Wszelka własność w Chinach, choć prywatnie użytkowana, jest własnością państwa. Osoby prywatne użytkują własność (zakłady przemysłowe czy domy, w których mieszkają) na zasadzie bycia ajentami. Komuniści chińscy, by doprowadzić do rozwoju gospodarczego Chin, wyznaczyli Chińczykom cel, jakim jest osiąganie zysku w firmach, jakie użytkują. Pekin szczegółowo nie wtrąca się w to, jak poddani osiągają zysk, pilnuje, tylko by nie rozkradli powierzonego im mienia, i nie oszukiwano inwestorów. Jak ajent nie osiąga zysku, to użytkowanie własności jest mu przez władze odbierane.

Gospodarka chińska oparta jest na centralnym planowaniu. „W chińskim modelu gospodarczym rynek i konkurencja rynkowa stanowią weryfikację przedsięwzięć gospodarczych", których odgórnie wyznaczyła partia komunistyczna. „Całość gospodarki chińskiej to gospodarka państwowo. O regułach gry ekonomicznej w Chinach decyduje [...] państwo, wszystkie środki produkcji, środki trwałe, nieruchomości są faktyczną własnością państwową [...]. Prywatny przedsiębiorca działa wedle reguł narzuconych przez państwo, wszystko, co nabywa, zbywa, jest w istocie dzierżawione od tego państwa. Zgodnie z Konstytucją Chińskiej Republiki Ludowej nawet prywatne domostwa są własnością państwa". Im większa chińska firma, tym bardziej zależna od państwa, czyli od partii komunistycznej. „Duże prywatne firmy działają częstokroć na zlecenie i realizują plany władz KPCh"

W ciągu 30 ostatnich lat komunistyczna Chińska Republika Ludowa ChRL osiągnęła niebywały sukces gospodarczy. Rządy Komunistycznej Partii Chin KPCh zamieniły w ciągu trzech dekad kraj trzeciego świata w niebywale rozwinięte technicznie światowe mocarstwo. W wydawanej przez wydawnictwo Fronda (inną firmę niż portal Fronda) pracy „Chiny według Leszka Ślazyka" autor Leszek Ślazyk jednoznacznie stwierdza, że ChRL powinny być dla nas wzorem – co szokujące nie tylko w kwestii sukcesu gospodarczego, ale też w kwestii rzeczywistości politycznej i społecznej.

Według Leszka Ślazyka wyższość komunistycznych Chin nad zachodem wyraża się między innymi w kwestii internetu. Co szokujące nie chodzi tu tylko o własną chińską infrastrukturę (materialną i cyfrową), ale też o to, że dzięki temu, że chiński internet realizuje politykę KPCh, internet nie dzieli społeczeństwa, tak jak na zachodzie, ale służy temu, by ludzi integrować i umożliwiać handel. W chińskim internecie nie ma przeglądarek ani portali społecznościowych znanych z zachodu. Firmy internetowe muszą „regularnie składać sprawozdania chińskiemu urzędowi cenzury, a działanie w internecie chińskim podlega nadzorowi urzędu bezpieczeństwa publicznego".

Zdaniem autora wydanej przez wydawnictwo Fronda książki „Chiny według Leszka Ślazyka" „synergia monopartyjnego systemu państwowego, zunifikowanego języka, kontroli nad mediami i internetem, długookresowego planowania wspartego ogromnymi pieniędzmi dała efekt widoczny dziś w postaci nadzwyczajność przyśpieszenia w obszarze technologii cyfrowych".

Dla Leszka Ślazyka Chiny są wzorem walki z pandemią cowida (w której autor jest bezkrytycznym wyznawcą). Sukces w walce z pandemią Pekin zawdzięcza wspaniałej propagandzie, która zjednoczyła Chińczyków w walce z wirusem – dzięki niej w Chinach panuje powszechne przekonanie, że antyszczepionkowcy to idioci. Autor książki wydanej przez wydawnictwo Fronda na kartach swojej pracy „Chiny według Leszka Ślazyka" jednoznacznie zachwyca się chińskimi metodami walki z pandemią: non stop noszeniem maseczek, non stop mierzeniem temperatury, aplikacją nadzorującą mobilność każdego z Chińczyków, rozbudowanym mechanizmem testowania, wprowadzaniem totalnego lock down, przygotowaniami do autonomicznego funkcjonowania miast w czasie następnych pandemii, chińskimi szczepionkami (które wstrzyknięto wszystkim Chińczykom i wielu ludziom z Afryki, Filipin, Indonezji, Węgier, Serbii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich), uniemożliwieniem poddanym tradycyjnych podróży na Nowy Rok do rodzin. Według autora wydanej przez wydawnictwo Fronda pracy pandemia udowodniła żywość chińskiego komunistycznego modelu gospodarczego nad kapitalizmem.

Zdaniem Leszka Ślazyka chińska partia komunistyczna to organizacje elitarna, której członkowie muszą mieć wyższe wykształcenie i nieposzlakowaną opinię. KPCh wprowadza też pełną transparentność swoich działań – coraz więcej struktur partyjnych upublicznia dane o swoich członkach w ramach Systemu Zaufania Społecznego. Polityka ciągłych zmian posad, które zajmują działacze partyjni, ma nie dopuszczać do powstania klik i spisków. Pekin wymaga od liderów partyjnych, by byli wzorami moralności.

