Posłowie Kukiz'15 obalają system - to wiadomo. Obala go także Adam Andruszkiewicz, młody narodowiec, skory by budować Wielką Polskę. Jak ujawnia "Super Express", w ramach tego obalania, by znowu zbudować, póki co Andruszkiewicz pobrał 40 tysięcy kilometrówki. Problem w tym, że... nie ma prawa jazdy ani samochodu. A do pracy w Sejmie według SE dojeżdża pociągiem...

Pytany o sprawę przez SE miał powiedzieć, że środki z "kilometrówki" - łącznie prawie 40 tysięcy złotych przeznaczone na paliwo dla posłów - wykorzystuje "do pracy dla obywateli". Tłumaczył też, że ma umowę "użyczenia samochodu" i wysłał dokumentem e-mail, w którym nie padają jednak żadne kwoty. Proszony o wykaz delegacji oraz kwoty użyczenia, nie odpowiedział.

Zapewnił jednak, że pobierane przez niego pieniądze przysługują mu w ramach ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego i wszystko jest zgodne z prawem.

O co chodzi? Czekamy na konkretne wyjaśnienia. Bo takie "obalanie systemu" może się okazać raczej "obalaniem" własnej drugiej kadencji. O przyzwoitości nie mówiąc...

mod