Dziś poznano wyniki wyborów samorządowych w niemieckiej Hesji. Zaskakująco dobry wynik odniosła w nich eurosceptyczna i antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec. Jeżeli brać to jako prognostyk dla wyborów ogólnokrajowych, perspektywa dla rządzącej koalicji może być baqtdzo trudne.

W całym landzie najlepszy wynik zanotowała CDU (28,2 proc.), tylko delikatnie wyprzedzając lewicową SPD (28 proc.). AfD otrzymała za to aż 13,2 proc., co oznacza naprawdę świetny wynik dla partii z niewielkimi strukturami, małą ilością pieniędzy i bez żadnych znanych twarzy.

Jeden z najlepszych wyników AfD zanotowała w Wiesbaden, osiągając tam aż 15,9 proc. Gorzej było we Frankfurcie, gdzie poparło ją 10,2 proc. wyborców. Oczywiście w małych miejscowościach nie brakowało wyników bardziej skrajnych, przykładem 18,4 proc. w Bergstraße czy 5,8 proc. w okręgu wyborczym Vogelsberg.

Przewodnicząca partii Frauke Petry stwierdziła po opublikowaniu wyników wyborczych, że potęga głównych partii politycznych została naruszona. AfD szła bowiem do wyborów pod znakiem ugrupowania antyestabiliszmentowego. Zdecydowaną większość zwolenników przyciąga do AfD bardzo jednoznaczne, wyróżniające się na tle innych ugrupowań stanowisko wobec kryzysu imigracyjnego.

Do wyborów parlamentarnych w Niemczech jeszcze daleko, bo te odbędą się dopiero jesienią przyszłego roku. Jeżeli AfD otrzymałaby w skali kraju najwyżej nieco ponad 10 proc., nie powinno to stanowić większego problemu dla dotychczasowego rządu, gwarantując przetrwanie koalicji CDU/CSU-SPD. Jednak wynik bliższy 20 proc. połączony ze spadkiem poparcia dla CDU oraz SPD oznaczałby, że AfD znalazłaby się w rządzie. A to, biorąc pod uwagę daleko idącą elastyczność wobec Federacji Rosyjskiej, o dość ostrych niekiedy postulatach przeciwnych Unii Europejskiej, niekoniecznie byłoby Polsce na rękę, pomimo pewnego przynajmniej konserwatyzmu tej partii.

hk