdzie rządzą. A rządzą w dużych miastach, dużych aglomeracjach, dlatego trzeba ich sprawdzać i krytycznie oceniać.

Czy to "patrzenie na ręce" i nagłaśnianie afer wystarczy? Wybory samorządowe pokazały, że duża część Polaków potrafi wybaczyć Platformie niemal wszystko... 

To jest zagadka. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że tak potoczą się te wybory samorządowe. Generalnie zostały wygrane przez Prawo i Sprawiedliwość i słusznie, bo jest to partia, która robi dla Polski dużo rzeczy pozytywnych, ale w paru dużych miastach te bariery, te układy mafijne, które powstały chociażby w Warszawie okazały się jednak nie do przeskoczenia. W stolicy funkcjonowała zwyczajna mafijna organizacja, która wyrzucała z kamienic mnóstwo ludzi. Okazuje się jednak, że wciąż jest też olbrzymia liczba osób wciągniętych w ten proceder przestępczy. Wielu z nich idzie i głosuje na swoich kolegów od krętactw, przekrętów. Trudno mi w zasadzie powiedzieć, jak długo to jeszcze potrwa i czy władza w dużych miastach na zawsze pozostanie w rękach tych ludzi. Okazało się jednak, że siły tych wyzyskiwanych, okradanych są mniejsze. A byłem przekonany, że te kilkadziesiąt tysięcy warszawiaków wyrzuconych w nieuczciwy sposób, na rzecz złodziei, ze swoich mieszkań przeważy tę szalę i będziemy mieli w Warszawie uczciwe władze. I nie udało się, a ja znów nie jestem taki mądry we wszystkich prawach. Tutaj potrzebne są dziennikarskie śledztwa, w jakim momencie ludzie są „sprzedawani” takiemu ośrodkowi władzy, za co są sprzedawani, co takiego dzieje się, że głosują potem na złodziei czy oszustów. Przecież normalny człowiek nie udziela swojego poparcia takim politykom. No, chyba że sami uczestniczą w tym procederze, dlatego potem popierają swoich kolesi z tej szajki. Mimo wszystko nie spodziewałem się, że mają tak duży udział, że 60 czy 70 procent ludzi pójdzie głosować na tak skompromitowane postacie. To pewna pułapka, ale i zagadka do rozszyfrowania, przy odrobinie dobrej woli.

A może działa tu swego rodzaju "motywacja negatywna"? Komentarze po wyborach w internecie czy rozmowy ze znajomymi pokazują, że są ludzie, którzy idą do wyborów z nastawieniem "ktokolwiek, byle nie PiS" i przeważnie, na zasadzie "mniejszego zła", wybierają kandydatów Platformy Obywatelskiej

Dlaczego na kogokolwiek, byle nie na PiS? Z jakiego powodu? Jeżeli przeciwko kandydatowi PiS wystartuje złodziej, oszust, przestępca, morderca czy gangster to na niego trzeba też koniecznie głosować? To jakaś kompletna bzdura. Po prostu siła totalnej propagandy, która sieje destrukcję w naszym kraju i trzeba ocenić, skąd się biorą te sytuacje...

A jednak zdarzało mi się po wyborach usłyszeć od niektórych znajomych osób wypowiedzi w rodzaju: "Nie lubię tego Trzaskowskiego, głosowałem z obrzydzeniem, byle tylko nie wygrał Jaki" 

To z obrzydzeniem będą teraz przez całe głupie życie oglądali oszustwa tych kandydatów i tego ugrupowania. Są wykorzystywani jako marionetki antypolskie. Głosując, trzeba kierować się rozumem, decydować, co służy Polsce, a więc wszystkim Polakom, a co szkodzi. To przecież proste kryterium. Jeżeli zagłosujemy na szajkę złodziei kamienic, to wiadomo, że jest to szkodliwe dla Warszawy i Polski. A ci ludzie będą dalej kraść, dostali mandat od społeczeństwa, że mogą dalej to robić i z tej możliwości skorzystają. 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Niezależnie od wszystkiego życzę Redakcji i Czytelnikom dobrych Świąt i wszystkiego najlepszego na Nowy Rok.

Dziękujemy, również wszystkiego dobrego.