Z zachwytami ze strony autora książki wydanej przez wydawnictwo Fronda spotkał się chiński System Zaufania Społecznego, wprowadzany w ChRL od 2014 roku. W ramach tego systemu oceniana jest wiarygodność każdego z Chińczyków i wszelkich instytucji. System ma opierać się na chińskiej tożsamości kulturowej: koncepcji kolektywnego społeczeństwa, potrzeby zachowania twarzy, uniknięcia wstydu i wykluczenia, opierania się nie na sumieniu, ale na tym, jak się jest postrzeganym przez społeczeństwo, chęci osiągania korzyści finansowych.

Katalog nagród i kar w chińskim Systemie Zaufania Społecznego zawiera między innymi: zniżki na zakupy w internecie, wyświetlanie na publicznych ekranach zdjęć alimenciarzy, informowanie dzwoniących, że ich rozmówca nie płaci podatków, umożliwienie zakupu biletów (na samoloty, szybkie koleje), preferencyjne kredyty, odmowa kredytu (dla osób, które pomimo dobrej sytuacji materialnej nie wspierają swoich rodziców), mieszkania dla tych, którzy pomagają swoim starszym sąsiadom. Celem Systemu Zaufania Społecznego jest wspieranie dobrych, wychowanie zagubionych, efektywne wykorzystanie potencjału Chińczyków.

Zdaniem autora pracy „Chiny według Leszka Ślazyka" wszechobecny monitoring w Chinach jest wspaniały, bo wymusił na Chińczykach moralne zachowania. Autor pracy wydanej przez wydawnictwo Fronda uważa, że Chińczyków trzeba trzymać za ryj „bo większość chińskiego społeczeństwa to jednostki egocentryczne, samolubne", ignorujące przepisy, oszuści, których trzeba dyscyplinować karami finansowymi.

W opinii Leszka Ślazyka dzięki temu, że KPCh zapewniła Chińczykom dobrobyt, nie ma w Chinach opozycji. Autor wydanej przez wydawnictwo Fronda książki „Chiny według Leszka Ślazyka" twierdzi, że „KPCh nie zajmuje się stosowaniem [...] przymusu, terroru i ucisku" – i takie oskarżenia wobec KPCh to kłamstwo.

Zdaniem Leszka Ślazyka wprowadzenie demokracji w Chinach zniszczyłoby Chiny, demokracja jest też szkodliwa dla Polski, bo demokracja i wolność polityczna prowadzą do anarchii i zbrodni, a ładowi społecznemu zagraża zróżnicowana oferta polityczna. Praca Leszka Ślazyka zapewne spodoba się nie tylko zwolennikom komunizmu, ale i monarchizmu, którego prorocy na polskiej prawicy od lat szerzą antynarodowe zabobony o szkodliwości demokracji. Autor pracy „Chiny według Leszka Ślazyka" uważa, że Chińczycy nie chcą demokracji.

Leszek Ślazyk nie widzi nic niestosownego w chińskiej polityce wyznaniowej, czyli w odebraniu Chińczykom wolności wyznania, monitorowaniu wyznań przez Biuro do spraw Wyznań poprzez stowarzyszenia grup religijnych. Zdaniem autora pracy „Chiny według Leszka Ślazyka" w ChRL panuje swoboda kultu, choć „religia w Chinach nie ma prawa wkraczać w kompetencje państwa", być zagrożeniem sanitarnym, inspirować terroryzm, czy szerzyć ciemnotę jak katolicyzm.

Dla Leszka Ślazyka problemem nie są represje wobec muzułmańskiego narodu Ujgurów, których ziemie są pod władzą Chin. Dla autora książki wydanej przez wydawnictwo Fronda całkowicie normalne jest to, że „od 2002 roku [...] ludzie podejrzani o związki z islamistami, a także podejrzani o kontakty z ludźmi podejrzanymi o związki z islamistami są izolowani i reedukowani" w chińskich obozach koncentracyjnych. Zdaniem Leszka Ślazyka doniesienia o milionach Ujgurów zamkniętych w obozach są nieprawdziwe i normalną praktyką jest wykorzenianie z tożsamości narodowej młodych Ujgurów, poprzez wysyłanie ich z dala od ziem rodzinnych do społeczności chińskich by przyjęli chińską tożsamość kulturową. Leszek Ślazyk twierdzi też, że mieszkańcy Hongkongu nie popierają demokratycznych protestów na wyspie.

Czytając książkę Leszka Ślazyka, warto pamiętać, że nazistowskie Niemcy, które mogły imponować swoimi sukcesami gospodarczymi, społecznymi i naukowymi, swoje sukcesy naukowe i gospodarcze wykorzystały do eksterminacji milionów ludzi, bo odrzuciły moralność katolicką. Podobnie ChRL stając na gruncie materializmu komunistycznego, prześladując wyznania (w tym i Kościół katolicki) nie ma żadnych barier moralnych, by swoją siłę wykorzystać do dokonania niewyobrażalnych zbrodni.

Jan Bodakowski