Białoruś nie rezygnuje z agresji wobec Polski i wciąż próbuje „przepychać” na terytorium naszego państwa migrantów sprowadzanych z Bliskiego Wschodu. Tymczasem z agresji wobec polskich służb nie rezygnuje cześć środowisk kojarzonych z totalną opozycją. Przed dramatycznymi konsekwencjami tej agresji przestrzega w mediach społecznościowych Piotr Gursztyn.

Kryzys migracyjny na polsko-białoruskiej granicy wywołał falę agresji zwolenników totalnej opozycji wymierzoną w polską Straż Graniczną, policję i wojsko. Aktywiści i celebryci, a wcześniej również politycy, porównują polskich żołnierzy chociażby do nazistów i oskarżają ich o morderstwa. Ostatnio podobny atak przeprowadziła m.in. reżyser Agnieszka Holland.

- „Nie godzę się na to, żeby obsadzać żołnierzy Polskiej Straży Granicznej w rolach strażników Muru Berlińskiego z byłego NRD”

- mówiła Holland odbierając Platynowe Lwy za całokształt twórczości.

O dramatycznych dla Polski konsekwencjach tego typu ataków pisze Piotr Gursztyn. Dziennikarz zwraca uwagę, że to jasny sygnał dla Putina.

- „Im więcej będzie w Polsce nazywania Straży Granicznej i wojska mordercami, tym więcej imigrantów umrze na granicy. Dla Białorusi i Rosji ataki na Straż Graniczną i Wojsko Polskie są dowodem, że Polska to słaby punkt, który zaraz pęknie, gdy będzie kilka trupów więcej. Ci, którzy atakują SG są współwinni tych śmierci”

- podkreślił.

- „Tak jest, racja, ale do zaczadzonym ośmioma gwiazdkami to przecież nie dotrze. Pozdrawiam Piotrze”

- odpowiedział mu prof. Romuald Szeremietiew.

kak/Twitter, wPolityce.pl