Jeśli wszystko ułoży się pomyślnie do Teheranu ustawią się kolejki misji gospodarczych. Miejmy nadzieję, że także Polska nie przegapi swojej szansy i ustawi się w pierwszym szeregu partnerów. Polska i Iran nigdy nie były wrogami, wielokrotnie współpracowały w historii, a na szczególną wdzięczność Irańczycy zasługują za opiekę nad powracającymi zesłańcami z Rosji w czasie II wojny światowej. Persowie udzieli wówczas setkom tysięcy rodaków gościny i pomocy humanitarnej. Być może nadszedł właściwy czas, aby za ten wielki gest się odwdzięczyć.

Porozumienie światowych mocarstw z Iranem odkłada na lata powstanie kolejnego militarnego mocarstwa na Bliskim Wschodzi i otwiera szansę na pokojowe współistnienie w tym regionie. Będzie też korzystne dla rynku surowców energetycznych.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej podpisała szczegóły porozumienia dotyczącego irańskiego programu nuklearnego. Irańczycy dopuszczą międzynarodowych inspektorów do swoich instalacji wojskowych, zachowają przywilej wykorzystywania technologii jądrowych w energetyce, a w zamian uzyskają zniesienie międzynarodowych sankcji gospodarczych.

Układ jest sukcesem obu stron. Dla koalicji międzynarodowej oznacza kontrolę nad rozwojem militarnym Iranu. To państwo było prawdopodobnie w stanie już dziś wyprodukować broń atomową. Obecnie to ryzyko odłożone zostało na lata, jeśli Persowie będą sumiennie stosowali się do zawartych umów, co w cale nie jest przesądzone.

Umowa oznacza także nową jakość na rynku energetycznym. Ropa naftowa i gaz ziemny z Iranu, dzięki którym kraj ten jest światowym potentatem, staną się przeciwwagą dla surowców z Arabii Saudyjskiej oraz Rosji. Rynek czeka spadek cen, jeśli wszystko potoczy się zgodnie z planem i w ciągu kilka lat powstaną nowe kanały dystrybucyjne, blokowane zapewne przez konkurencję.

Dla Iranu porozumienie jest zwolnieniem trwającego lata ucisku z powodu nałożenia sankcji gospodarczych, co w erze globalizacji jest zabójcze. Oznacza nie tylko odmrożenie aktywów, ale przede wszystkim otwarcie rynków eksportowych. W praktyce do Iranu będzie płynął strumień gotówki, co może oznaczać ekonomiczny boom.

Tego właśnie obawia się Izrael, najgłośniejszy krytyk porozumienia, które premier Netanjahu nazwał „historycznym błędem”, zwracając uwagę, że układ tylko odsuwa nieuniknione w czasie a umowa wzmocni jedynie potencjał ekonomiczny Iranu, co dodatkowo zdestabilizuje sytuację na Bliskim Wschodzie.

Mocarstwa liczą najwyraźniej, że stawiając na Iran zyskają silnego sojusznika w walce z Państwem Islamskim, a intencje Persów są bardziej szczere od dotychczasowych partnerów – Arabii Saudyjskiej czy Turcji. Czy się nie mylą – pokaże czas. Na razie czeka nas dwumiesięczny miesiąc miodowy, podczas którego Irańczycy będą musieli udowodnić, że stosują się do ustalonych warunków.

Jeśli wszystko ułoży się pomyślnie do Teheranu ustawią się kolejki misji gospodarczych. Miejmy nadzieję, że także Polska nie przegapi swojej szansy i ustawi się w pierwszym szeregu partnerów. Polska i Iran nigdy nie były wrogami, wielokrotnie współpracowały w historii, a na szczególną wdzięczność Irańczycy zasługują za opiekę nad powracającymi zesłańcami z Rosji w czasie II wojny światowej. Persowie udzieli wówczas setkom tysięcy rodaków gościny i pomocy humanitarnej. Być może nadszedł właściwy czas, aby za ten wielki gest się odwdzięczyć.

Tomasz Teluk