Hazard to nie tylko zagrożenie finansowe, ale też okazja do wejścia w grzech. Ze społecznego punktu widzenia to początek dramatu wielu rodzin, które wpadły w długi. Doświadczenia amerykańskie poucza, że na dodatek z tego nie ma dużych zysków dla miast i społeczności. Na cudzej krzywdzie wiele się nie zbuduje, tak głosi ludowe porzekadło, a sprawdza to rzeczywistość.
Pionowy i poziomy wymiar hazardu.

Ks Dwight Longenecker z platformy blogerskiej „Patheos” w ciekawy sposób komentuje artykuł o kasynach, który ukazał się na portalu amerykańskiego czasopisma „Atlantic”. Temu co „Atlantic” opisuje w wymiarze społecznym, horyzontalnym, duchowny nadaje wymiar pionowy, duchowy.

Upadek kasyn

W minionych dziesięcioleciach wiele środowisk w Ameryce poszukiwało zarobku w budowaniu kasyn. Pozazdroszczono finansowych zysków Las Vegas. Pomyślano – skoro ludzie potrafią dla relaksu wsiadać w samolot i pokonywać niemałe odległości, aby wydać wielką masę pieniędzy w Las Vegas, to może będą chcieli wydać je w okolicy swojego zamieszkania, jeżeli wytworzy im się do tego odpowiednie warunki? Chodzi tu nie o małe kąciki w ciasnych barach, ale o ogromne budynki, kompleksy hotelowo-rozrywkowe, w których można wygrać, lub stracić fortunę. Na pewno też można wydać fortunę na sam pobyt w hotelu, SPA, czy inne przyjemności. Takie wielkie kasyna próbowano budować także w innych częściach Ameryki.

Kasyna nie dla prowincji

Tymczasem, poza samym Las Vegas, które nadal świetnie daje sobie radę, lokalne kasyna, mają się coraz gorzej. Zamiast planowanego wzrostu zysków następuje spadek, tak iż nawet ich zła kondycja zagraża lokalnym społecznościom. Nie ma nadziei też na wzrost zysków, bo sami Amerykanie stają się coraz biedniejsi. Wpływ kasyn nie jest też dobry dla wartości sąsiednich nieruchomości. Ekonomiści z biur pośredniczących nieruchomościami, znają już tę prawidłowość. Otóż, działa to następująco: gdy w jakiejś okolicy znajduje się „zwykły” hotel, czy dom wczasowy, to goście z niego wychodzą chętnie na zewnątrz do sklepów, restauracji i następuje wzrost zysków w całej okolicy. To samo dotyczy też okolic stadionów sportowych i kin, do których często przyjeżdżają ludzie z prowincji, w okolicy robiąc zakupy i korzystając z różnych usług. Natomiast goście kasyn spędzają tam długi czas, bez wychodzenia. O ile atrakcyjne były dla nich zakupy w Las Vegas, oferujące poziom luksusu i wyrafinowania, może nieosiągalny gdzie indziej, o tyle zwykłe okoliczne sklepy wokół prowincjonalnego kasyna, nie stanowią już dla nich żadnej atrakcji.

Pokusa dla ubogich

Hazard oprócz luksusowego oblicza, ma też bardziej ponurą, biedną stronę. Te lokalne kasyna zapełniają dość ubodzy ludzie, którzy może raczej przypatrują się, szukając jakiejś okazji, niż wydają w nim pieniądze. Z życiowych powodów przydałby im się zastrzyk pieniędzy. Niestety, właśnie dla takich kasyno staje się śmiertelną pułapką. Nie łudźmy się, tak to jest wszystko zorganizowane, aby raczej dawać nadzieję i łudzić, a nie realnie coś wygrać.

Wymiar duchowy

Wymiar duchowy zagrożenia jakie niosą ze sobą kasyna zawiera się w tym, że choć sam w sobie nie jest grzechem, prowadzi do różnego rodzaju krzywdy i grzechu. Hazardzista, choć może sobie nie zdaje sobie z tego sprawy, nie wierzy w Opatrzność, ale w przypadek. Hazardzista nie żyje w ufnej, pełnej wiary relacji z kochającym Bogiem, który ma plan dla jego życia. Zamiast wielbi fałszywego boga losowej szansy. Fałszywi bogowie zawsze nas pochłoną, nie zadawajmy się z fałszywymi bożkami mamony.

Maria Patynowska

Na podstawie artykułów:
ks Dwight Longenecker , Gambling and False Gods, (patheos.com)
David Frum, A Good Way to Wreck a Local Economy: Build Casinos, (theatlantic.com)